Biznes chce zarobić na piłce nożnej

Biznes chce zarobić na piłce nożnej
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Biznes ciągnie do piłki nożnej. Inwestorów, którzy liczą, że na piłce będzie można w końcu zarobić, nie odstraszają nawet korupcja i chuligani.

Do 2015 r. wartość polskiego rynku piłki nożnej może wynieść nawet 5 miliardów złotych rocznie - mówi w "Rzeczpospolitej" Wojciech Kostrzewa, prezes grupy ITI, właściciela warszawskiej Legii. To mniej więcej tyle, ile kosztowałoby wybudowanie w Polsce 250 km autostrad. Na razie jest dużo skromniej.

- Gdyby przyjąć, że drużyna piłkarska jest warta tyle, ile jej dwuletni budżet, to rynek pierwszoligowy jest dziś wart ok. 500 mln zł. Do 2012 - 2015 roku powinien jednak wzrosnąć od 5 do 10 razy - mówi w dzienniku Kostrzewa. - Jeśli przyjąć przychody klubów jako podstawę do wyliczenia, to jest to prawdopodobne - uważa Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. Ale do prognoz podchodzi ostrożnie. - Inna sprawa to wartość firmy, która nie przynosi zysków - dodaje. A klubów, które przynoszą zyski w Polsce, po prostu nie ma. Te najmocniejsze finansowo co roku walczą o to, aby zrównoważyć budżet.

- Korona Kielce nigdy nie przynosiła i nie przynosi zysku. Gdyby nie główny sponsor, nie miałaby szans na funkcjonowanie w ekstraklasie. Jeśli nawet kiedykolwiek zyski te by się pojawiły, to nie w przewidywalnej perspektywie czasu - przyznaje w "Rz" Maciej Topolski, rzecznik grupy Kolporter, współwłaściciela Korony Kielce. Kolporter w ciągu sześciu lat zainwestował w klub 40 mln zł. Wystarczyło na awans z III do I ligi. Na medal mistrzostw Polski i walkę w europejskich pucharach okazało się to zbyt mało. Podejrzenia o korupcję spowodowały, że inwestor postanowił jednak wycofać się z klubu.

Nie wiadomo, ile dokładnie zainwestowały w Wisłę i Legię grupy Telefonika Kable i ITI. Ale oba najmocniejsze polskie kluby nie tylko żadnego zysku właścicielom nie przyniosły, ale na dodatek okazują się workiem bez dna. Legia w ciągu czterech lat zadłużyła się w ITI na 75 mln zł. Nieoficjalne zadłużenie Wisły wobec Telefoniki przekracza 100 mln zł. - Ekstraklasa funkcjonuje wyłącznie dlatego, że firmy traktują futbol jako sposób na promocję marki, a nie na osiąganie zysków - mówi Topolski.


Zobacz także: Biznes i stadiony
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Biznes chce zarobić na piłce nożnej

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!