Czy Polska zrezygnuje z jednogroszówek, które coraz częściej zalegają w portfelach i skarbonkach? Z drobnych nominałów właśnie zrezygnowała Irlandia.
Koniec ze słoikami pełnymi monet?
Zdaniem rozmówcy także Polacy by na tym skorzystali. – Te najmniejsze monety często zalegają w portfelach. Wiemy z badań, że Polacy często je odkładają do szuflad, do słoików, gdzie one po prostu leżą. Po drugie część osób irytuje fraza, którą często można usłyszeć w sklepach: „Czy mogę być winna/winny grosik?” – wylicza ekspert.
Brak inicjatywy ustawodawczej
Resort finansów nie poparł pomysłu. - Ten pomysł nie spotkał się jednak wtedy z przychylnością Ministerstwa Finansów, a Narodowy Bank Polski nie ma inicjatywy ustawodawczej, więc idea nie została wcielona w życie – przypomina rozmówca.
Koszt produkcji jest wysoki
Nie jest tajemnicą, że koszt wybicia monety jedno i dwugroszowej jest większy niż wartość nominalna. Po pierwsze kosztuje metal, z którego groszówki są produkowane, po drugie same koszty wybicia są również niebagatelne. W obiegu pojawiły się nowe tańsze monety 1, 2 i 5 groszowe. Nie są one, jak do tej pory, bite z mosiądzu, ale ze stali powlekanej mosiądze. Nie ma wizualnej różnicy. Dzięki temu, że zmieniliśmy metal, udało się zredukować koszty produkcji. Dodatkowo został zorganizowany przetarg, który wygrała mennica brytyjska. To pozwoliło obniżyć koszty bicia o połowę – mówi Przemysław Kuka z Narodowego Banku Polskiego.
Umowa z mennicą w Wielkiej Brytanii trwa jeszcze rok. Do tego czasu raczej nic się nie zmieni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Co z monetami o małych nominałach?