Takiej deflacji nie było jeszcze nigdy. Według danych GUS ceny w październiku spadły o 0,6 proc., bardziej niż oczekiwał rynek. Ekonomiści przewidują, że ze spadkiem cen będziemy mieli do czynienia do końca pierwszego kwartału przyszłego roku.
Skąd te przewidywania? Przede wszystkim dlatego, że zmniejszyła się tzw. inflacja bazowa - czyli z wyłączeniem najbardziej wrażliwych na wahania cen żywności i paliw (które skądinąd były „głównymi odpowiedzialnymi” za spadek inflacji w ostatnich miesiącach). - Na podstawie opublikowanej dzisiaj struktury zmian cen szacujemy, że inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i paliw mogła wyhamować w październiku br. do 0,3 proc. rok do roku wobec 0,7 proc. we wrześniu. Byłby to zatem najniższy poziom inflacji bazowej od października 2006 r. - zauważa Wiktor Wojciechowski.
Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Credit Agricole impulsem do obniżenia inflacji, także tej bazowej, były ceny usług telekomunikacyjnych. -Główną przyczyną pogłębienia deflacji w październiku był efekt podwyższonej ubiegłorocznej bazy w kategorii „łączność”, związanej z wprowadzonymi w październiku ub. r. przez operatorów sieci komórkowych podwyżkami cen. Wzrost cen w tej kategorii wyniósł wówczas 2,8 proc. miesiąc do miesiąca. Efekt ten został wzmocniony przez odnotowany w październiku br. spadek opłat za usługi internetowe - o 1,7 proc. w ujęciu miesięcznym - twierdzi ekonomista Credit Agricole, który dodaje, że inflacja osiągnęła w październiku swój dołek i deflacja będzie stopniowo wygasać, ale poziom cen „wyjdzie na plus” dopiero w marcu przyszłego roku.
- Widać, że wprawdzie niższe ceny paliw i żywności pozwalają gospodarstwom domowym zwiększyć popyt na pozostałe dobra, to jednak nie skutkuje to wzrostem ich cen. Wobec relatywnie wysokiego realnego tempa wzrostu funduszu płac takie zachowanie cen dóbr innych niż paliwa i żywność może świadczyć o wysokiej presji konkurencyjnej wśród sprzedawców, która istotnie hamuje skalę możliwych podwyżek cen - dodaje Wiktor Wojciechowski.
Jak czwartkowe dane wpłyną na RPP? - Decyzje Rady są obecnie o wiele trudniejsze do przewidzenia niż to było w przeszłości - przyznaje Wiktor Wojciechowski. Przypomnijmy, że na ostatnim posiedzeniu, wbrew powszechnemu oczekiwani u RPP pozostawiła stopy bez zmian. - Dane o październikowej inflacji sygnalizują istotne ryzyko w dół dla listopadowej projekcji NBP, zgodnie z którą przeciętna inflacja w IV kw. br. wyniesie minus 0,2 proc. w ujęciu rocznym. Dane te sygnalizują zatem wzrost prawdopodobieństwa kolejnej obniżki stóp procentowych (o 25 pb) na grudniowym posiedzeniu RPP - twierdzi Jakub Borowski.
Wiktor Wojciechowski przyznaje, ze głębsza deflacja może być argumentem za cięciem stóp zwraca jednak uwagę, że to nie jedyny wskaźnik na podstawie którego RPP podejmuje decyzje. - Kontrargumentem dla zwolenników kontynuacji ciecia stóp będą nie tylko dzisiejsze dobre dane o wymianie handlowej z zagranicą, pokazujące, że polscy eksporterzy poradzili sobie z embargiem i dywersyfikują kierunki handlu, ale także miesięczne dane z polskiej gospodarki. Spodziewamy się, że struktura wzrostu PKB za III kw. br., a także miesięczne dane makroekonomiczne, w tym wskaźnik PMI, będą wpisywały się w scenariusz umiarkowanego i krótkotrwałego spowolnienia tempa aktywności gospodarczej w Polsce - twierdzi ekonomista Plus Banku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Deflacja się pogłębia przez taniejącą żywność i paliwa