Apeluję do partnerów publicznych, aby dzielili się ryzykiem. Nie ma się co dziwić, że bywały przetargi, na które nikt nie odpowiedział - mówi Mirosław Józefczuk, przedstawiciel inwestora budującego w formule PPP sąd w Nowym Sączu.
Mirosław Józefczuk, członek zarządu firmy Warbud, odpowiedzialny za rozwój projektów PPP: – Projekt w Nowym Sączu jest wydarzeniem historycznym dla współpracy administracji publicznej z sektorem prywatnym. Jesteśmy w pełni świadomi wagi wydarzenia, w którym uczestniczymy, odpowiedzialności za przetarcie szlaków i ustanowienie dobrych praktyk przetargowych PPP.
Wreszcie do świadomości publicznej przebił się fakt, że PPP to przede wszystkim oszczędności. Jak pokazują międzynarodowe doświadczenia oszczędności z tytułu utrzymania obiektu przez partnera prywatnego w okresie 20 lat (szkoły, sądy, więzienia itp.) mogą wynieść nawet 20 proc. W skali kraju są to kolosalne kwoty, które będą mogły zostać spożytkowane na inne cele.
Jak oceniają przygotowania tej inwestycji przez stroną publiczną?
– Przedstawiciele Sądu Okręgowego w Nowym Sączu mogliby być wzorem dla innych jednostek publicznych. Podczas dialogu konkurencyjnego wysłuchiwano uwag podmiotów prywatnych. W rezultacie partner publiczny wziął na siebie niezbędną część ryzyka, a znaczną część przerzucił na partnera prywatnego.
Tak zrównoważone podejście jak w modelu przygotowanym w Nowym Sączu może być przykładem dla innych postępowań. Ponadto należy podkreślić pozytywną rolę doradców finansowych i prawnych przy pracy nad tym projektem, którzy zostali powołani do pracy na rzecz partnera publicznego.
Mówi pan o dzieleniu ryzyka. Dotąd dość często strona publiczna ryzyko związane z inwestycją przekładała na barki inwestora prywatnego.
– Rzeczywiście tak bywało. Tego typu myślenie źle się kończy i jest zaprzeczeniem idei partnerstwa. Partnerzy prywatni nie chcą uczestniczyć w takich przetargach.
Czytaj więcej: na Portalusamorzadowym.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dlaczego w Polsce projekty PPP umierały śmiercią naturalną?