Nowa administracja będzie miała swoje priorytety, ale Polskę i USA nadal łączą wspólne interesy, a nasze relacje, m.in. w dziedzinie bezpieczeństwa, pozostaną silne; pod tym względem nic się nie zmieniło - powiedział w środę zastępca szefa misji Stanów Zjednoczonych w Warszawie John Law.
Podczas wystąpienia przed dziennikarzami, wieńczącego zorganizowany przez ambasadę Stanów Zjednoczonych w Warszawie wieczór wyborczy, Law przyznał, że "wielu ludzi nie spodziewało się takich wyników".
"Nie przewidziały ich m.in. ośrodki badawcze" - wskazał.
Wiceszef amerykańskiej misji w Warszawie zaznaczył jednocześnie, że z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych i światowej demokracji wybory w USA to "wielki sukces". Zwrócił w tym kontekście uwagę na zaangażowanie "dziesiątków milionów głosujących" i "milionów wolontariuszy w sztabach kandydatów i komisjach wyborczych".
"Uważamy, że to był wspaniały dzień dla demokracji i dla Stanów Zjednoczonych" - podsumował.Pytany przez dziennikarzy o to, jak ostateczny wynik wyborów w USA może wpłynąć na relacje polsko-amerykańskie Law podkreślił, że "nowa administracja będzie miała swoje priorytety", ale relacje łączące Polskę i USA - m.in. w dziedzinie bezpieczeństwa - "pozostaną silne".
"Jeśli spojrzymy na relacje polsko-amerykańskie, to zobaczymy, że panuje w nich daleko idąca ciągłość. Ta ciągłość ma w polityce Stanów Zjednoczonych długą tradycję, a nasze stosunki oparte są na wspólnych interesach, dotyczących m.in. bezpieczeństwa, a także bardzo żywych stosunków w dziedzinie handlu i inwestycji, wspólnych demokratycznych wartości oraz wspólnych interesów na całym świecie. Nic pod tym względem się nie zmieniło" - powiedział.
Wybory rozpoczęły się na Wschodnim Wybrzeżu we wtorek o godz. 6 rano (południe w Polsce) w stanach Nowy Jork, New Jersey, Wirginia i Maine. Jako ostatni głosowanie zakończyli mieszkańcy stanów zachodnich, jak Kalifornia, Oregon czy Hawaje (ok. 5 rano w Polsce). W USA walka wyborcza toczy się w każdym z 50 stanów osobno. Z każdego stanu pochodzi z góry określona liczba elektorów, na których głosują Amerykanie. Wszystkich głosów elektorskich jest 538. By zdobyć prezydenturę, trzeba uzyskać większość, czyli 270 głosów.
Przedwyborcze sondaże dawały niewielką przewagę (średnio ok. 3 pkt proc.) kandydatce Partii Demokratycznej Hillary Clinton nad kandydatem Republikanów Donaldem Trumpem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Donald Trump prezydentem. Co z polsko-amerykańskimi relacjami?