EEC 2016: Drogowskaz do Chin stoi w Tokio

EEC 2016: Drogowskaz do Chin stoi w Tokio
Fot. Adobe Stock/PTWP. Data dodania: 20 września 2022

Zbliżające się podpisanie umowy o partnerstwie gospodarczym pomiędzy Unią Europejską i Japonią przyczyni się bez wątpienia do przyspieszenia rozwoju bezpośrednich relacji gospodarczych między Polską i Japonią - uważa Shigeo Matsutomi, ambasador Japonii w Warszawie.

- Japonia jest w tym roku trzecim największym inwestorem zagranicznym w Polsce, po USA i Niemczech. To świetny punkt wyjścia do dalszego rozwoju naszych wzajemnych relacji - w taki sposób rozpoczął sesję poświęconą spotkaniom gospodarczym Polska-Japonia w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2016 w Katowicach Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ).

Pierwsza część dyskusji poświęcona była trwającym negocjacjom pomiędzy Unią Europejską i Japonią, dotyczącym umowy o partnerstwie gospodarczym (Economic Partnership Agreement) oraz wpływowi tej umowy na relacje polsko-japońskie.

- Jesteśmy już blisko finału tych negocjacji, trwających od 2011 roku. Kiedy uda się podpisać tę umowę, będzie to kolejne z tzw. megaporozumień, takich jak podpisana już umowa Trans Pacific Partnership (TTP), w której uczestniczy 12 krajów z basenu Pacyfiku, wytwarzających łącznie 40 proc. światowego PKB oraz umowa Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP) pomiędzy Unią Europejską i USA. Prawdziwe wprowadzanie wolnego handlu na świecie zacznie się właśnie z rozpoczęciem obowiązywania tych porozumień - ocenił Shigeo Matsutomi, ambasador Japonii w Polsce.

Zmienić podejście do inwestycji

Według niego na podpisaniu umowy EPA zyskają również bilateralne relacje polsko-japońskie. - Zmiany demograficzne kładą presję na Polskę i sprawiają, że nie można czekać, trzeba poprawiać strukturę polskiego przemysłu. Polska ma duże zasoby i elastyczność, co przekłada się na wielki potencjał. Widzę wiele możliwości polskich inwestycji w Japonii - powiedział japoński ambasador.

Radosław Domagalski-Łabędzki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, poinformował, że polski eksport do Japonii zwiększył się w pierwszym kwartale 2016 roku o ponad 18 proc. i był to jeden z najwyższych wzrostów naszej zagranicznej sprzedaży. - Japonia była jednym z pierwszych inwestorów zagranicznych w naszym kraju na początku lat 90-tych XX wieku - powiedział. Przypomniał, że pierwsza fala zagranicznych inwestycji w Polsce pochodziła właśnie z Japonii. Potem nastąpiło spowolnienie, ale w ostatnich latach wracamy do rekordowych poziomów.

Obecnie na polskim rynku funkcjonuje około 300 firm z japońskim kapitałem, z czego ok. 90 z sektorze produkcyjnym. Wiceminister rozwoju zadeklarował, że Polska jest nadal otwarta na japoński kapitał, znany z innowacji, które są nam obecnie szczególnie potrzebne.

Zapowiedział, że rząd będzie kontynuował politykę specjalnych stref ekonomicznych i wspierał inwestorów, a także ma nadzieję na rozwój polskich inwestycji w Japonii, czego pierwsze przykłady już miały miejsce.

- Zmieniamy podejście do rozwoju gospodarczego, nie możemy już opierać się na taniej sile roboczej i zagranicznych inwestycjach bezpośrednich, musimy tworzyć gospodarkę w oparciu o innowacje, badania i rozwój. Japoński rynek jest wysoko rozwinięty, a jednocześnie bliższy nam niż kiedykolwiek, wraz z ponownym uruchomieniem bezpośredniego połączenia lotniczego na linii Warszawa-Tokio - dodał Radosław Domagalski-Łabędzki.

Negocjacje na ostatniej prostej

Tetsuro Fukunaga, dyrektor wykonawczy Japan Machinery Center for Trade and Investment w Brukseli, zapewnił, że negocjacje umowy EPA są na ukończeniu i powinny zostać sfinalizowane jeszcze w 2016 roku. Przyznał jednak, że pozostało jeszcze kilka kwestii spornych, na przykład po stronie japońskiej dotyczącej produktów spożywczych, a po stronie unijnej - związanych z przemysłem motoryzacyjnym. - Do rozstrzygnięcia pozostaje także kwestia zamówień publicznych, a także obszary pozataryfowe, dotyczące usług. Jest jednak silna wola po obu stronach, aby zakończyć rozmowy na ten temat przed końcem roku - zapewnił.

Wiceminister Domagalski-Łabędzki podkreślił, że Polska popiera wielkie porozumienia znoszące bariery w handlu, a w przypadku umowy EPA odbyło się już 15 rund negocjacyjnych. - Wydaje się, że to wystarczy, żeby uzgodnić nawet tak kompleksową umowę. Zależy nam jednak, aby było to dobre jakościowo porozumienie dla obu stron, więc nie chcemy, żeby odbywało się to pod presją czasu - powiedział.

Dodał także, że również z polskiego punktu widzenia dobrze byłoby, aby umowa obejmowała kwestie zamówień publicznych, jako że na przykład w branży kolejowej mamy firmy, które posiadają potencjał do zaistnienia na rynkach dalekowschodnich.

- W tradycyjnych sektorach produkcyjnych dystans pomiędzy japońskimi i polskimi przedsiębiorstwami jest duży, ale w nowych branżach, choćby w sektorze IT, jest on mniejszy, polskie firmy są tu bardziej elastyczne i innowacyjne, widzę potencjał do rozwoju współpracy - mówił Radosław Domagalski-Łabędzki.

Rynek bardziej otwarty niż się wydaje

Japońscy uczestnicy sesji przekonywali, że postrzeganie japońskiego rynku jako zamkniętego dla podmiotów z zewnątrz, szczególnie w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw, nie do końca odpowiada rzeczywistości.

- Niewątpliwym problemem jest język i zaplecze kulturowe, może stąd takie przekonanie. Ale jeśli zrozumie się te różnice, łatwiej będzie zaistnieć na japońskim rynku. Japonia staje się coraz bardziej otwarta na zewnętrzne inwestycje, polski biznes powinien z tego skorzystać - argumentował ambasador Matsutomi.

Także Toshihiko Sakaguchi, dyrektor generalny JETRO Londyn, przekonywał, że mamy obecnie idealny czas do inwestowania w Japonii, gdzie po dwóch dekadach skończył się okres deflacji, a wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale 2016 roku wyniósł 1,7 proc. PKB. - Naszym celem jest stworzenie z Japonii najbardziej przyjaznego dla inwestorów kraju na świecie. Mało kto o tym wie, ale Japonia nie tylko jest bramą do Azji, ale też koszt robienia biznesu na rynku japońskim jest nawet o połowę mniejszy niż w Singapurze czy Szanghaju - wyjaśniał.

Beata Stoczyńska, zastępca dyrektora Departamentu Azji i Pacyfiku w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przewidywała, że już wkrótce Japonia może stać się jednym z najważniejszych partnerów Unii Europejskiej. Unia stanowi dziś ok. 24 proc. światowego PKB, a Japonia ok. 6 proc., co oznacza, że razem tworzą one blisko jedną trzecią światowego rynku. - To ważny wymiar także dla Polski. Umowa EPA może otworzyć japoński rynek na polską żywność, przede wszystkim wieprzowinę i jabłka, czyli te sektory, w których japoński rynek był dotąd dość hermetyczny, a także na polskie kosmetyki - mówiła.

Tetsuro Fukunaga nie był natomiast przekonany czy w wyniku podpisania umowy EPA znacząco wzrośnie handel, przynajmniej na kierunku z Japonii do Unii. - Większość japońskich przedsiębiorstw zainteresowanych tym kierunkiem i tak zdążyło już zainwestować w europejskie fabryki. Te inwestycje mogą natomiast jeszcze wzrosnąć. Europa spodziewa się, że długoterminowo to porozumienie przyczyni się do przyspieszenia wzrostu PKB o około 0,75 proc.

Japonia bramą na cały świat

Sławomir Majman przypomniał, że w latach 2005-2010 inwestycje Japonii w Europie spadały, a w Polsce w tym okresie zwiększyły się aż o 48 proc.

Toshihiko Sakaguchi był zdania, że olbrzymią okazję dla inwestorów z całego świata stanowić będą igrzyska olimpijskie w Tokio w 2020 roku.

Andrzej Sajkiewicz, doradca ds. inwestycyjnych JETRO Warszawa, dodawał,  że rynek japoński daje obecnie duże szanse także tym firmom zagranicznym, które dotąd nie były na nim obecne. - To rynek szalenie chłonny, nie będący już rynkiem lokalnym, ani nawet regionalnym, tylko od kilku lat prawdziwie globalnym. To dziś nie tylko brama do Azji, ale praktycznie na cały świat. Warto pamiętać, że drogowskaz do Chin stoi dzisiaj w Tokio - mówił.

Jak poinformował Naofumi Makino, dyrektor generalny JETRO Warszawa prawie 300 japońskich firm w Polsce zatrudnia dziś ok. 40 tys. pracowników, a zainteresowanie japońskich podmiotów polskim rynkiem jest dziś o wiele bardziej zdywersyfikowane niż jeszcze kilka lat temu.

Adam Brożek, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju, zwracał uwagę na bliskie związki historyczne między obu naszymi krajami, a także na coraz większą liczbę Polaków mieszkających w Japonii. Jego zdaniem Polska może się wiele nauczyć od Japonii choćby w takich branżach jak energetyka czy infrastruktura, ale konieczne jest uproszczenie procedur, chociażby związanych z pozwoleniami na pobyt i na pracę, na które skarżą się japońskie firmy.

Szansa w energetyce

Z kolei Bolesław Jankowski, wiceprezes PGE, mówił, że polska energetyka dostrzega w Japonii bliskość w doświadczeniach związanych z kierunkami rozwoju tego sektora i podejściem do technologii czy stawianiem na różne paliwa. - W Japonii uruchomiono około 25 nowoczesnych elektrowni węglowych, co dowodzi, że nie stoi to w sprzeczności z rozwojem technologii. To ważne, żeby w Europie pod presją regulacji klimatycznych nie rozmawiało się o eliminacji węgla, a o przekształceniu energetyki węglowej w oparciu o nowoczesne technologie, choćby takie jak te stosowane w Japonii - przekonywał.

Jan Bossak, wiceprezes Polsko-Japońskiego Komitetu Gospodarczego, dodał, że po tragedii w Fukushimie japońska energetyka wróciła do węgla, a udział tego paliwa w wytwarzaniu energii zwiększył się z zaledwie 1-1,5 proc. do ok. 30 proc. - Oczywiście mówimy o najnowszych technologiach, związanych z gazyfikacją czy mineralizacją węgla, co pozwala zwiększyć efektywność energetyczną nawet do 60 proc. - zastrzegł.

Według niego, korzystając z tych technologii, polska energetyka mogłaby przeistoczyć swoją słabość w siłę, korzystając w własnych zasobów surowca, a jednocześnie spełniając wyśrubowane wymogi środowiskowe nakładane przez Brukselę.

Także Tetsuya Nishida, prezes dywizji wytwarzania w firmie Chugoku Electric Power, przekonywał, że mając ogromne zasoby węgla, Polska powinna efektywnie je wykorzystywać by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. - Biorąc pod uwagę politykę klimatyczną UE, kluczowe jest wykorzystywanie najnowszych technologii węglowych przy zastępowaniu i rozbudowie mocy wytwórczych - mówił. Zapewnił, że Chugoku jest otwarte na współpracę z polskim sektorem energetycznym, ale konieczne jest w Polsce stworzenie takich warunków, które pozwolą na zwrot nakładów inwestycyjnych. - Chodzi o mechanizmy gwarantujące odpowiedni pułap cen energii, takie jak rynek mocy - wyjaśniał. Jego zdaniem sprzyjałoby to zwiększeniu japońskich inwestycji w tym sektorze i jednocześnie ułatwiło wykorzystanie japońskich funduszy publicznych do wsparcia tych inwestycji.

Problemów mniej, ale wciąż istnieją

Kazuhiro Abe, wiceprezes Związku Pracodawców Shokokai, przedstawił wyniki najnowszych badań przeprowadzonych wśród japońskich firm inwestujących w Polsce. Wynika z nich, że w ciągu ostatnich trzech lat ogólny poziom satysfakcji z inwestowania w naszym kraju zwiększył się z 44 proc. do 64 proc.

Wśród najważniejszych powodów inwestowania w Polsce najczęściej wymieniana była wielkość i potencjał rynku (30 proc. badanych), relacje biznesowe z innymi firmami oraz otwarcie na rynki Europy Zachodniej (po 24 proc.), a także koszty pracy (23 proc.).

Nadal natomiast aż 64 proc. japońskich inwestorów zwracało uwagę na trudności z uzyskaniem pozwoleń na pobyt i na pracę. Poprawiło się natomiast postrzeganie polskiej infrastruktury. W poprzednich badaniach z 2012 roku niezadowolonych z jej stanu było 62 proc. badanych, a w najnowszych badaniach ten odsetek spadł do 45 proc.

Piotr Zawadzki, country manager w polskim biurze Hitachi Europe, wskazywał, że największe problemy, z jakimi muszą się borykać japońskie firmy w Polsce, poza tymi wskazanymi w ankiecie, to procedury przy dużych przetargach publicznych. - Bardzo łatwo jest wypaść z przetargu z powodu niedoniesienia jakiegoś błahego papierka - narzekał.

Zastrzegł jednak, że sytuacja i tak znacząco się poprawiła w ostatnich latach, w przetargach w coraz większym stopniu liczy się jakość, gwarancje czy aspekty techniczne, a nie jedynie cena.

- Natomiast jeśli przekonujemy naszą macierzystą firmę, że jakiś projekt w Polsce jest bardzo ciekawy, a potem ten projekt nie jest realizowany z powodów politycznych, to następnym razem przekonanie o atrakcyjności kolejnego projektu będzie o wiele trudniejsze - dodał Piotr Zawadzki.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: EEC 2016: Drogowskaz do Chin stoi w Tokio

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!