Czy myślenie kategoriami wolnego rynku można pogodzić z „większym naciskiem na sprawy społeczne”? Taki dylemat rozważali uczestnicy debaty pod hasłem „Ekonomia społeczna - misja ponad zysk” zorganizowanej w ramach VI Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Uznano, że podmioty tzw. gospodarki społecznej mogą być ciekawymi i pożytecznymi partnerami dla firm komercyjnych pod warunkiem przekroczenia bariery mentalnościowej. Społeczną gospodarkę rynkową, zapisaną w Konstytucji, dość powszechnie, a niesłusznie, kojarzy się bowiem z dziedzictwem komunizmu uznając, że każda aktywność bez zysku jest aktywnością... bez sensu.
Liczne i silne na polskim rynku firmy rodzinne w Polsce mogłyby – zauważono – prowadzić działalność w sposób bardziej społeczny – tj. „włączający”, kreujący miejsca pracy, gdyby do tego zachęcały regulacje.
W gospodarce i społeczeństwie winny istnieć obok firm i instytucji podmioty, których misją jest tworzenie trwałych miejsc pracy – z myślą o ludziach z różnych powodów wykluczonych z rynku pracy i zepchniętych na margines – a nie maksymalizacja zysku za wszelką cenę. Ich rola integrująca, funkcja bufora między wykluczeniem a rynkiem pracy, jest nie do przecenienia.
Z drugiej strony ekonomia społeczna nie może skarżyć się na rynek, który nie kupuje jej produktów, jeśli nie są konkurencyjne ani upominać się o specjalne preferencje i przywileje tylko z racji etycznych celów, jakie stawiają sobie organizacje pozarządowe.
Kategorię zysku należy i warto jednak poszerzyć o „zysk społeczny”. Bardziej sensowne dla publicznej kasy i samej gospodarki jest bowiem wspieranie podmiotów ekonomii społecznej, by mogły utrzymać miejsca pracy i budować kapitał społeczny niż rozbudowywać system rozdawnictwa – w wielu przypadkach demoralizujący, zachęcający do bierności.
Podano m.in. przykład projektu „Szlachetna Paczka” prowadzonego przez Stowarzyszenie Wiosna, któremu szefuje biorący udział w dyskusji ks. Jacek Stryczek. To inicjatywa łącząca setki tysięcy ludzi, integrująca ich wokół wspólnego celu.
– Zysk społeczny potężny, efektywność olbrzymia, ale rynek za to nie płaci – zauważył ks. Stryczek. Jego zdaniem biznes jest skłonny płacić za wizerunek, nie zaś za społeczny efekt.
W trakcie sesji przywołano też przykłady współdziałania podmiotów z trzech sektorów (biznes, administracja, podmioty gospodarki społecznej), które przynoszą wymierne efekty rynkowe i środowiskowe. Wśród nich – aktywność Volkswagena w Polsce (wspólnie z Fundacją Pomocy Wzajemnej Barka) polegająca na przysposobieniu pracowników (osób wykluczonych) do szycia ubrań roboczych. Inna inicjatywa pozwoliła osobom zadłużonym wobec gminy odpracować zobowiązania w sposób użyteczny dla lokalnej społeczności.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ekonomia społeczna: zyskownie, sensownie, etycznie