Środowa publikacja serii wskaźników ekonomicznych GUS rozczarowała, gdyż okazały się one słabsze od prognoz rynkowych - ocenili ekonomiści. Ich zdaniem nie ma jednak powodu do obaw o trwałość ożywienia w polskiej gospodarce.
Ekonomiści zgodnym głosem wskazują, że środowe dane z polskiej gospodarki rozczarowały. - Wzrost produkcji przemysłowej wyhamował w lipcu do 3,8 proc. rdr wobec dynamiki na poziomie 7,6 proc. odnotowanej w czerwcu. To wynik poniżej średniej zarówno z pierwszego, jak i drugiego kwartału br., które ukształtowały się odpowiednio na poziomie 5,3 proc. oraz 3,9 proc. rdr oraz 0,3 pkt proc. niżej niż zakładał rynkowy konsensus - ocenił Michał Burek z Raiffeisen Polbank.
Dodał, że spowolnienie dynamiki produkcji wynikało częściowo z efektów statystycznych. - Spowolnienie widać w przeważającej części kategorii produkcji. Najsłabszym jej ogniwem pozostał sektor zaopatrujący w energię i wodę. Jednak paradoksalnie, jako jedyny odnotował on wyraźne przyspieszenie w stosunku do czerwca z -7,4 proc. rdr do -2,0 proc. rdr. A w sierpniu prawdopodobnie po raz pierwszy w tym roku wyjdzie on na plus w związku z dużym zapotrzebowaniem na energię spowodowanym upałami i suszą. Największe pogorszenie wyniku odnotował natomiast sektor górniczy, który powrócił do spadków po pięciu miesiącach dodatniej dynamiki - wskazał.
Ekonomista Raiffeisen Polbank stwierdził, że rozczarowaniem był również odczyt sprzedaży detalicznej. Jak tłumaczył, również tutaj za spowolnienie sprzedaży w dużej mierze również odpowiada efekt statystyczny. - W kolejnych miesiącach jej dynamika powinna zatem powrócić do wzrostów, tym bardziej, że wzrost realnego funduszu płac również wspiera taki scenariusz - przekonywał.
Mniej optymistyczny był ekonomista Banku Pekao Wojciech Matysiak. Jego zdaniem wzrost produkcji przemysłowej może spowolnić również w kolejnych miesiącach z powodu ograniczeń w dostawach energii. - Może mieć to negatywny wpływ na odczyt dynamiki PKB za trzeci kwartał - wskazał.
Odnosząc się do danych o sprzedaży detalicznej Matysiak ocenił, że sytuacja na rynku pracy stopniowo się poprawia, co powinno wspierać nastroje konsumentów i wzrost konsumpcji w średnim okresie. - Spodziewamy się jednak, że stopniowy wzrost inflacji będzie zmniejszał realną siłę nabywczą, co z kolei negatywnie wpłynie na wydatki konsumenckie - ocenił.
- Niemniej jednak, ważnym czynnikiem wspierającym popyt konsumpcyjny pozostają niskie stopy procentowe oraz brak perspektyw ich podwyżek w najbliższym czasie - zaznaczył.
Ekonomista Credit Agricole Krystian Jaworski wskazał natomiast na wyraźne sygnały ożywienia w budownictwie. - Według danych GUS dynamika produkcji budowlano-montażowej zwiększyła się w lipcu do -0,1 proc. rdr wobec -2,5 proc. w czerwcu - wskazał.
- Dzisiejsze publikacje stanowią wsparcie dla naszego scenariusza zakładającego trwałe przyspieszenie produkcji budowlano-montażowej w II połowie br. będącego efektem ożywienia w budownictwie mieszkaniowym i inwestycjach infrastrukturalnych - dodał.
Jaworski podkreślił też, że opublikowane dane, mimo że słabsze od oczekiwań rynkowych, nie sygnalizują ryzyka dla trwałości ożywienia gospodarczego w Polsce.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ekonomiści: dane GUS rozczarowują