Polscy przedsiębiorcy mają duże szanse na sukcesy na zagranicznych rynkach. - Mamy ten potencjał nawet tam, gdzie byśmy się o to raczej nie podejrzewali – w obszarach technologicznych, know-how, zarządzania. Nie mamy się czego wstydzić w porównaniu z firmami z innych krajów – twierdzi w rozmowie z wnp.pl Przemysław Stangierski, partner w A.T. Kearney. Intenernacjonalizacja i otwarcie polskich firm na świat będzie jednym z wiodących wątków Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
- Bezsprzecznie to drugie. Naturalna jest też dyskusja na ten temat, bo to pozwala mu zaistnieć w przestrzeni publicznej. Trochę na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni. To także sposób na zainteresowanie opinii publicznej problemem, mobilizację przedsiębiorców. To, że słowo internacjonalizacja pojawia się coraz częściej w politycznej debacie jest bardzo pozytywnym zjawiskiem, nawet jeśli postronnemu obserwatorowi wydaje się to trochę jałową dyskusją.
A jak to wygląda w Polsce?
- Znacznie gorzej. Z naszych badań wynika, że polskie firmy wciąż bardzo niechętnie ruszają w świat. I co ciekawe nie jest to kwestia biznesowego potencjału, ale obaw – przed znalezieniem się w nowych, nieznanych warunkach na nowym rynku. Często przedsiębiorcy obawiają się, że sobie nie poradzą. Dotyczy to zwłaszcza małych i średnich firm, skądinąd bardzo aktywnych na lokalnych rynkach, czasem regionalnych, bywa, że także krajowym, ale przed wyjściem za granicę powstrzymuje ich niewiara we własne siły.
Polscy przedsiębiorcy mają kompleks niższości?
- Trochę może tak, ale do razu trzeba podkreślić, że zupełnie niesłusznie. Bo są dziesiątki przykładów, że kiedy te obawy zostaną pokonane i firma zdecyduje się na zaistnienie na obcym rynku, z reguły osiąga sukces. I dotyczy to nie tylko działań eksportowych, ale i inwestycji.
Jak wygląda stan polskiej przedsiębiorczości, po 25 latach wolnego rynku? Czy polski biznes ma już odpowiedni potencjał – finansowy, organizacyjny – by otworzyć się na zagraniczne rynki.
- Absolutnie tak i to pod każdym względem. Mamy ten potencjał nawet tam, gdzie byśmy się o to raczej nie podejrzewali – w obszarach technologicznych, know-how, zarządzania. Nie mamy się czego wstydzić w porównaniu z firmami z innych krajów. Można pół żartem przywołać hasło: nasi przedsiębiorcy w niczym nie ustępują zagranicznym, a nawet ich przewyższają. To dorobek owych 25 lat, imponującej aktywności naszych przedsiębiorców w tym okresie i działania w warunkach rozwiniętej konkurencji na szczeblu lokalnym.
Jeśli chodzi o otwieranie nowych rynków dla polskiego biznesu bardzo aktywny jest rząd mamy takie akcje jak Go Africa i Go China. Jak Pan ocenia działania administracji? Krytycy twierdzą, że bez stworzenia finansowych mechanizmów wsparcia ekspansja polskich firm będzie bardzo trudna.
- Nie deprecjonowałbym tych działań. Kto wie czy takie „miękkie” działania nie są właśnie najskuteczniejszym sposobem na otwarcie polskiego biznesu na świat. Wspomniane programy, ale i wiele innych działań, przy których zawsze jest sporo szumu medialnego, niejako oswajają przedsiębiorców z otwarciem na zagraniczne rynki, pozwalają przełamać te bariery psychologiczne, które są największą przeszkodą w ekspansji. Są oczywiście bariery instytucjonalne, ale nie odgrywają one krytycznej roli.
Więc jeśli rząd podejmuje działania, które mogą zmniejszać te obawy, to trzeba tylko trzymać kciuki by były one skuteczne. Oczywiście jest pewien warunek – rząd musi być wiarygodny, a to oznacza że te działania muszą być przemyślane i konsekwentne. Oczywiście krytycy powiedzą – i będą mieli rację – że można zrobić więcej, że np. nasza obecność dyplomatyczna w Afryce jest zbyt mała. I to prawda, to trzeba zmieniać, ale to nie znaczy, że trzeba przekreślać wszystkie dotychczasowe działania. Tym bardziej, że na niektórych rynkach, np. właśnie afrykańskich przetarcie biznesowych szlaków przez polityków, stworzenie odpowiedniej politycznej atmosfery do współpracy gospodarczej, jest wręcz niezbędne.
Pojawił się też pomysł, by tzw. polskie czempiony były swoistą szpicą dla polskiego biznesu, by przy zagranicznych inwestycjach preferowali polskie firmy jako kontrahentów, dostawców itp. Słuszny kierunek?
- Mam nadzieję, że to nie będzie dominujący kierunek. Te czempiony to spółki prawa handlowego i ich zadaniem jest zwiększanie wartości dla swoich akcjonariuszy, także wtedy, gdy jest nim skarb państwa, a nie pełnienie roli szpicy. Jeżeli lokalny poddostawca okaże się lepszy i tańszy wówczas należy skorzystać z jego usług. Natomiast jeżeli polski czempion będzie na lokalnym rynku wyrabiał dobrą markę polskiemu biznesowi, co sprawi, że polscy przedsiębiorcy będą tam milej widziani to tak rozumiana rola szpicy jest warta poparcia.
Na jakich rynkach polscy przedsiębiorcy mogą szukać swojej szansy?
- To zależy od branży, zakresu działalności, dziesiątek różnych czynników. Uniwersalnej odpowiedzi nie ma. Ale warto brać pod uwagę kilka aspektów. Po pierwsze – dobry wybór rynku, pod kątem oferty danej firmy. Oczywiście trzeba wybrać rynek duży i rosnący, przeanalizować zagadnienia związane z odległością i koszty logistyki – czy bardziej opłacalny jest sam eksport, czy patrząc perspektywicznie lepiej rozpocząć działalność na miejscu. To też wymaga pewnej wiedzy – o lokalnych uwarunkowaniach kulturowych i biznesowych. Po drugie dla dużych firm, które chcą działać globalnie ważne jest nie na jaki rynek wejść, tylko od którego rynku zacząć ekspansję. No i wreszcie, o czym wspomniałem, trzeba zdecydować, czy poprzestajemy na eksporcie, czy na danym rynku szukamy czegoś więcej niż klientów.
Ktoś może powiedzieć, że polski rynek jest wystarczająco duży i szybko rosnący, by móc się na nim szybko rozwijać, a internacjonalizacja to moda…
- Polski rynek wcale nie jest duży. To rynek średniej wielkości i rozwijający się w średnim tempie. A dlaczego mamy biznesowo otwierać się na świat? Najkrótsza odpowiedź: bo możemy.
Zagadnienie internacjonalizacji i ekspansji zagranicznej będzie omawiane podczas VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. 21 kwietnia o godz. 11.30 odbędzie się debata "Ekspansja zagraniczna polskiego biznesu" natomiast o godz. 15.30 będzie debata "Internacjonalizacja, czyli firma na globalnym rynku". Zobacz więcej informacji o Kongresie
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ekspansja zagraniczna: niepotrzebne kompleksy polskich firm