Mimo spotkań informacyjnych dla frankowiczów, zorganizowanych ostatnio przez RPO i Rzecznika Finansowego w 14 miastach Polski, 80 procent uczestników tych spotkań nadal nie zrobiło nic w swojej sprawie - oznajmiła rzecznik finansowy Aleksandra Wiktorow.
Wiktorow ubolewała jednak, że mimo otrzymanych instrukcji, frankowicze "nie umieją dalej tych spraw załatwiać". "Ludzie uważają, że jak mają napisać skargę, muszą używać języka prawniczego" - powiedziała. Tymczasem, jak dodała, "to trzeba napisać własnymi słowami", a wówczas "ta instytucja musi odpowiedzieć".
Ten pierwszy krok jest ważny, podkreślała, bo dopiero po odpowiedzi banku i np. udzieleniu odmowy, do akcji może wkroczyć Rzecznik Finansowy i zająć się sprawą od strony prawnej. "Pierwszy krok musi wyjść od klienta" - stwierdziła.
Wiktorow przyznała też, że jej urząd namawia senatorów, by zajęli się projektem ustawy, który objąłby klientów tzw. polisolokat. Chodziło by, jak mówiła, o te osoby, które nie doczekały ugód z firmami ubezpieczeniowymi, zawieranymi pod auspicjami UOKiK, a wycofały się z umów dotyczących polisolokat, "bo nie miały innego wyjścia", tracąc tym samym ulokowane środki. "Te osoby poniosły największe straty" - oceniła Wiktorow.