Polacy nie są skłonni do oszczędzania - to wiadomo nie od dziś. Jesteśmy nastawieni na konsumpcję, częściej zaciągamy kredyty niż odkładamy na emeryturę. Niedawno Bank Światowy zwrócił uwagę, że niewielu Polaków posiada nawyk systematycznego oszczędzania. A środki zgromadzone w ZUS mogą nie wystarczyć nawet na minimalne emerytury.
Eksperci odpowiedzą też na pytanie, czy istnieją odpowiednie narzędzia do oszczędzania? IKE, IKZE, Pracownicze Programy Emerytalne - to propozycje, które nie cieszą się popularnością. A jaka jest rola banków? Potrzebna edukacja, stymulowanie rynku, atrakcyjne oferty oszczędnościowe.
Udział w dyskusji zapowiedzieli: Grzegorz Chłopek, prezes ING Powszechne Towarzystwo Emerytalne, Izabela Leszczyna, wiceminister finansów, Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, Andrzej Reich, dyrektor departamentu regulacji bankowych, instytucji płatniczych i spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych Komisji Nadzoru Finansowego, Dariusz Szkaradek, partner firmy doradczej Deloitte, Krzysztof Tokarski, prezes TFI PZU, Małgorzata Zaleska, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego, Grzegorz Zawada, wiceprezes Giełdy Papierów Wartościowych.
Bank Światowy sygnalizuje, że Polacy muszą więcej oszczędzać i to nie tylko po to, żeby zapewnić sobie odpowiednie emerytury, ale też po to, by Polska mogła utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego.
- W wielu przypadkach na przeszkodzie oszczędzania stają jednak niewystarczające środki finansowe, ale także niewystarczająca wiedza, brak zainteresowania i brak odpowiednich nawyków wyniesionych z domu. Mimo tego Polacy dostrzegają potrzebę oszczędzania w długim horyzoncie. Najważniejsze z nich to emerytura, zdrowie i mieszkanie. Te potrzeby nie są zaspokajane, a zasoby naszego społeczeństwa ograniczone. W Polsce potrzebny jest system oszczędzania długoterminowego, w którym fakt ten zostałby uwzględniony - mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich przy okazji publikacji raportu dotyczącego oszczędności długoterminowych.
Wzrost gospodarczy to tylko jedna strona medalu. Polsce grozi katastrofa emerytalna, bo dane demograficzne nie pozostawiają złudzeń. Eksperci firmy doradczej Deloitte przypominają, że już dzisiaj system emerytalny się nie dopina. Z danych ZUS wynika, że w 2013 roku budżet dofinansowywał system kwotą 80 mld zł (wliczając w to dotacje do KRUS i emerytur mundurowych). Szacuje się, ze w 2060 roku środki zgromadzone w ZUS mogą nie wystarczyć na świadczenie w wysokości minimalnej emerytury dla 25-50 proc. osób przechodzących na emeryturę. W tym roku liczba emerytów w Polsce sięgnie 5,2 mln osób, liczba ubezpieczonych wyniesie zaś 14,7 mln osób. Oznacza to, że na jedną osobę pobierającą świadczenie, przypadają trzy osoby płacące składki. W 2050 roku pierwsza grupa zwiększy się o milion, a druga zmniejszy o dwa miliony osób - oznacza to, że na jednego emeryta przypadać będzie już tylko dwóch pracujących.
Ale też eksperci Deloitte twierdzą, że słabości publicznego systemu emerytalnego nie równoważą prywatne oszczędności. I chociaż mamy do dyspozycji różne możliwości odkładania na przyszłość tylko 5 proc. Polaków ma Indywidualne Konto Emerytalne, a niewiele ponad 3 proc. założyło Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego.
W tym roku w Polsce liczba emerytów sięgnie 5,2 mln osób, a liczba ubezpieczonych podlegających ubezpieczeniu emerytalnemu wyniesie około 14,7 mln osób. W chwili obecnej na jednego emeryta przypadają około trzy osoby, za które odprowadzane są składki. W 2050 roku proporcje te zmienią się na tyle, że pierwsza grupa zwiększy się o milion, a druga zmniejszy się aż o 2 mln osób. Na jednego emeryta będzie więc przypadało już tylko około dwie osoby, za które odprowadzane są składki, a prognozy mówią, że liczba ta będzie dalej maleć. Szacuje się, że w 2060 roku zgromadzone w ZUS środki mogą nie wystarczyć na świadczenie w wysokości minimalnej emerytury dla 25-50 proc. osób przechodzących na emeryturę.
Zdaniem ekspertów firmy doradczej Deloitte te pesymistyczne prognozy oraz zjawisko skądinąd pozytywne - systematycznego wydłużania się życia Polaków wskazują na silną potrzebę dodatkowego, samodzielnego oszczędzania na starość. Warunkiem koniecznym, który pozwoli uniknąć katastrofy emerytalnej jest stworzenie prostego, trwałego, bezpiecznego III filaru, który zachęci Polaków do zadbania o swoją przyszłą emeryturę. Oszczędzanie powinno stać się popularne i modne.
Podczas VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego sprawom związanym z szeroko pojętymi finansami poświęconych będzie kilka sesji, np. finansowanie innowacji, rynkowi kapitałowemu a także finansowanie inwestycji na rzecz środowiska naturalnego. Nie zabraknie też dyskusji na temat strefy euro i systemów podatkowych w Europie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gospodarka nie będzie rosła, jeśli Polacy nie będą oszczędzać