×

Subskrybuj newsletter
pulshr.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
Barometr wyborczy 2024. Odpowiedz na pytania i sprawdź, z którą partią jest ci po drodze

Znany biznesmen do rządu Morawieckiego: "Oskładkujcie ZUS wszystkie umowy!"

Rozmawiamy z Grzegorzem Dzikiem, prezesem Grupy Impel, firmy która zatrudnia w Polsce 14 tys. ludzi. - Ochrona i utrzymanie czystości to sektor w gospodarce o najniższych płacach. To konsekwencja błędnej legislacji - mówi wprost.

Znany biznesmen do rządu Morawieckiego: "Oskładkujcie ZUS wszystkie umowy!"
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 23 września 2022

• Dzisiaj żadna firma na rynku nie ma szans wygrać przetargu z kalkulacją pokrywającą w pełni składki na ZUS. Potrzebna jest definitywna regulacja wprowadzająca jednolite zasady oskładkowania wszystkich form prawnych zatrudniania pracowników w Polsce - mówi w rozmowie z PulsHR.pl Grzegorz Dzik, prezes Impela.

• - Różnice w klinie podatkowym są ogromne. W przypadku umowy o pracę koszty dodatkowe związane z zatrudnieniem pracownika wynoszą 67 proc. wynagrodzenia netto. W przypadku umowy zlecenia jest to 39 proc., a wykorzystując umowy zlecenia oskładkowane tylko składką zdrowotną, koszty stanowią około 11 proc. - dodaje.

A jeśli prawo się nie zmieni - pytamy. - Nie biorę pod uwagę takiego scenariusza. Państwo jest już zbyt świadome, żeby utrzymywać obecne przepisy - stwierdza Grzegorz Dzik.

 

Spotykamy się w momencie ogromnych przeobrażeń na rynku, na którym funkcjonujecie. Wynikają one z legislacji, podwyżek płacy minimalnej, ograniczenia stosowania elastycznych form zatrudnienia, ale też z sytuacji rynkowej, np. niektórzy stawiają tezę, że spółki skarbu państwa rezygnują z outsourcingu usług ochrony. Jak pan się w tym wszystkim odnajduje?

- Odniosę się najpierw do rozwoju outsourcingu. Zarysowała się tu pewna zmiana, np. podmioty powiązane ze Skarbem Państwa, jak chociażby Poczta Polska, zwiększyły aktywność w przetargach ochrony. Mamy też nielicznych klientów publicznych, którzy wracają do realizacji usług przez własne służby. Skala zmian nie jest jednak tak duża i ten trend raczej wygasa. W sektorze wojskowym obecnie postępowania prowadzone są w  około 40 Wojskowych Oddziałach Gospodarczych. Nie widzimy dążeń, by wojsko i żandarmeria decydowały się na insourcing.

Powód jest oczywisty – koszt żołnierza w armii będzie zawsze wyższy niż w układzie konkurencji rynkowej przy wykorzystaniu wyspecjalizowanych firm.

Sytuacja na rynku pracy z pewnością bardziej pana niepokoi niż aspiracje Poczty.

- Ochrona i utrzymanie czystości to sektor w gospodarce o najniższych płacach. To konsekwencja błędnej legislacji,  w tym braku odpowiedzialności zamawiającego za ochronę płacy minimalnej pracownika pośrednio zatrudnianego przez wykonawców. W zamówieniach publicznych przez wiele lat stosowano jako jedyne kryterium „najniższą cenę”.  Nadal jest ono w naszych segmentach stosowane przez część klientów, choćby w  wybranych przetargach wojskowych, w których przywrócono kryterium oceny ofert - 100 proc. cena.

Stawki netto dla pracowników w ostatnich kwartałach wynoszą od 9 do 16 zł za godzinę pracy. To pokazuje, jak niejednolicie jest interpretowane prawo w zakresie zatrudniania. Zamawiający usługi nadal wybierają oferty, gdzie ceny nie pokrywają kosztu płacy minimalnej ze składkami na ZUS.

Mimo zaostrzenia polityki kontroli, prowadzonej przez ZUS czy przez Państwową Inspekcję Pracy, mimo wprowadzonych regulacji, które częściowo ograniczają stosowanie nieoskładkowanych umów cywilnoprawnych, rynek nadal nie może sobie poradzić z konsekwencjami zaniżonych cen w latach 2008-2016. Potrzebna jest definitywna regulacja wprowadzająca jednolite zasady oskładkowania  wszystkich form prawnych zatrudniania pracowników w Polsce.

W ochronie, służbie zdrowia, budownictwie sytuacja jest o tyle trudniejsza, że brakuje wykwalifikowanych pracowników. Na przykład płace kwalifikowanych pracowników w ochronie zduszone niskimi cenami usług zbliżone są do minimalnej płacy krajowej. To absolutnie za niski poziom. Wynagrodzenia są nieatrakcyjne, a egzaminy na kwalifikowanych pracowników ochrony - trudne.

Mimo wprowadzenia w roku 2016 obligatoryjnego oskładkowania zleceń do wysokości minimalnej płacy krajowej, a od roku 2017 minimalnej stawki godzinowej na umowie zleceniu, niski poziom cen usług ukształtowany w latach poprzednich, a szczególnie dalsza możliwość stosowania umów zleceń nieoskładkowanych, w praktyce blokuje wzrost płac.

Wielu usługodawców nie jest w stanie cenami pokrywającymi pełne oskładkowanie wygrać zamówienia publicznego tak, by zatrudniać na umowy o pracę czy oskładkowane umowy zlecenia. Tylko Państwo przez zmianę prawa może wyeliminować nieoskładkowane umowy zlecenia.

Wielu usługodawców nie jest w stanie cenami pokrywającymi pełne oskładkowanie wygrać zamówienia publicznego tak, by zatrudniać na umowy o pracę czy oskładkowane umowy zlecenia - mówi Grzegorz Dzik, prezes Impela.
Wielu usługodawców nie jest w stanie cenami pokrywającymi pełne oskładkowanie wygrać zamówienia publicznego tak, by zatrudniać na umowy o pracę czy oskładkowane umowy zlecenia - mówi Grzegorz Dzik, prezes Impela.

O jakiej różnicy w kosztach mówimy - z pana punktu widzenia - między zatrudnieniem na umowie o pracę, czy też np. na umowie cywilnoprawnej? Liczyliście to dokładnie?

- Różnice w klinie podatkowym są ogromne. W przypadku umowy o pracę koszty dodatkowe związane z zatrudnieniem pracownika wynoszą 67 % wynagrodzenia netto. W przypadku umowy zlecenia jest to 39%, a wykorzystując umowy zlecenia oskładkowane tylko składką zdrowotną, stanowią około 11 proc. Dopóki przepisy nie wprowadzą jednolitego oskładkowania pracy w Polsce - nie zlikwidują możliwości stosowania umów zleceń nieoskładkowanych, stawki na usługi nadal będą niskie, a wygrać przetarg będzie mógł tylko pracodawca stosujący umowy nieoskładkowane. Dzisiaj żadna firma na rynku nie ma szans wygrać przetargu z kalkulacją pokrywającą w pełni składki na ZUS.

Oszczędzają Zamawiający usługi, a ich Wykonawcy dostosowując koszty zatrudnienia do niskich cen, stosują nieoskładkowane umowy i ponoszą ryzyko.

Nasze wieloletnie analizy pokazują, że w latach 2008 do 2016 stawki kształtowane rynkowo dla pracowników w coraz mniejszym stopniu pokrywały płacę minimalną. Zamawiający korzystający z pracy pracownika za pośrednictwem Wykonawcy usługi, mógł wymuszać na nim coraz niższe ceny, zwiększając wyłącznie ryzyko Wykonawcy, a kryterium najniższej ceny, brak waloryzacji w tym pomagały.

Federacja Przedsiębiorców Polskich opublikowała w swoim raporcie informację, że dla Zamawiających usługi oszczędności z tego tytułu są bardzo duże - zaoszczędzono 25 miliardów złotych na tych zaniżonych stawkach.

Zadam inaczej jeszcze to pytanie. Ile zaoszczędzili zamawiający usługi w proc. na standardowej usłudze wskutek braku ich odpowiedzialności za płacę minimalną i jej oskładkowanie? 10, 20, 30, a może 50 proc.?

- Obecnie ceny się przybliżają do wynagrodzeń zapewniających płacę minimalną. W roku 2017 ustawodawca zagwarantował minimalną stawkę na umowie zleceniu, więc rynek pracy się zmienia. Nie ma już pracowników, którzy chcą pracować za niskie stawki. Choć nadal takie oferty pojawiają się na rynku.

Oceniam, że w szczytowym momencie różnica, o której pan mówi, wynosiła ponad 50 proc. To bardzo dużo. Nadal stawki za usługi musiałyby wzrosnąć średnio o 20%, by pokryć koszty pracy opartej na pełnym oskładkowaniu.

Moim zdaniem istnieje potrzeba jasnych zapisów ustawowych - o jednolitym oskładkowaniu umów zleceń i umów o pracę. Jednolite oskładkowanie każdej formy pracy doprowadzi natychmiast do urealnienia cen usług na rynku, a Wykonawcy usług będą mogli zapłacić pełne składki od każdej umowy do ZUS-u.

Przedsiębiorca za wyższymi kosztami pracy. Mocne.

- Jestem zwolennikiem jednoznacznego prawa. Jeśli prawo jest niejednoznaczne, i pierwsza umowa musi być oskładkowana, a druga nie, to wiadomo, że ceny usług na rynku w układzie konkurencyjnym będą nadal zaniżone.

Należy też w ustawie o płacy minimalnej jednoznacznie zastrzec, że dotacje do wynagrodzeń osób niepełnosprawnych nie wchodzą w skład płacy minimalnej i nie mogą być podstawą przyjmowania zaniżonych ofert cenowych, naruszając ochronę płacy minimalnej pracownika.

Państwo musi podjąć radykalne kroki w zakresie regulacji, a wtedy stawki pójdą w górę.

Dodatkowym rozwiązaniem zabezpieczającym prawa pracownika do minimalnego wynagrodzenia i oskładkowania go mogłaby być odpowiedzialność  Zamawiającego za przestrzeganie ustaw chroniących pracownika w zakresie płacy minimalnej i jej oskładkowania. Obecny brak odpowiedzialności ustawowej powoduje możliwość wyboru przez niego zaniżonych ofert cenowych kosztem prawa pracownika do wynagrodzenia minimalnego.

Ta stawka jest dla zamawiającego do wyliczenia , jeśli podajecie roboczogodziny dla konkretnego kontraktu.

- Często podajemy wszystkie składniki płacowe w ofercie. Ale nawet u Zamawiających o dużej świadomości społecznej, ostatecznie cena decyduje o wyborze oferty.

Impel też sam stosował niegdyś podobne zabiegi. Dziś mówi pan, że musi być zabezpieczenie pracowników, godziwa płaca etc. A gdy była ostra konkurencja, to byliście zakładem pracy chronionej. Sami stosowaliście dumping cenowy.

- Przez wiele lat „być pracodawcą” na rynku oznaczało najniższą cenę. Jeśli jedynym kryterium wyboru oferty była cena, to nie można było od tego uciec. Firmy outsourcingowe, w których koszt pracy jest kluczowy w wycenie usługi, szczególnie mocno doświadczyły braku możliwości waloryzacji kontraktów w zamówieniach publicznych, dyktatu najniższej ceny. Dziś już wiadomo, że rządowa idea taniego państwa była niekorzystna dla rynku pracy. Po latach obserwujemy negatywne skutki mechanizmów zatrzymujących wzrost płac, ale wówczas były akceptowane.

Dziś jest potrzeba rozliczenia z historią, ale koniecznie z dopisaniem dobrego zakończenia. I Wykonawcy zamówień, i pracownicy ponoszą negatywne skutki niskich cen i prawa, które na to pozwala.

Myśli pan, że obecny rząd jest w stanie doprowadzić do zaostrzenia kontroli stosowania klauzul społecznych w przetargach?

- Nie apeluję o zaostrzenie kontroli. Mówię o jednoznacznym prawie. Ono musi wszystkich korzystających z pracy pracownika obligować do respektowania przepisów chroniących pracowników w temacie płacy minimalnej. Jednym z takich wariantów – jak powiedziałem - mogłaby być odpowiedzialność Zamawiającego w tym zakresie.

Czy Impel rezygnuje dziś ze startu w przetargach, bo boi się o zysk i brakuje kadr?

- W pewnym stopniu. Od kilku miesięcy składaliśmy oferty uwzględniające płacę minimalną i pełne oskładkowanie. Nasze ceny są czasami 20, 30 proc. wyższe niż te, które wygrywają. Państwo musi wprowadzić regulacje, które wyeliminują nieoskładkowane umowy zlecenia.

Przed nami kolejne wyzwania związane z rosnącymi oczekiwaniami płacowymi pracowników, a także ich odpływem do innych branż. Jeśli wyższe ceny nie zostaną zaakceptowane, to klienci poczują, że wykonawcy nie są w stanie wykonać usług... a to będzie problem szczególnie w sektorze publicznym.

Zapytam jeszcze o imigrantów w tym kontekście. W krajach bogatszych niż Polska to oni ochraniają i sprzątają.

- To nie jest rozwiązanie dla segmentów gospodarki o niskich płacach, imigranci muszą opłacić własne lokum, muszą sami zapewnić sobie byt. W zawodach niskopłatnych jest ich trudno pozyskać. Może mogą pracować nielegalnie - w szarej strefie, która zawsze będzie funkcjonować – a więc dla Impela są niedostępni.

W konsekwencji Polska jest skazana na najszybszy wzrost płac w Europie, bo to, co zduszono ustawą o zamówieniach publicznych, czyli kryterium najniższej ceny, czy brakiem waloryzacji, musi się odbić. Bez tego nawet imigranci nie pomogą.

Mówiąc wprost: zanim porozmawiamy o imigrantach w branży, w której działa Impel, w pierwszej kolejności spodziewam się, że nieoskładkowane umowy zlecenia skończą się w pierwszym kwartale 2018 roku. Jeśli przedsiębiorcy będą mieli czytelny, rzetelny przepis, to go zastosują.


Jeśli przedsiębiorcy będą mieli czytelny, rzetelny przepis, to go zastosują - mówi Grzegorz Dzik, prezes Impela.
Jeśli przedsiębiorcy będą mieli czytelny, rzetelny przepis, to go zastosują - mówi Grzegorz Dzik, prezes Impela.

A jeśli prawo się nie zmieni?

- Nie biorę pod uwagę takiego scenariusza. Państwo jest już zbyt świadome, żeby utrzymywać obecne przepisy. Z drugiej strony Impel sobie poradzi – jeśli pan o to pyta.

Wyniki wyglądają OK.

- Mamy nowe podejście do Klienta, proponujemy pakietyzację usług. Coraz częściej zarządzamy nieruchomością w sposób zintegrowany, zarządzamy dostawą wielu usług na obiekty logistyczne i produkcyjne, ale również centra handlowe i obiekty biurowe.

To już nie tylko ochrona i sprzątanie, ale i klimatyzacja, usługi techniczne, bezpieczeństwo danych, specjalistyczne usługi czyszczenia są źródłem nowej marży. Mamy bardzo zaawansowane technologie, np. czyszczenia katalizatorów w branży petrochemicznej, gdzie usługa wygląda, jakby ją wykonywali kosmonauci lecący na Marsa. Nasza spółka w Niemczech wykonuje usługi czyszczenia specjalistycznego w strefach niebezpiecznych i skażonych. Realizujemy skanowanie laserowe infrastruktury przemysłowej lub miejskiej. Korzystamy z kamer śledzących ruch w elektronicznych obchodach czy w wysoko specjalizowanym monitoringu przemysłowym. Prowadzimy monitoring temperatur w miejscach całodobowego przechowywania medykamentów i preparatów mikrobiologicznych, monitoring infrastruktury podziemnej i wielu innych parametrów technologicznych w przemyśle.

Słowem, Impel to już nie firma wykonująca usługi ochrony i sprzątania. Nasz sektor bezpieczeństwa staje się częścią zintegrowanego FM .Procesujemy co trzecią złotówkę w obrocie gotówkowym w naszych skarbcach i bankomatach na rynku. W ostatnim czasie otrzymaliśmy referencje od największego operatora bankomatowego do Policji, jako najbardziej zaawansowanego technologicznie w zakresie ochrony bankomatów w Polsce.

W naszym BPO wprowadzamy robotyzację procesów HR. Wprowadzamy także mobilne rozwiązania informatyczne do zarządzania, wdrażamy systemy klasy ERP, w tym oprogramowanie SAP, ale też lżejsze rozwiązania. Informatyzacja naszych procesów to budowanie przewagi. Wielu naszych klientów już korzysta z naszych rozwiązań.

Pracujemy nad innymi nowymi technologiami.

Jaki jest udział takich usług w sprzedaży Impela?

- Ponad 25 proc. i rośnie. Przychody w segmentach tradycyjnych od wielu lat zwiększają się o około 10 proc., natomiast nasze wyniki rosną dzięki usługom dla przemysłu. Będziemy coraz bardziej rozwijać się w tym obszarze, np.  poprzez przejmowanie coraz większej ilości usług od naszych klientów. Jesteśmy w trakcie przygotowywania nowych projektów. Będą to usługi zaawansowane.

Ogólnie uważam, że Impel w ostatnich latach poprzez stosowane przez Zamawiających kryterium najniższej ceny miał dużą barierę w rozwoju, mieliśmy związane ręce. Jestem zwolennikiem zmian i technologii. Musimy postawić na ludzi zorientowanych na technologię. W ostatnim czasie powstał w Impelu pion rozwoju, który będzie mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości naszej organizacji.

Część tych nowych usług być może będzie już wdrażał pana syn. Gdy rozmawiałem z osobami znającymi Impel, pytali najpierw, z którym prezesem Dzikiem ten wywiad. To skłania do refleksji, że w Impelu dochodzi właśnie do sukcesji.

- Mój syn pracuje już 8 lat w firmie. Przeszedł ścieżkę kariery od prawnika, a po skończeniu studiów MBA w Barcelonie na IESSE przez stanowisko CFO jednej z kluczowych spółek córek, do wiceprezesa Impel S.A., dyrektora pionu operacyjnego całej Grupy. Spotyka się z klientami, spotyka się z naszymi dyrektorami odpowiedzianymi w regionach za operacje. Wykształcenie i doświadczenie przygotowują go do kierowania Grupą Impel. I rzeczywiście, on tak samo jak i ja mógłby odpowiadać na pańskie pytania, pewnie ma lepszą wiedzę operacyjną.

A jeśli w zawoalowany sposób pyta mnie pan o datę sukcesji – to odpowiem, że dojdzie do niej w najbliższych latach. Przejdę do rady nadzorczej, a być może przekażę akcje w ręce syna.

Impel bez Grzegorza Dzika - trudno to sobie dziś wyobrazić.

- Chyba pierwszy raz to powiedziałem, nawet sobie. Ale to był otwarty wywiad.

Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

KOMENTARZE (15)

Do artykułu: Znany biznesmen do rządu Morawieckiego: "Oskładkujcie ZUS wszystkie umowy!"
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
  • były pracownik - inżynier systemów informatycznych 2018-01-16 18:05:00

    Pan Dzik, który zatrudnia HORDY ochroniarzy za 4-7 zł netto śmie mówić że ma problemy. Dyrektorzy dostają premie roczne w kwotach 300-500 tys. MASA biurokracji i brak poszanowania pracowników wykwalifikowanych. Pozdrawiam IBS, z którego durne księgowe raz na tydzień szyfrowały dyski serwerowe kryptolokerami bez konsekwencji.

  • Alaw 2017-12-28 20:57:38

    W końcu ktoś się ujął za pracownikiem brawo Impel

  • Jacek 2017-12-28 19:57:53

    Ja pracuję w Impelu już kilka lat i nie narzekam, uczciwa firma, dają umowy

  • michal 2017-12-28 12:37:08

    umowy zlecenie powinny miec wyzsze skladki zus tak jak robi sie to np w uslugach telekomunikacyjnych biorac np komorke od operatora nie chcesz umowy/chcesz wiecej swobody - placisz wiecej za uslugi telekomunikacyjne

  • Elżbieta 2017-12-20 20:25:47

    Apel słuszny. Impel od dłuższego czasu przoduje w grupie i pełni rolę lidera walczącego z patologiami. Zwiększa płace , opowiada sie za ozuzowaniem

Nie przegap żadnej nowości!

Subskrybuj newsletter PulsHR.pl