XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Jak Viktor Orbán kupuje zaufanie Węgrów

Jak Viktor Orbán kupuje zaufanie Węgrów
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Rodziny wielodzietne nie płacą podatków. Prąd tanieje, bo rząd tak kazał. Nauczyciele dostaną wielkie podwyżki. Pensje wszystkich innych lecą w dół

"Dla zagranicznych firm na Węgrzech zakończyła się era kolonizacji". Te słowa wypowiedziane przez premiera Viktora Orbána podczas pierwszego po wakacjach posiedzenia węgierskiego parlamentu są mottem polityki prowadzonej od ponad trzech lat przez rząd Fideszu.

Efekty tej polityki nazywanej przez ekonomistów "nieortodoksyjną" są niejednoznaczne. Nie doszło do bankructwa państwa i załamania gospodarki, jak prognozowali niektórzy przeciwnicy polityki Orbána. Ale trudno też mówić o sukcesie, którym chwalił się węgierski premier w swym przemówieniu. Fidesz wciąż prowadzi w sondażach i ma dużą szansę wygrania kolejnych wyborów wiosną 2014 roku. Ale swą przewagę zawdzięcza raczej rozbiciu opozycji i zniechęceniu Węgrów do całej klasy politycznej. Badania opinii publicznej pokazują, że na Fidesz zamierza głosować ponad 30 proc. wyborców, gdy na socjalistów kilkanaście procent, podobnie jak na nacjonalistyczny Jobbik. Ale w porównaniu z poprzednimi wyborami poparcie dla partii Orbána stopniało o blisko 20 punktów procentowych.

Co pokazują statystyki?

Rentowność 10-letnich obligacji, która w styczniu 2012 roku dochodziła do 11 proc., spadła w maju 2013 roku poniżej 6 proc., a obecnie wynosi ok. 6,5 proc. Największe agencje ratingowe dają długowi węgierskiemu dość niskie noty, uznając obligacje rządu Węgier za papiery "nieinwestycyjne". Podobne noty ma pogrążona w kryzysie Portugalia.

Unia Europejska mimo utrzymującego się napięcia między Brukselą i Budapesztem zdjęła z Węgier procedurę nadmiernego deficytu. W ubiegłym roku deficyt mierzony metodą unijną wyniósł 1,9 proc. PKB.

W I kwartale 2013 roku na Węgry napłynął zagraniczny kapitał o wartości 1,1 mld euro. Może to być oznaką, że zahamowany został wypływ kapitału. Przez cały ubiegły rok z Węgier wyciekło za granicę 5,5 mld euro. Indeks giełdy w Budapeszcie BUX, który przed utworzeniem rządu Orbána zbliżał się do 25 tys., wynosi dziś 18,2 tys., ale od ponad roku utrzymuje się na stabilnym poziomie.

Od 2009 roku Węgry zaciskają pasa, co jest jedną z przyczyn gospodarczej stagnacji. W ubiegłym roku kraj przeżył recesję, drugą już w ciągu czterech lat. Na ten rok przewidywany jest wzrost 0,2 proc., a w przyszłym roku Eurostat prognozuje wzrost o 1,4 proc. Ale są też dobre wiadomości. Inflacja spadła w sierpniu do 1,3 proc. i jest najniższa od rozpoczęcia zmian ustrojowych na Węgrzech. Zaciśnięcie pasa powoduje, że kraj notuje od kilku lat nadwyżkę na rachunku bieżącym bilansu płatniczego.

Forint bardzo ucierpiał w czasie światowego kryzysu finansowego. Od sierpnia 2008 do kwietnia 2009 roku jego wartość spadła o ponad jedną trzecią. Jesienią ubiegłego roku był zmuszony zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Otrzymał 20 mld euro wsparcia od MFW w postaci kredytu stand by, Banku Światowego i Unii Europejskiej w zamian za przyrzeczenie ograniczenia wydatków państwa, zwłaszcza płac w sferze budżetowej, emerytur i rent, a w konsekwencji potrzeb pożyczkowych rządu. W lipcu br. Węgry zapowiedziały, że spłacą ostatnią ratę kredytu stand by z MFW i więcej nie będą korzystały ze wsparcia tej instytucji.

Jak się żyje na Węgrzech?

Poziom życia na Węgrzech jest zbliżony do poziomu w Polsce. W I półroczu 2013 roku średnie wynagrodzenie brutto wynosiło 228,2 tys. forintów (ok. 3350 zł), netto zaś 149,4 tys. (ok. 2190 zł). Wynagrodzenia wzrosły w porównaniu z pierwszą połową ubiegłego roku o 3,4 proc. brutto i 4,8 netto. Ceny detaliczne wzrosły w tym czasie o 2 proc., więc realny wzrost wynagrodzeń netto wyniósł 2,7 proc. W porównaniu z ubiegłym rokiem zatrudnienie wzrosło o 56 tys. (1,1 proc.), a bezrobocie, które w lipcu 2012 roku wynosiło 10,5 proc., spadło do 10,1 proc. Płaca minimalna to 98 tys. forintów (ok. 1450 zł). Średnia emerytura w roku 2012 wynosiła 96,6 tys. forintów (ok. 1420 zł). Emerytury, podobnie jak renty i zasiłki, nie są opodatkowane.

Ok. 24 proc. wydatków rodzin węgierskich jest przeznaczane na żywność. Ten wskaźnik, który pośrednio pokazuje poziom życia, jest zbliżony do polskiego.

Ubiegły rok był dla węgierskich rodzin zły. Realne wynagrodzenia spadły o 3,5 proc., głównie na skutek wysokiej inflacji - 5,7 proc. W budżety rodzin uderzyła podwyżka VAT, która przełożyła się na wyższe ceny. W efekcie spadła też o 2 proc. konsumpcja rodzin. Rok bieżący jest lepszy.

Węgry, które miały już w czasach komunizmu bardzo niską dzietność, wprowadziły dość hojne zasiłki rodzinne. W 2011 roku rząd Orbána wprowadził ulgi podatkowe na dzieci. Rodziny z jednym lub dwójką dzieci odpisują od podstawy podatkowej 62,5 tys. forintów miesięcznie na każde dziecko, z trójką lub więcej - 206,25 tys., co oznacza, że praktycznie nie płacą podatku dochodowego.

W sierpniu parlament węgierski uchwalił wzrost wynagrodzeń dla nauczycieli o 34 proc. Podwyżki będą rozłożone do roku 2017. Jednocześnie zwiększone zostało pensum - z 21 do 26 godzin tygodniowo. W wyborach w 2010 roku nauczyciele masowo poparli Fidesz.

Zmagania Węgrów z długiem

Węgry mają najwyższy poziom długu publicznego spośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zawdzięczają go nieodpowiedzialnej polityce prowadzonej przez lata przez kolejne rządy. W 2001 roku dług publiczny wynosił 52,7 proc., gdy pięć lat wcześniej przekraczał 80 proc. Radykalną poprawę finansów publicznych Węgry zawdzięczały reformom przeprowadzonym w 1996 roku przez rząd koalicji Partii Socjalistycznej i partii Wolnych Demokratów, w którym ministrem finansów był Lajos Bokros. Reforma Bokrosa ograniczyła wydatki rządowe, wprowadziła opłaty za wiele usług finansowanych z kasy państwa (między innymi za wyższe studia) i zrównoważyła budżet. Reformy Bokrosa zaowocowały szybszym wzrostem PKB. Najlepszy był rok 2000, gdy gospodarka rosła w tempie bliskim 5 proc. Ale szybko powróciły problemy, z którymi Węgrzy borykali się na początku transformacji. Zupełnie jakby kolejne rządy chciały jak najszybciej roztrwonić dorobek swoich poprzedników.

W 1998 roku wybory na Węgrzech wygrała prawica i powstał pierwszy rząd Viktora Orbána. Przez kilka lat korzystał z niezłej koniunktury, niewiele naprawiając i niewiele psując. Ale tuż przed kolejnymi wyborami, które odbyły się w kwietniu 2002 r., rząd podniósł znacznie płace minimalne, co dało impuls do wzrostu płac w całej gospodarce aż o 18,3 proc. Mimo to prawica przegrała wybory. Jesienią 2002 roku lewicowy rząd Pétera Medgyessyego podniósł płace części pracowników państwowych aż o 50 proc., co znacznie zwiększyło wydatki państwa. Deficyt finansów publicznych (według kryteriów UE) sięgnął znów 9 proc. W efekcie rósł też dług publiczny, który już w 2005 roku przekroczył 60 proc., w 2008 - 70 proc., a w 2010 roku - 80 proc. Ta niefrasobliwa polityka budżetowa była częściowo efektem ostrej rywalizacji dwu zajadle zwalczających się obozów - lewicy (przede wszystkim socjaliści) i prawicy (główną partią jest Fidesz). Rządzący przez dwie kadencje (2002-10) socjaliści rujnowali budżet i szybko zadłużali kraj w obawie, że wygra bezkompromisowy rywal - Fidesz. Towarzyszyła temu radykalizacja polityki i społeczeństwa, coraz bardziej sfrustrowanego stagnacją swych dochodów. To o tej polityce mówił były socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsány: "Kłamaliśmy przez ostatnie półtora roku. (...) Nie znajdziecie ani jednego znaczącego posunięcia rządu, z którego moglibyśmy być dumni".

Gdy powstał rząd Orbána, premier udał się do Brukseli, próbując przekonać Komisję Europejską, by zaakceptowała nową strategię rozwoju Węgier. Chciał zwiększyć deficyt budżetowy do 7 proc. PKB, by w ten sposób przyspieszyć wzrost gospodarczy. Komisja i MFW na to się nie zgodziły, domagając się utrzymania deficytu 3-procentowego. Rząd Orbána wymyślił, jak rozluźnić politykę budżetową, formalnie obniżając dług. W ubiegłym roku zadłużenie w stosunku do PKB spadło z 81,4 do 79,2 proc. Ale "sukces" ten Węgry zawdzięczają nacjonalizacji funduszy emerytalnych. Podobną operację planuje rząd Polski.

Jesienią 2010 roku minister gospodarki György Matolcsy zapowiedział, że Węgrzy będą mogli "dobrowolnie" przekazać pieniądze trzymane w obowiązkowych funduszach emerytalnych do instytucji budżetowej. Ci, którzy pozostaną w funduszach, stracą jednak emeryturę z węgierskiego ZUS-u. Transfer pieniędzy do budżetu został przeprowadzony w I kwartale 2011 roku. Do państwowej kasy trafiło ok. 2,8 bln forintów (około 9 mld euro, które poszły m.in. na pokrycie deficytu w budżecie węgierskiego odpowiednika ZUS.

Węgry w pierwszym okresie transformacji otworzyły się na kapitał zagraniczny bardziej niż inne kraje pokomunistyczne. Szybciej prywatyzowały, sprzedając państwowe zakłady zagranicznym korporacjom. Orbán ostentacyjnie podkreśla swą nieufność do kapitału zagranicznego i międzynarodowych instytucji finansowych.

Na początku 2013 roku węgierski urząd energetyczny na polecenie ministerstwa rozwoju narodowego zarządził 10-procentową obniżkę cen gazu, energii elektrycznej i centralnego ogrzewania w handlu detalicznym. Rząd uznał, że dotychczasowe rachunki nadmiernie obciążają budżet węgierskich gospodarstw domowych. Ceny gazu i energii elektrycznej są na Węgrzech nieco niższe niż średnia w UE, ale ponieważ dochody ludności są niskie, rachunki za energię stanowią aż 20 proc. zarobków. Gazem ogrzewa mieszkania 75 proc. Węgrów.

Obniżki cen energii uderzyły przede wszystkim w koncerny zagraniczne, do których należy niemal w całości sprzedaż energii elektrycznej i gazu na Węgrzech - niemieckie RWE, E.ON i EnBW oraz francuskie EDF i GDF Suez. Spółki zaskarżyły do sądu decyzję o obniżkach cen i sąd przyznał im rację. Orbán stwierdził, że orzeczenie sądu jest skandaliczne, a parlament na nadzwyczajnym posiedzeniu wprowadził zakaz przenoszenia na konsumenta dodatkowych obciążeń podatkowych dostawcy energii i wzmocnił uprawnienia urzędu regulacyjnego. W lipcu wprowadził kolejną obniżkę cen energii. Zdaniem obserwatorów węgierskiej sceny ma to pomóc rządzącej partii wygrać przyszłoroczne wybory. Ale walka z zagranicznymi koncernami uderza w nadwątlone zaufanie inwestorów i skutkuje pogorszeniem stosunków politycznych z Niemcami.

Na firmy działające w sektorze usług (banki, zakłady ubezpieczeniowe, telekomunikacyjne, dystrybutorzy energii i sieci handlowe) rząd nałożył dodatkowe obciążenia podatkowe. Z kolei drobni przedsiębiorcy o obrotach do 500 mln forintów płacą tylko 10 proc. Opodatkowane zostały instytucje finansowe i transakcje. Banki płacą od swej sumy bilansowej: do 50 mld forintów - 0,15 proc., powyżej - 0,53 proc.

Podatki od dochodów osobistych zostały obniżone do 16 proc. Węgrzy płacą za to wysoki VAT - 27 proc., najwyższy w całej Unii Europejskiej.

Jeden z najbardziej znanych na świecie węgierskich ekonomistów Andras Inotai, uważa, że to system antyrozwojowy. "Na niskim podatku od dochodów korzystają osoby zamożniejsze. Pozostaje im więcej pieniędzy. Co z nimi zrobią? Przede wszystkim kupią towary pochodzące z importu lub wydadzą na turystykę. Skorzysta na tym gospodarka Chorwacji i Turcji, ale nie Węgier" - mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Orbán krytykami ze strony "ortodoksyjnych" ekonomistów zupełnie się nie przejmuje. W przemówieniach porównuje ich do sowieckich naukowców.

Koncernom oferuje niższe podatki, jeżeli będą postępowały zgodnie z polityką rządu. Na przykład dostawcy energii elektrycznej płacą około 50 proc. podatku dochodowego, nie zaś 19 proc., jak inne firmy. Mogą jednak płacić mniej, jeśli będą inwestować.

Suwerenna polityka kosztuje

Partia Fidesz, która ma w parlamencie konstytucyjną większość, umacnia władzę, podkopując krok po kroku pozycję instytucji dotychczas od rządu niezależnych - banku centralnego, mediów i sądów. Część sędziów została wysłana na przymusową emeryturę. Z prezesem Węgierskiego Banku Narodowego Andrásem Simorem mianowanym przez socjalistycznego premiera rząd toczył otwartą wojnę. W marcu 2013 roku, gdy kadencja Simora dobiegła końca, jego miejsce zajął György Matolcsy, dotychczasowy minister gospodarki i twórca "nieortodoksyjnej" polityki gospodarczej rządu.

W grudniu 2012 roku deputowani rządzącej partii zatwierdzili poprawkę do konstytucji uznającą opozycyjną Węgierską Partię Socjalistyczną (MSZP) za "organizację przestępczą", która ponosi pełną odpowiedzialność "za zbrodnie reżimu komunistycznego" w tym kraju, co może być wstępem do delegalizacji socjalistów. Za granicą takie działania wywołują zaniepokojenie, czemu dali wyraz przewodniczący Komisji Europejskiej Barroso oraz komisarze w listach do premiera Orbána. Była amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton wysłała do Orbána list, szczególnie prosząc - jak napisała - o poszanowanie niezależności wymiaru sprawiedliwości, wolności prasy i przejrzystości rządów.

Orbán odpowiada na to zaostrzeniem retoryki antyzachodniej.

"Nikt nie będzie mógł dalej ograniczać suwerenności gospodarczej Węgier i jest to główna zasada stojąca u podstaw filozofii rządu" - zapewniał w ubiegłym roku. W tym czasie trwały negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie nowej pożyczki stand by. Ostatecznie do porozumienia nie doszło. W lutym 2013 rząd przeprowadził emisję obligacji nominowanych w dolarach o wartości 3,25 mld dol. Dzięki temu zebrał środki na spłatę ostatniej raty pożyczki z MFW, o czym entuzjastycznie donosiły także polskie prawicowe portale internetowe. Problem w tym, że pieniądze z MFW byłyby tańsze o 1-1,5 pkt proc. Na razie Węgry korzystają z dobrej koniunktury dla obligacji. Największe banki centralne na świecie, pompując na rynek pieniądze, obniżyły rentowność swych obligacji niemal do zera, więc inwestorzy szukają większych zarobków. Do tej pory Węgry nie mają kłopotów ze znalezieniem nabywców, ale rynki światowe są dalekie od stabilności. Tymczasem Orbán, rezygnując ze współpracy z MFW po to, by realizować "suwerenną" i "nieortodoksyjną" politykę, zdaje się na kaprysy globalnych rynków.


×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Jak Viktor Orbán kupuje zaufanie Węgrów

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!