K. Kacperczyk, MSZ: uczymy i rozszerzamy edukację firm o rynkach odległych

K. Kacperczyk, MSZ: uczymy i rozszerzamy edukację firm o rynkach odległych
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Nie należy zakładać, że ekspansja polskich firm na odległe rynki nastąpi z dnia na dzień oraz na masową skalę. To proces, który się rozpoczął i przybiera na sile. Ale należy też podkreślić, że nadal i przez wiele jeszcze lat głównymi rynkami zbytu czy inwestycji polskich firm będą kraje europejskie - mówi w rozmowie z nami Katarzyna Kacperczyk, podsekretarz stanu w MSZ ds. polityki afrykańskiej, azjatyckiej i bliskowschodniej, dyplomacji publicznej i ekonomicznej.

Jak Pani Minister ocenia zmieniającą się rolę w globalnej gospodarce światowych potentatów - USA i Chin?

- Zmiany w polityce i gospodarce na świecie są dynamiczne i, niestety, często także trudne do przewidzenia. Tym niemniej cechą charakterystyczna jest spowolnienie od 2008 roku rozwoju dominujących regionów, jak UE, USA i Japonia, a stały rozwój i wzrost znaczenia gospodarek, określanych jako wschodzące.

Mam na myśli zarówno kraje BRICS, wśród których bezsprzecznie prym wiodą Chiny, jak i grupę takich krajów, jak Indie, Malezja, Wietnam, niektóre w Afryce. Ich tempo rozwoju jest niekiedy bardzo wysokie, co tylko częściowo objaśniać można niską bazą do porównań. Ale przekonuje, że poza tymi tradycyjnymi, powstają nowe centra gospodarcze.

Jak w tę zmieniającą się sytuację wpasowują się ze swoją strategią firmy europejskie?

- Niewątpliwie, nowe gospodarki wschodzące generują wyzwania konkurencyjne, bowiem firmy z Europy mają wyższe koszty działalności wynikające z wyższego poziomu płac, czy przyjętych rozwiązań np. w sferach społecznej i ochrony środowiska. Dlatego na tradycyjnych rynkach, jak np. w Afryce i Ameryce Łacińskiej tracą przewagi konkurencyjne.

Tym niemniej firmy z Europy są nadal bardziej innowacyjne i oferują bardziej zaawansowane technologie oraz wyroby. Pomagają temu programy UE, skierowane na promocję i rozwój m.in. sektora B+R i innowacji. To może i powinno być źródłem utrzymania przewagi konkurencyjnej naszych firm względem firm z Nowego Świata.

Co mogą zmienić w tym układzie negocjowane dwie umowy o wolnym handlu: USA z krajami Oceanu Spokojnego (TPP) oraz UE z USA (TTIP).

- Mogą stać się kamieniami milowymi w drodze do poważnych zmian w globalnej wymianie handlowej. Jednak ich znaczenie nie jest równoważne.

TPP zakłada m.in. połączenie dotychczasowych umów dwustronnych w jedną umowę i stworzenie rynku dla wolnej wymiany towarów i usług w rejonie Pacyfiku.

TTIP ma dużo większy zakres, a tym samym może odegrać większą rolę w światowym handlu. Wykracza przecież poza ramy tylko umowy handlowej. Wprowadza standardy tej wymiany i wiele elementów, które łączą wspólne wartości rynków w UE i USA. W ten sposób przejmuje wytyczanie regulacji, co przez lata czyniła Światowa Organizacja Handlu (WTO), a wcześniej porozumienie GATT.

Niestety, negocjacje w łonie WTO są w impasie i pojawia się zagrożenie, że rola tej organizacji zostanie zmarginalizowana przez porozumienia dwustronne. Dobrze więc, że to TTIP wyznaczy nowe standardy i wysoko zawiesi poprzeczkę do nowoczesnej współpracy gospodarczej. Należy zakładać, że doprowadzi to w pewnej perspektywie do korzystnego przewartościowania światowego handlu.

Polska cechuje się z jednej strony wieloletnią, wysoką dynamiką eksportu. Z drugiej strony analitycy podkreślają, że strategię eksportu i szerzej, umiędzynarodowienia działalności, realizuje relatywnie mała grupa przedsiębiorstw z krajowym kapitałem.

- Jest to pochodną kilku uwarunkowań, które można zmieniać.

Po pierwsze, w naszej gospodarce duży udział mają MŚP, o mniejszych możliwościach, niż duże przedsiębiorstwa, pod względem oferty, zasobów ludzkich, zdolności do podejmowania ryzyka przez eksport, itp.

Po drugie, polski rynek wewnętrzny jest stosunkowo duży, a sam popyt nie malał nawet w okresie światowego kryzysu na Zachodzie. To demotywuje, szczególnie MŚP, do wychodzenia z działalnością lub inwestycjami poza własny rynek.

Po trzecie, jeżeli już firmy decydują się na eksport, to naturalnym kierunkiem są kraje UE, niejako przedłużenie (pod względem warunków działania) rynku polskiego, a w dalszej kolejności są rynki krajów bliskich sąsiedzko, leżące na wschodzie.

Ale też stara zasada inwestorów mówi, że nie wkłada się wszystkich jaj do jednego koszyka. Zrozumienie, że nie można się ograniczać do jednego rynku (np. do rosyjskiego), bo to ryzykowne, cechuje coraz więcej polskich przedsiębiorców i menedżerów. Dlatego po doświadczeniach „bliskiej” ekspansji, zaczynają śmielej i powszechniej szukać „dalszych” rynków.

Jest tam łatwiej działać, niż na wysokokonkurencyjnych rynkach europejskich, czy trudniej?

- Mimo wszystko, trudniej. Bo rynki te nie są powszechnie znane, bo są odległe, co wymaga konieczności dostosowania strategii, struktury organizacyjnej, stosowania nowych rozwiązań logistycznych.

Ten okres dostosowania wymaga trochę czasu i nie należy zakładać, że ekspansja polskich firm na odległe rynki nastąpi z dnia na dzień oraz na masową skalę.

Choć więc coraz więcej spółek interesuje się krajami azjatyckimi, Ameryki Południowej, od niedawna Afryki, to należy też podkreślić, że nadal i przez wiele jeszcze lat głównymi rynkami zbytu czy inwestycji polskich firm będą kraje europejskie.

Ale bardziej spektakularne efekty można osiągnąć na rynkach dalekich.

- Tak, ponieważ one dynamicznie się rozwijają, rosną ich potrzeby konsumpcyjne i inwestycyjne. Ryzyko gospodarcze na rynkach odległych jest wyższe, ale odpowiednio wyższe mogą być również zyski.

Czy polskie firmy potrafią realizować strategię ekspansji, czy muszą się jej jeszcze uczyć?

- Jest to niewątpliwie umiejętność. Jest wiele firm, które doskonale sobie radzą. Skuteczność w ekspansji to nie tylko zdolności menadżerskie, to przede wszystkim doświadczenia i tradycje eksportu na rynki odległe i ekspansji.

Także np. kolonialnej…

- Po prostu, jeżeli firma tego nie robiła, to ma wewnętrzne bariery przed ekspansją. Niekiedy wynikającej z braku elementarnej wiedzy o możliwościach i potencjale innych rynków, warunków funkcjonowania „tam”, innej kultury biznesu i społecznej.

Nie ma szkół wieczorowych dla eksporterów.

Edukacja jest bardzo ważna i musi mieć wielowymiarowy charakter. MSZ i placówki dyplomatyczne odgrywają tu również istotną rolę. Głównie dotyczy ona informowania o specyfice danego rynku, uwarunkowaniach gospodarczych i kulturowych.

Tę działalność kontynuujemy i rozszerzamy. Pod koniec ubiegłego roku do wsparcia biznesu włączyliśmy też polskie konsulaty. W tym roku tak rozumianą edukacja obejmiemy też samorządy terytorialne, aby one wspierały działalność eksportową i inwestycyjną firm z ich regionów.

Rośnie zapotrzebowanie na tę wiedzę?

- Od dwóch-trzech lat, dynamicznie. W ub. roku tylko placówki dyplomatyczne w krajach „odległych” otrzymały kilkanaście tysięcy zapytań i tyle udzieliły odpowiedzi.

Chciałabym podkreślić też rosnącą rolę edukacyjną tych polskich przedsiębiorstw, które już odniosły sukces na dalszych rynkach i mają ugruntowania tam pozycję. Odnotowujemy pozytywną tendencję, że chętnie dzielą się swoim doświadczeniem, tymi dobrymi i złymi. Liderem jest niewątpliwie KGHM, który wspiera program Go Global, organizuje specjalistyczne seminaria i konferencje, a co skutkuje także przyciąganiem polskich podwykonawców np. do Chile.

Polscy przedsiębiorcy wskazują, że na niektórych rynkach nie do przecenienia jest rola „pługa śnieżnego” polskiej dyplomacji. Wizyta na wysokim szczeblu otwiera wiele drzwi.

- Podzielamy tę opinię i mamy na to szereg przykładów. Co więcej, niemal regułą stało się, że wizycie na różnych szczeblach dyplomatycznych towarzyszy grupa polskich biznesmenów. Są tam także przedsiębiorcy pierwszy raz lecący na odległe rynki i mają świetną okazję do pobierania różnych nauk od osób bardziej doświadczonych w tamtejszych realiach.

Dwa lata temu chęć towarzyszenia w oficjalnej wizycie zgłaszało do 20 firm. W marcu wizycie ministra Schetyny w Ankarze towarzyszyło ponad 150 spółek.

Jakie nowe inicjatywy promocyjne na ten rok zakłada MSZ?

- Chcemy spopularyzować wśród polskich firm zalety i korzyści startowania w przetargach organizacji międzynarodowych, typu: ONZ i jej agendy, jak FAO, UNCTAD czy WFP (Światowy Program Żywnościowy), EBOiR, Bank Światowy, MFW, także Rada Europy, itp. Wartość zgłaszanych przez nie zamówień na dostawy towarów i usług liczona jest na kilkadziesiąt miliardów dolarów rocznie.

Przeważnie chodzi o dostawy podstawowych artykułów żywnościowych i codziennego użytku, ale także różne dobra, potrzebne misjom pokojowym i humanitarnym, jak np. hangary, namioty, środki pierwszej potrzeby, środki higieniczne, itp.

Podkreślić warto, że nasze firmy konsultingowe mogą mieć dużo do powiedzenia w przetargach na usługi doradcze w sprawach transformacji gospodarek w krajach rozwijających się.

System zamówień jest skomplikowany?

- Każda z tych organizacji międzynarodowych charakteryzuje się specyficznymi wymogami, ale reguły przetargów nie odbiegają od tych znanych już naszym firmom na rynkach unijnych.

Tym niemniej zdajemy sobie sprawę, że gąszcz rubryk może przerażać, dlatego już w ub. roku rozpoczęliśmy pierwsze szkolenia, z udziałem ekspertów niektórych organizacji. Tę ofertę rozszerzymy w tym roku, począwszy od edukacji, gdzie szukać ogłoszeń i jak aplikować o przetargi.

Czy udział w nich może być początkiem „przygody” międzynarodowej wielu polskich firm i kołem zamachowym dla ekspansji zagranicznej?

- Tak też zakładamy, szczególnie gdy chodzi o zaistnienie na rynkach odległych. Dostarczanie towarów poprzez organizacje międzynarodowe umożliwi zdobycie doświadczeń, także do samodzielnej już działalności na tych rynkach.

Ale na początek proponujemy skorzystać ze swoistego parasola bezpieczeństwa, jaki rozwijają te organizacje. Pamiętajmy, że eksport towarów i usług na rynki krajów niestabilnych politycznie lub gospodarczo niesie określone ryzyko, które można niwelować wykupując polisy. W przypadku zamówień za pośrednictwem organizacji międzynarodowych dostawca dochodzi zapłaty od nich, a te są bezpiecznymi płatnikami. To daje stuprocentowe bezpieczeństwo realizacji kontraktu, rzecz sama w sobie bardzo cenna.

Rozmawiał: Piotr Stefaniak

Katarzyna Kacperczyk weźmie udział w IV Forum Gospodarczym Europa-Chiny, które odbędzie się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Dowiedz się więcej o wydarzeniu.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: K. Kacperczyk, MSZ: uczymy i rozszerzamy edukację firm o rynkach odległych

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!