Jest za wcześnie, by wyrokować, o ile zostaną obcięte środki z przyszłego budżetu UE dla Polski - oceniła we wtorek minister finansów Teresa Czerwińska. Jej zdaniem skoro Polska dynamicznie się rozwija, to można oczekiwać, że pomoc UE może być mniejsza.
- Minister Czerwińska przyznała, że Polska rzeczywiście znalazła się w grupie ośmiu krajów, wobec których zaproponowano redukcje powyżej 20 proc. Wymieniła m.in. Czechy, Węgry, Litwę, Estonię, Maltę i Niemcy, wobec których zaproponowano 21-proc. cięcie.
- Przypomniała, że fundusz spójności jest związany z poziomem rozwoju danego państwa. - W związku z tym, jeżeli Polska się dynamicznie rozwija, jeżeli mamy dobre wskaźniki makrogospodarcze, to można oczekiwać, że ta pomoc może być w sposób naturalny mniejsza. Natomiast o ile, to wydaje się, że za wcześnie wyrokować - powiedziała.
Szefowa resortu finansów pytana była w TVN24BiS o to, co będzie oznaczało zmniejszenie o 23 proc. środków dla Polski z funduszu spójności w przyszłym budżecie UE.
- To jest pierwsza propozycja, czyli to nie są decyzje ostateczne, że Polska otrzyma w ramach funduszy spójności mniej i o ile mniej. Tego jeszcze do końca nie wiemy, ponieważ te rozmowy są i będą prowadzone. Będzie negocjowany cały pakiet w ramach wieloletnich ram finansowych. Musi to być przyjęte większością kwalifikowaną, więc o tym pamiętajmy - odpowiedziała.
Przyznała, że Polska rzeczywiście znalazła się w grupie ośmiu krajów, wobec których zaproponowano redukcje powyżej 20 proc. Wymieniła m.in. Czechy, Węgry, Litwę, Estonię, Maltę i Niemcy, wobec których zaproponowano 21-proc. cięcie.
Pytana, czy liczy się z tym, że jakaś redukcja jednak będzie, wyjaśniła, że należy pamiętać o tym, że fundusz spójności jest związany z poziomem rozwoju danego państwa. "W związku z tym, jeżeli Polska się dynamicznie rozwija, jeżeli mamy dobre wskaźniki makrogospodarcze, to można oczekiwać, że ta pomoc może być w sposób naturalny mniejsza. Natomiast o ile, to wydaje się, że za wcześnie wyrokować" - powiedziała.
Z przedstawionej we wtorek przez Komisję Europejską propozycji dotyczącej przyszłego budżetu UE wynika, że Polska ma otrzymać 64 mld euro w ramach polityki spójności. Cięcia wynoszące ponad 20 proc. oznaczają, że do Polski trafi 19,5 mld euro mniej niż obecnie.
Czytaj: Budżet UE. Polskę czeka odwyk od unijnych funduszy?
Nowe zasady przydziału środków polityki spójności, jakie przedstawiła KE, przewidują, że wielkość funduszy będzie nadal powiązana z bogactwem regionów, ale są też kryteria dodatkowe, takie jak bezrobocie wśród ludzi młodych, niski poziom szkolnictwa, zmiany klimatyczne oraz przyjmowanie i integracja migrantów.
Całkowity budżet na politykę spójności dla całej UE na lata 2021-2027 ma wynieść w zobowiązaniach i cenach bieżących (uwzględniających inflację) 373 mld euro. Polsce, która jest największym nowym krajem unijnym ma przypaść największa część tych środków 64,39 mld euro w cenach z 2018 roku lub 72,7 mld euro w cenach stałych (uwzględniających przyszłą inflację).
Czytaj: Komisja Europejska: cięcia w polityce spójności, Polska dostanie 64 mld euro
Drugie pod tym względem Włochy mają otrzymać 38,5 mld euro (w cenach z 2018 roku), a trzecia Hiszpania 34 mld euro. KE zdecydowała, że mimo dziury związanej z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, z polityki spójności nie będą wyłączone żadne regiony. Jedną z rozważanych opcji było wykluczenie tych bogatszych, na czym mogłaby skorzystać Polska.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Minister Finansów o cięciach w budżecie Unii: za wcześnie, by wyrokować ile stracimy