Chiny zmieniają model gospodarczy koncentrując się na budowie rynku wewnętrznego, ale w najbliższych latach pozostaną motorem napędowym globalnej gospodarki. O tym jak ułożyć sobie chińsko-europejskie stosunki gospodarcze dyskutowali uczestnicy panelu „Gospodarka, polityka, świat” podczas III Forum Współpracy Unia Europejska-Chiny w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Jego zdaniem ten stosunkowo niski poziom współpracy gospodarczej wynika z tego, że Chiny spóźniły ze swoją obecnością w krajach naszego regionu. - Do tej pory Chiny były zajęte wewnętrznymi problemami i inwestycjami w Azji i Afryce. Obecnie natomiast wchodzimy w okres ponownego odkrycia Europy Środkowowschodniej – w tym Polski - przez Chiny, choć związki istniały od bardzo dawna – powiedział prezes PAIiIZ.
Zainteresowanie wzmocnieniem gospodarczych więzi z Europą i naszym regionem potwierdzali również chińscy uczestnicy dyskusji. - Dlaczego Europa? Patrząc z perspektywy Chin, Europa jest jednym z bardziej stabilnych i interesujących partnerów wspomagających w utrzymaniu tempa reform i rozwoju – mówił Hongjian Cui, dyrektor China International Studies Institute. Jego zdaniem jednak obie gospodarcze potęgi powinien łączyć nie tylko handel. - Ważne by Chiny umieściły Europę na szczycie swojej strategii polityki zagranicznej. Chcemy wykuć silną kooperację z Europą nie tylko na podstawie układów handlowych – Chiny nie chcą być tylko kupcem, ale partnerem - uczestniczyć we wspólnych projektach i badaniach z Unią Europejską – powiedział Cui, dodając, że w tych planach powinna być uwzględnione kraje naszego regionu. - Polska to duża gospodarka, jest też pionierem budowy współpracy z Chinami – przypomniał dyrektor CISI, dodał jednak, że obecnie to Węgry wysuwają na czoło inwestycji chińskich w Europie.
O tym, że relacje gospodarcze między Chinami a regionem są na ścieżce wznoszącej mówił również Vladimir Bartl, wiceminister przemysłu i handlu Czech. – Dwie dekady temu handel między Chinami a Europą praktycznie nie istniał. Wiele jednak zmieniło się, gdy Chiny przystąpiły do WTO – przypomniał. Wskazywał jednak również na trudności we wzajemnych kontaktach gospodarczych. - Podejście do państwowych przedsiębiorstw w Chinach daje im przewagę w stosunku do zagranicznych przedsiębiorstw – stwierdził czeski wiceminister.
Jak na tym tle wypada Polska? Potencjalnie kusząco. - Gdybym miał Chinom doradzać, powiedziałbym: inwestujcie tu dalej. Polska jest duża gospodarką i z tego punktu widzenia jest to dla Chin atrakcyjne miejsce – mówił prof. Grzegorz Kołodko, były wicepremier i minister finansów. Podkreślał jednak, że trzeba znaleźć sposób na zachęcenie Chin do działalności w naszym kraju i zastanowić się nad możliwymi polami współpracy. – Możliwa jest np. współpraca przy transferze technologii. Tak jak Chiny jesteśmy dobrzy w naśladowaniu i podróbkach. Polska może nie jest tak atrakcyjnym partnerem jak Francja czy Niemcy, ale może bardziej atrakcyjnym niż Litwa czy Łotwa – mówił prof. Kołodko. Jego zdaniem paradoksalnie do rozwoju współpracy może się przyczynić obecny kryzys na Ukrainie, w kontraście do której będzie postrzegana stabilność gospodarki i polityki polskiej. – Konflikty w Afganistanie czy Pakistanie nie zniechęcają do inwestowania w Indiach lub Chinach – stwierdził były wicepremier.
Mimo owych potencjalnych korzyści nie oznacza to jednak, że rozmowy z Chinami są łatwe. Z dyskusji podczas Forum wynikało, że Polska preferowałaby przede wszystkim dwustronne relacje, chiny zać pokładają nadzieje w rozmowach na poziomie całego regionu w formule 16 plus 1. - Mieliśmy wiele oczekiwań, kiedy premier Chin zaproponował inicjatywę 16 plus 1 – przyznała wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Kacperczyk, dodając jednak, że chińsko-europejskie rozmowy toczą się bardzo powoli. - Dyskutujemy nad stworzeniem wspólnego funduszu inwestycyjnego. Wiele kwestii, które zostały zasugerowane w ramach tego funduszu wychodziły daleko poza tworzenie równego wyważonego stosunku między krajami. Mamy wiele do dyskusji w aspekcie tych wzajemnych relacji – mówiła wiceszefowa MSZ. Jej zdaniem tematem rozważań jest to, czy dwustronny dialog powinien zostać zastąpiony przez inicjatywę 16 plus 1. - Polska ma strategiczne partnerstwo z Chinami. Mamy potencjał i strategie, które mogą być zastosowane w wymianie dwustronnej – podkreśliła Katarzyna Kacperczyk.
Polska niezbyt dobrze znosi formułę 16 plus 1 jako podstawę kontaktów, bo to silny kraj, ale w Chinach mówimy, że wolimy być głową kurczaka, a nie ogonem feniksa – komentował te dylematy Yiwei Wang z Renmin University of China. Wszystkie kraje potrzebują inwestycji chińskich – dodał. Obie koncepcje starał się połączyć był premier Waldemar Pawlak. - Współpraca na skalę regionalną jest bardzo ważna. Polska jest partnerem dla chin. Jeśli Niemcy czy Francuzi mogą rozmawiać z Chinami w relacji jeden na jeden, Polska ma ogromne możliwości by stać się reprezentantem Europy Środkowowschodniej– za nami jest jedna czwarta ludności, i jedna trzecia PKB – mówił były premier. prof. Bogdan Góralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego wskazywał jednak, że to ryzykowna koncepcja. - Idea jednego państwa jako przywódcy to miecz obosieczny. Trzeba uwzględniać wrażliwość innych. Jesteśmy duzi, ale powinniśmy być skromni – stwierdził prof. Góralczyk.
Hongjian Cui przekonywał, że należy podejść do rozmów praktycznie niezależnie od formuły w jakiej są prowadzone. - Chiny muszą znaleźć wspólne punkty między 16 krajami. Musimy to widzieć jako wzajemne oczekiwania i wzajemne korzyści – stwierdził, dodając że przy kształtowanie współpracy Chin z Europą Centralną można sięgnąć do bogatych chińskich doświadczeń we współpracy krajami afrykańskimi. Ben Knapen, dyrektor generalny w Europejskim Banku Inwestycyjnym zwracał uwagę, że zbudowanie odrębnych relacji z takim krajem jak Chiny może być problematyczne. - Chiny w tej chwili podejmują coraz większą odpowiedzialność za wielostronny system, z jakim mają do czynienia. Jeśli jakiś kraj myśli, że ma szczególne stosunki strategiczne z Chinami - jest w błędzie. Nie ma takich krajów – mówił Ben Knapen.
Wypracowanie właściwych relacji z Chinami pozostaje więc wyzwaniem i to nie tylko ze względu na to, że ten kraj odgrywa coraz bardziej znaczącą rolę w globalnej gospodarce, ale i dlatego, że obecnie jest w trakcie zmiany swojego modelu rozwoju. - Ostatnie 35 lat było dla Chin historią sukcesu, ale teraz stanęło przed nami tyle wyzwań, że musimy tę historię pisać na nowo – powiedział Hongjian Cui. - Od roku 2010 zmieniają model rozwoju – można w skrócie powiedzieć - od ilości do jakości – potwierdza prof. Bogdan Góralczyk. – To jednak wymaga odbudowy tego, co zostało zniszczone w poprzednich reformach czyli własnej klasy średniej – powiedział Góralczyk. Wskazywał, jednak na konkretne zamierzenia i działania chińskich władz, które świadczą o realizacji nowej strategii. – Celem chińskich władz jest podnieść – nawet o połowę – dochody przeciętnego obywatela Chin w latach 2012-20. W kwietniu uchwalono też rewolucyjną ustawę dotycząca ochrony środowiska, która wejdzie w życie w 2015 roku – powiedział prof. Góralczyk.
I właśnie ta zmiana modelu gospodarczego jest powodem obserwowanego obecnie niewielkiego spowolnienia chińskiej gospodarki, maksymalizacja tempa wzrostu PKB przestaje być bowiem priorytetem chińskich władz, niemniej i tak pozostanie on zapewne na niedościgłym dla krajów europejskich poziomie.
- Wzrost chińskiej gospodarki pozostaje stabilnie na wysokim poziomie. Wyniki chińskiej gospodarki zaprzeczają pesymistycznym scenariuszom upadku chińskiej gospodarki. To podobny proces jak we wszystkich gospodarkach świata – po okresie radykalnej restrukturyzacji i przemian wzrost gospodarczy staje się nieco wolniejszy – tłumaczyła Liping Zhang, zastępca dyrektora generalnego Counsellors Office of State Council. Przyznała przy tym, że chiny zmieniają swój model gospodarczy. – Nowy rząd zaproponował nową strategię rozwoju gospodarki, która polega m.in. na poprawie stanu środowiska naturalnego, poprawę poziomu życia społeczeństwa i to będzie w najbliższych latach ważniejsze niż jak maksymalizacja tempa wzrostu gospodarczego – dodała Liping Zhang.
O ile kierunek tych zmian jest dla większości ekonomistów zrozumiały, ba, wręcz niezbędny, to jednak zwracają uwagę na związane ze zmianą modelu gospodarczego zagrożenia. – Następne 10-20 lat będą dla Chin na pewno znacznie trudniejsze niż ostatnie dwie dekady – ocenia prof. Grzegorz Kołodko. - Zaspokojenie oczekiwań społeczeństwa – a w Chinach rosną one bardzo szybko - to bardzo niebezpieczny okres. Mamy ponad miliard ludzi i może być nie dość surowców i zasobów. Trzeba bardzo uważnie obserwować ten proces, aby nie zakończyło się to twardym lądowaniem – stwierdził ekonomista. Zdaniem prof. Grzegorza Kołodki Chiny, dzięki olbrzymiemu potencjałowi zarówno po stronie silnego i stabilnego rządu, jak i po stronie przedsiębiorców utrzyma wysokie tempo wzrostu. - Chiny to przykład ogromnego ekonomicznego sukcesu. W ciągu ostatniego pokolenia nastąpił niebywały wzrost ekonomiczny – 9-krotnie zwiększył się PKB. Chociaż przywódcy Chin nie są usposobieniem demokracji jednak stały się napędem ekonomicznym tej części świata. Poradziłbym krajom wschodzącym by wzięły przykład z Chin – oczywiście istnieją ryzyka, bo jest to reżim autorytarny – powiedział prof. Kołodko.
Uczestnicy dyskusji podkreślali również, że zmiany w chińskiej gospodarce mogą oznaczać szanse dla innych krajów. Przerzuciliśmy się na modeli skoncentrowany wokół konsumenta, zgodnie z naszym planem 2015-17 będziemy importować dobra wartości 8,3 bilionów dolarów. Z polski można sprzedawać do Chin więcej wołowiny – zmieniają się bowiem obyczaje konsumenckie. Drugi punkt widzenia to inwestycje - po 2012 roku Chiny inwestowały bardziej w Europie niż Europa w chinach. Trzeba zachęcać inwestorów – mówił Yiwei Wang. - Przyzwyczailiśmy się patrzeć na Chiny jako fabrykę świata, teraz możemy spojrzeć ten kraj jak na konsumenta – podsumował Ben Knapen z EBI.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowy model gospodarczy Chin - nowa szansa