Frank-Walter Steinmeier długo pozostawał w cieniu swego politycznego mentora Gerharda Schroedera. Punktem zwrotnym w jego karierze okazało się objęcie w 2005 r. stanowiska szefa MSZ. W niedzielę najpopularniejszy niemiecki polityk został wybrany na prezydenta.
Czytaj także: Frank-Walter Steinmeier nowym prezydentem Niemiec
To nie jedyna cecha odróżniająca niemieckiego socjaldemokratę od nowego prezydenta USA, dzięki czemu przez niemieckich publicystów został okrzyknięty "anty-Trumpem".
"Jako prezydent Niemiec chciałbym być przeciwwagą wobec skłonności do bezgranicznych uproszczeń" - zapowiedział Steinmeier w połowie listopada ub. roku po ogłoszeniu swojej kandydatury. "Nasz kraj ucieleśnia doświadczenie, że po wojnie nastaje pokój, po podziale pojednanie, a po szale nacjonalizmu i ideologii może zapanować polityczny rozsądek" - mówił wówczas kandydat na prezydenta. Będę pracował na rzecz politycznej kultury charakteryzującej się tym, że możemy się spierać, ale traktujemy się z szacunkiem - zapewnił.
Podczas amerykańskiej kampanii prezydenckiej Steinmeier nie krył dezaprobaty dla chwytów stosowanych szczególnie przez Republikanów. Ważący zwykle każde słowo niemiecki dyplomata nazwał Trumpa - wówczas jeszcze kandydata na prezydenta USA - "kaznodzieją nienawiści", co nawet przez jego zwolenników uznane zostało za faux pas nielicujące z jego stanowiskiem szefa MSZ.
Wychowanek Schroedera
Jak wielu znanych niemieckich polityków, w tym Martin Schulz i Gerhard Schroeder, Steinmeier pochodzi z prowincji. Urodził się w liczącej 1000 mieszkańców wsi Brakelsiek we wschodniej Westfalii, na zachodzie Niemiec. Jego ojciec był stolarzem, a matka pracownicą fabryki.Przyszły prezydent skończył studia prawnicze na uniwersytecie w Giessen, a następnie, po odbyciu służby wojskowej, obronił doktorat o problemie bezdomności w RFN. Przed Steinmeierem otworem stała kariera naukowa na uczelni, ale jego kusiła praca w administracji - pisze biograf polityka Lars Geiges.
W wieku 35 lat Steinmeier został w 1991 roku sekretarzem prasowym Gerharda Schroedera - wówczas premiera Dolnej Saksonii. Od tej chwili młody prawnik, przechodząc przez wszystkie szczeble kariery w administracji publicznej, będzie przez 16 lat prawą ręką Schroedera, który w 1998 roku obejmie fotel kanclerza Niemiec.
"Steinmeier wie, co jest możliwe, jest realistą, a nie marzycielem, interesuje go realna polityka, dochodzenie małymi krokami do celu" - mówi Geiges w rozmowie z PAP. "Nawet jako student nie uczestniczył w ideologicznych debatach, od jakich nie stronił szef SPD Sigmar Gabriel" - dodaje politolog.
Wiedza i cechy charakteru zdecydowały o tym, że Stenmeier stał się dla kanclerza Schroedera nieodzowny. Odegrał kluczową rolę między innymi w planowaniu i realizacji liberalnych reform systemu socjalnego, nazwanych "Agendą 2010".
Minister od kryzysów
Z cienia swojego mentora Steinmeier wyszedł dopiero w 2005 roku, po przegranych przez SPD wyborach. W rządzie "wielkiej koalicji" kierowanej przez CDU Angeli Merkel Steinmeier otrzymał nieoczekiwanie tekę ministra spraw zagranicznych. Jednym z głównych projektów w tej kadencji było zaproponowane przez niego "partnerstwo dla modernizacji" z Rosją, zakończone, co widać z perspektywy czasu, kompletnym fiaskiem.W 2009 roku wystartował w wyborach parlamentarnych jako kandydat na kanclerza i tym samym rywal Merkel, co skończyło się największą wpadką w jego karierze. Pod jego kierownictwem SPD uzyskała najgorszy wynik w swojej powojennej historii - 23 proc.
Steinmeier liczył się z odejściem z polityki, jednak kryzys, w jakim znalazła się SPD po przejściu do opozycji, paradoksalnie zadziałał na jego korzyść. Niedoszły kanclerz został szefem klubu parlamentarnego SPD, co pozwoliło mu w 2013 roku - po czterech latach w ławach opozycyjnych - wrócić do MSZ.
Przez krótki czas (w 2010 roku) Steinmeier - unikający raczej tabloidów - stał się bohaterem prasy kolorowej, gdy oddał nerkę żonie, Elke Buedenbender.
Po powrocie do MSZ Steinmeier stał się natychmiast "ministrem od kryzysów". Konflikt na Ukrainie, aneksja Krymu przez Rosję, rozmowy z Iranem i wojna w Syrii zaktywizowały politykę zagraniczną Berlina. Steinmeier w pełni zaakceptował apel prezydenta Joachima Gaucka, który w 2014 roku w Monachium wezwał Niemcy do większej aktywności za granicą, także wojskowej. Eksperci wskazują na rolę Berlina w wynegocjowaniu latem 2015 roku porozumienia atomowego z Iranem.
Niemieccy komentatorzy zaznaczają, że z czasem Steinmeier pozbył się złudzeń co do Rosji, nadal jednak jest przekonany, że bezpieczeństwo w Europie nie jest możliwe bez jej udziału. Nie zawsze udawało mu się uniknąć lapsusów, jak wtedy, gdy latem 2016 roku ostrzegał przed "wymachiwaniem szabelką", mając na myśli wzmocnienie obecności NATO i USA na wschodniej flance Sojuszu.
Steinmeier docenia znaczenie dobrych relacji z Polską. Utrzymywał bliskie kontakty z Radosławem Sikorskim, był nawet gościem w jego prywatnej posiadłości w Chobielinie. Zainicjował prace nad wspólnym polsko-niemieckim podręcznikiem do historii, którego pierwszy tom prezentował latem zeszłego roku w Berlinie razem z nowym szefem polskiej dyplomacji Witoldem Waszczykowskim. Zaangażował się też we wsparcie nauki języka polskiego w Niemczech.
"Przez ostatnie 25 lat Steinmeier znajdował się w +maszynowni polityki+, teraz będzie musiał się zająć reprezentowaniem, będzie obserwował zjawiska społeczne, by w odpowiednim czasie ocenić je w przemówieniu. To wielka zmiana" - mówi jego biograf Geiges.
Steinmeier zapowiedział, że na nowym stanowisku będzie nadal walczył o zaufanie do demokracji i o integrację europejską. Do siedziby prezydenta, pałacu Bellevue, zabiera z MSZ swojego najbliższego współpracownika Stephana Steinleina, znawcę Polski, który jako początkujący dyplomata na początku lat 90. terminował jako sekretarz prasowy w ambasadzie Niemiec w Warszawie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowy prezydent Niemiec - "anty-Trump" z niemieckiej prowincji