Politycy ugrupowań sejmowych są podzieleni ws tego, czy w Senacie powinny ponownie zostać zgłoszone poprawki opozycji do budżetu, które w Sejmie odrzucono w jednym głosowaniu podczas obrad w Sali Kolumnowej. Pozytywnie o takiej możliwości mówią PiS, Nowoczesna i Kukiz’15, przeciw jest PO.
Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski powiedział w sobotę w radiowej Trójce, że prezydent Andrzej Duda przygląda się sytuacji w Sejmie. "Panu prezydentowi zależy na tym, aby prace nad budżetem, de facto jedną z najważniejszych ustaw, która jest przyjmowana co roku w polskim parlamencie, przebiegały nadal i zostały dokończone bez przeszkód w spokojnej atmosferze" - powiedział. Przypomniał, że w przypadku budżetu prezydent ma dwie opcje - podpisanie ustawy lub skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego (konstytucja wyklucza prawo weta - PAP).
Magierowski dodał, że deklaracja Karczewskiego na pewno jest jedną z opcji na rozwiązanie kryzysu, która może być rozważana. "Dziwi mnie stanowczy upór i trwanie w tym uporze w przypadku PO, która najwyraźniej, jako już w tej chwili jedyna siła opozycyjna w Sejmie w ogóle nie chce o tego typu rozwiązaniach rozmawiać, a myślę, że to jest akurat ten moment, kiedy Platforma powinna dostrzec, że trwanie w tym kryzysie i proteście w Sejmie wiele dobrego jej nie przyniesie" - powiedział Magierowski.
Poseł Grzegorz Długi z klubu Kukiz'15 powiedział, że propozycja zgłoszenia poprawek opozycji w Senacie jest jakimś rozwiązaniem. "Bardzo bym chciał, aby obydwie strony tego wariackiego już kryzysu w tej chwili, troszeczkę cofnęły się o krok, a to jest metoda, aby się cofnąć o krok" - powiedział.
Zdaniem Długiego problemem nie jest ewentualny brak kworum podczas głosownia w Sali Kolumnowej Sejmu, lecz głosowanie poprawek w blokach. "Budżet nie został uchwalony prawidłowo głównie ze względu na to, że w sposób niezgodny z regulaminem, niezgodny z prawem zblokowano poprawki. To było w tym trybie niedopuszczalne i to już załatwia dyskusję" - ocenił poseł Kukiz'15.
Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) stwierdziła, że "PiS cały czas łamie prawo". "PiS nie chce w żaden sposób cofnąć się o krok i przywrócić debatę na temat wszystkich ustaw, jakie były procedowane 16 grudnia, więc proponujemy, aby były procedowane ponownie na sali posiedzeń 11 stycznia wszystkie poprawki do budżetu i taką propozycję złożył Ryszard Petru" - powiedziała posłanka Nowoczesnej.
Zdaniem europosła PSL Jarosława Kalinowskiego w propozycji Karczewskiego chodzi o zachowanie twarzy, a nie merytoryczną zawartość ustawy budżetowej i aspekty prawne. "No dokąd my dojdziemy, jeżeli będziemy tylko myśleć o zachowaniu twarzy, a nie przyszłości Polski?" - pytał.
Kalinowski powiedział, że w pierwszej połowie 2016 r. dług publiczny wzrósł o 60 mld zł, czyli dwa razy więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej, i obecnie przekroczył 1 bln zł. Zdaniem europosła PSL sposób przyjęcia budżetu na 2017 r. sprawi, że przyrost długu publicznego jeszcze przyspieszy.
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, poseł PiS Jarosław Sellin powiedział, że "łamanie prawa zaczęło się 16 grudnia na sali plenarnej Sejmu przez nieodpowiedzialną opozycję, która wtargnęła na mównicę i ją zablokowała". "Precedens nastąpił, mianowicie podbieganie do marszałka Sejmu, pohukiwanie mu do mikrofonu, poszturchiwanie jego fotela, uniemożliwienie prowadzenia obrad. I ten proces łamania prawa od 16 grudnia, mamy już trzy tygodnie, trwa. Łamią prawo posłowie opozycji z Nowoczesnej i z PO, uniemożliwiając normalną pracę Sejmu" - stwierdził Sellin.
Apelował, by umożliwić normalną pracę Sejmu na sali plenarnej. "Przyjdźcie" - wtrąciła Scheuring-Wielgus. "Oczywiście, że przyjdziemy. Ja mam swoje miejsce tam wyznaczone, pani poseł, i oczekuję, że będę mógł normalnie w miejscu mi wyznaczonym pracować bez tej hucpy, którą tam uprawiacie z selfikami, ze śpiewami, z zaglądaniem i szabrowaniem w materiałach moich kolegów i koleżanek, które tam pozostawili, bez tych wygłupów, które tam się dzieją, bez profanowania świętego miejsca polskiej demokracji, jakim jest sala plenarna" - odpowiedział Sellin.
"Mam nadzieję, że do tego czasu kompromis zostanie wypracowany, żeby zdeeskalować to napięcie, bo to jest dzisiaj obowiązkiem każdego odpowiedzialnego polskiego polityka i to rozwiązanie być może takim rozwiązaniem by było" - powiedział Sellin.
Andrzej Halicki (PO) zarzucił Sellinowi, że powiedział "parę nieprawd", m.in. o pohukiwaniu na marszałka. "Rzeczywiście czekamy na marszałka. Od 16 grudnia wieczorem nie pojawił się w swojej pracy, pojawił się na moment przedwczoraj, ale nie rozmawiał, a jest odpowiedzialny za to, żeby tę deeskalację, o którą pan apeluje, wdrożyć w życie" - mówił Halicki do Sellina. Dodał, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński "uciekł" i "abdykował", a jego powrót do roli marszałka "jest punktem wyjścia".
Poseł PO skrytykował też propozycje Karczewskiego. "Pomysł jest mniej więcej tego rodzaju, żeby przyjąć definicję, że światło czerwone jest w tym dniu, czyli 16 grudnia, światłem zielonym po to, żeby przejście na czerwonym nie było wtedy skwitowane mandatem, a jeszcze na dodatek to, co będzie wniesione jako poprawka, nie swoja, bo przecież opozycji, zostanie za chwilę odrzucone, bo przecież nie chodzi o jej przyjęcie, tylko chodzi o zalegalizowanie bezprawia. To bez sensu" - powiedział Halicki.
Najbliższe posiedzenie Senatu odbędzie się w dniach 11-13 stycznia. W ubiegłą środę komisja budżetu i finansów publicznych zarekomendowała Senatowi przyjęcie bez poprawek ustawy budżetowej na 2017 rok. Komisja zaakceptowała ten wniosek jednogłośnie, głosowało tylko siedmiu senatorów PiS, będących jej członkami. W głosowaniu nie brali udziału senatorowie PO.
W czwartek marszałek Karczewski napisał na Twitterze: "Jeśli będzie wola, to jako marszałek #Senat.u, na najbliższym posiedzeniu zgłoszę budżetowe poprawki proponowane przez opozycję. #budzet2017" - napisał na Twitterze Karczewski.
Wcześniej szef Nowoczesnej Ryszard Petru jako możliwość rozwiązania kryzysu sejmowego zaproponował, aby przedstawiciele PiS zgłosili złożone wcześniej przez posłów opozycji w Sejmie poprawki do budżetu na 2017 r., w Senacie. W czwartek rano w radiowej Trójce szef MSWiA Mariusz Błaszczak mówił, że propozycja Petru to rozwiązanie, które "teoretycznie jest możliwe". "W praktyce jak będzie, zobaczymy" - powiedział. Zaznaczył, że "najlepszym rozwiązaniem byłoby odblokowanie sali posiedzeń Sejmu i rozmowa".
Od 16. grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji - PO i Nowoczesnej - którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. - poprawki były wówczas głosowane w dwóch blokach: zgłoszone przez opozycję oraz popierane przez PiS; poprawki opozycji zostały odrzucone.
Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16. grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Politycy podzieleni ws. ponownego zgłoszenia w Senacie poprawek opozycji do budżetu