Około stu osób uczestniczyło w panelu "Fuzje i przejęcia w Europie Środkowo-Wschodniej" podczas III Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Konkluzja płynąca z dyskusji jest taka, że rynek ten ma się całkiem dobrze.
Z perspektywy naszego regionu Polska ma w nim taki udział pod względem ilości i wartości fuzji i przejęć jak Wielka Brytania w całej Europie. Czyli jedną trzecią.
Według Artura Tomali, dyrektora wykonawczego Goldman Sachs, nasz rynek cieszy się zainteresowaniem ze względu na wysoki wzrost PKB. - Dla niektórych firm wyjście (rezygnacja z fuzji) na rynkach wschodzących byłoby wręcz samobójstwem. Stad zainteresowanie także naszym regionem - tłumaczył Tomala.
- Nasz rynek jest bardzo mały, nie ma się czego wstydzić. Takie transakcje (pod względem wielkości) jak w Wielkiej Brytanii mogą się nie zdarzyć ze względu na jego skalę. Pamiętajmy także, aby przejmować, coś fajnego musi być do przejęcia - oceniła wielkość naszego rynku Grażyna Piotrowska-Oliwa, wiceprezydent Pracodawców RP.
O perspektywiczności naszego rynku może świadczyć to, że często wyceny firm są wyższe niż powinna wskazywać na to tylko ekonomika.
- Inwestorzy są skłonni zapłacić większe pieniądze za aktywa w naszym regionie, bo są dobrze wyceniane. Czy wycena jest zawyżona? Skoro ktoś płaci, daje cenę rynkową, to trudno mówić o jakimś zawyżeniu - powiedział Krzysztof Rezler, dyrektor w dziale konsultingu Mazars w Polsce.
Ciekawie rynek ocenia z punktu widzenia private equity Rafał Sosna – dyrektor inwestycyjny Penta Investments Limited.
Jego zdaniem inwestorzy są skłonni zapłacić duże kwoty za tzw. bezpieczne firmy (infrastruktura, bankowość, dystrybucja). Albo firmy wyróżniające się na skalę europejską.
- Mamy silną solidną grupę firm, które na skalę europejską mogą być liderami w swoich branżach: Kopex, Famur. Te firmy nie mieszczą się w schematach branżowych, wypracowały sobie markę i know-how - powiedział Sosna.
Także perspektywiczne firmy mogą zyskać zainteresowanie inwestorów. - Nie jesteśmy typowi, koncentrujemy się na biznesie uzdrowiskowym. Ale z naszych badań wynika, że to dobry biznes - mówi Ewa Małyszko, wiceprezes KGHM TFI.
Pozytywnie takie nietuzinkowe inwestycje ocenia Grzegorz Leszczyński, prezes IDM SA. - Biznes uzdrowiskowy to mało dofinansowany biznes. Jest w nim dużo do zrobienia, ale zarazem daje duże możliwości - stwierdził Leszczyński.
Nie warto zapominać o tym, że choć ubiegły rynek fuzji i przejęć był dobry, to przecież niedawno mieliśmy do czynienia z kryzysem finansowym.
- Należy także pamiętać, że nie w każdym sektorze jesteśmy lepsi od firm zachodnich, np. u nas panuje gorsze postrzeganie sektora budowlanego niż w innych krajach - przyznał Zbigniew Gonsior, wiceprezes Ferro.
A jak fuzje postrzegają prawnicy?
- Nie jest to łatwy rynek. Występuje bardzo dużo zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę. Istotną kwestią są regulacje. Mówimy także o dużej zależności rynku od zmieniającego się prawa. Istotny jest także wpływ regulacji dotyczących kontroli koncentracji - ocenił trudności na rynku Jacek Giziński, radca prawny, DLA Piper.
Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKIK, oceniła, że regulator niezbyt często korzysta z prawa zakazu.
- Cześć spraw jest przez nas analizowana, ale nie jest to dużo. Chodzi o problem monopolizacji, nadmiernego wzrostu cen i zagrożenia dla biznesu - podsumowała działania UOKIK prezes Krasnodębska-Tomkiel.