Pracująca od ponad dwóch lat grupa ds. zasobów własnych UE przedstawi w grudniu propozycje, w jaki sposób uniezależnić budżet unijny od składek państw członkowskich. Nie tylko unijni decydenci mają nadzieję, że Brexit ułatwi reformę.
Jak zastrzegł, w tej chwili nie chce ujawniać żadnych konkretnych propozycji, ponieważ cały czas trwają nad nimi prace. "W tej chwili jesteśmy w trakcie finalizowania raportu" - oświadczył Włoch.
O tym, że we wspólnej kasie konieczne są zmiany, mówiła wiceszefowa KE ds. budżetu Kristalina Georgiewa. "Musimy otworzyć na nowo dyskusję na temat struktury strony przychodowej budżetu" - podkreślała w czasie konferencji o przyszłym finansowaniu UE.
Przez dwa dni rozmawiali o tym w Parlamencie Europejskim europosłowie, przedstawiciele instytucji europejskich, eksperci, a także reprezentanci parlamentów narodowych.
Georgiewa zwracała uwagę, że reformy nie było od 1988 r. "Przez te wszystkie lata dużo się zmieniło, więc powinien się zmienić również budżet europejski" - zaznaczyła.
Były komisarz ds. budżetu, europoseł PO Janusz Lewandowski wskazywał, że szansą na zmiany jest decyzja o wyjściu z UE Wielkiej Brytanii. Londyn był najbardziej zagorzałym zwolennikiem oszczędności i cięć w unijnych wydatkach podczas negocjacji nad kolejnymi perspektywami finansowymi UE.
Na fakt ten zwrócił uwagę również reprezentujący polski Sejm na konferencji poseł PiS Jacek Sasin. Jego zdaniem w związku z Brexitem "oczywiste staje się" wyeliminowanie mechanizmów korekcyjnych, które wpływają na wielkość składek poszczególnych krajów.
Sasin podkreślał, że z powodu rabatu brytyjskiego polskie wpłaty do budżetu UE są wyższe niż wynikałoby to z poziomu zamożności naszego kraju. Na rabat brytyjski, który wywalczyła jeszcze w latach 80. ówczesna premier Margaret Thatcher, składają się wszystkie państwa UE. Nie jest on jednak jedynym mechanizmem korygującym składki do wspólnotowej kasy, ponieważ inne kraje również korzystają z rabatów.
Sasin mówił, że można je zastąpić instrumentami korekcyjnymi po stronie wydatkowej, z których mogłyby korzystać np. kraje przyjmujące uchodźców.
Polityk PiS deklarował również, że Polska jest otwarta na dyskusje o nowych źródłach finansowania UE. Zastrzegł przy tym, że propozycje reform nie mogą w nadmierny sposób obciążać nowych krajów UE. "Nie powinniśmy iść w kierunku dodatkowych obciążeń uzależnionych od emisji CO2" - zaznaczył.
Wiceszefowa KE ds. budżetu przyznała, że wynik brytyjskiego referendum otwiera debatę na temat rabatów, ale należy się szerzej zastanowić nad wspólnymi przychodami w związku z tym, że Londyn jest istotnym płatnikiem netto do kasy UE.
Georgiewa wskazała, że możliwe byłoby np. wprowadzenie nowego paneuropejskiego podatku, z którego finansowane byłyby wydatki UE. "Opodatkowanie zanieczyszczenia i emisji gazów cieplarnianych nie jest złym pomysłem" - dodała, wskazując na konieczność poszerzenia bazy podatkowej w krajach unijnych.
Jej zdaniem możliwe byłoby też przeniesienie części wydatków z budżetów krajowych na poziom unijny, jednak tylko gdyby istniały nowe cele budżetowe, np. obronność. Jak podkreślała, obecnie UE finansuje z wielkim trudem wydatki na ochronę granic zewnętrznych. "Trzeba zadać sobie pytanie, czy ochrona granic nie byłaby lepsza, gdyby była prowadzona centralnie, a nie przez poszczególnie państwa członkowskie" - oświadczyła wiceszefowa KE.
Dysfunkcjonalność sposobu finansowania wydatków unijnych uwidoczniły kłótnie w 2013 i 2014 roku dotyczące wielkości budżetów rocznych między państwami UE nawołującymi do oszczędności a Parlamentem Europejskim, który domagał się większej unijnej sakiewki. Roczne budżety uchwalono dosłownie w ostatniej chwili, inaczej Unii groziłby bałagan finansowy, opóźnienia czy nawet paraliż projektów polityki regionalnej.
Jeszcze większe targi toczyły się w latach 2011-2012 podczas negocjacji nad długoterminowym budżetem UE na lata 2014-2020, kiedy starli się płatnicy netto z Niemcami na czele i jego beneficjenci, którym przewodziła Polska. Kompromis był trudny do osiągnięcia, gdyż wymagał jednomyślności.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Składki członkowskie do lamusa? Unia zadba o dochody