W jaki sposób wykorzystać w przyszłości strategiczne partnerstwo Polski z Koreą Południową oraz fakt, że Koreańczycy jako jedni z pierwszych na świecie dostrzegli potencjał w inwestowaniu w naszym kraju, zastanawiali się uczestnicy „Forum gospodarczego Polska - Korea Południowa”, które odbyło się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2015 w Katowicach.
Optymistą co do rozwoju polsko-koreańskich relacji był Ji-in Hong, ambasador Korei w Polsce. - Korea jest partnerem strategicznym Polski, a od 2010 roku także całej Unii Europejskiej, z którą podpisaliśmy trzy najważniejsze umowy międzynarodowe, dotyczące polityki, gospodarki oraz bezpieczeństwa - mówił. - Widzę obiecującą przyszłość dalszych relacji Warszawy i Seulu.
Beata Stoczyńska, wicedyrektor Departamentu Azji i Pacyfiku w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wyjaśniła, że partnerstwo strategiczne to najwyższy poziom relacji dyplomatycznych z danym krajem. W całej Azji Polska ma tylko trzech strategicznych partnerów, poza Koreą także Chiny i Japonię. - A Azja staje się coraz ważniejsza w zglobalizowanym świecie, w ostatnich latach ten kontynent generuje ok. 60 proc. globalnego wzrostu PKB - argumentowała przedstawicielka MSZ.
Tadeusz Chomicki, były ambasador RP w Korei, przekonywał, że to właśnie Korea jest dla Polski najlepszym partnerem do rozwoju relacji gospodarczych z Azją, bo w przeciwieństwie do Chin czy Japonii nie jest to gigant, który nas zdominuje, a kraj, który będzie nas traktować po partnersku. - Pamiętajmy, że Korea jako pierwsza zrozumiała jaki potencjał gospodarczy tkwi w relacjach z Polską, jeszcze przed naszym wejściem do NATO i Unii Europejskiej - mówił. Zwracał przy tym uwagę, że o ile na początku koreańscy inwestorzy koncentrowali się na prostym montażu samochodów, o tyle z czasem zaczęli stawiać w Polsce kompletne fabryki, aż wreszcie Samsung podjął decyzję o zainwestowaniu w polskie umysły, a nie ręce.
- Możemy stanowić dla Korei bramę do Europy, ale też odwrotnie - podkreślał. - Mamy już pierwsze przykłady polskich inwestycji w Korei, w tym firmy Selena, która potraktowała Koreę jako rynek idealny do nauczenia się Azji, przed próbą ekspansji na rynek chiński.
Filip Hewelke, reprezentujący Koreańską Agencję Promocji Handlu i Inwestycji (KOTRA), uzupełnił, że drugim polskim inwestorem w Korei jest firma Towimor, która uruchomiła w Pusan fabrykę wyciągarek okrętowych.
Według niego Korea jest światowym gigantem w zakresie handlu zagranicznego, z eksportem sięgającym 550 mld dolarów i nadwyżką handlową rzędu 30 mld dolarów. Nic dziwnego, że także w handlu z Polską znacząco dominuje koreański eksport. - Jednak w przeciwieństwie do handlu na przykład z Chinami, gdzie również mamy potężny deficyt, w przypadku Korei duża część naszego importu ma charakter inwestycyjny, co oznacza, że jest sprowadzana przez koreańskie firmy działające w Polsce i potem reeksportowana, na przykład w postaci ekranów ciekłokrystalicznych, przyczyniając się także do powiększenia polskiego eksportu - mówił.
Zdaniem Filipa Hewelke, w ostatnich latach w Korei zmienił się model promocji biznesu, przez lata oparty na wspieranych przez państwo czebolach. - Obecnie promuje się raczej gospodarkę opartą na wiedzy oraz małe i średnie przedsiębiorstwa, które stanowią aż 99 proc. wszystkich firm działających w Korei - wyjaśniał. Według niego już w 2010 roku połowę wartości dodanej koreańskiej gospodarki tworzył właśnie sektor MSP. Dlatego przedstawiciele małych firm mogą liczyć na spore dotacje rządowe. - Dla przykładu utworzony został nowy budżet przeznaczony na pożyczki dla start-upów w wysokości 3,8 mld dolarów, małe firmy mogą też liczyć na rządowe gwarancje kredytowe w wysokości 76 mld dol. - wymieniał.
O tym, że KOTRA jest modelem dla światowego rynku agencji promujących inwestycje mówił także Wojciech Pobóg-Pągowski, dyrektor Departamentu Promocji i Współpracy Dwustronnej w Ministerstwie Gospodarki. Zapewnił, że choć wydziały handlowe ambasad zajmują się bardziej doradztwem i konsultingiem niż świadczeniem usług parabiznesowych dla przedsiębiorców, w ostatnich latach zmieniło się ich podejście do biznesu. - Kiedyś zajmowały się one głównie ogólnymi analizami danego rynku, dzisiaj obowiązuje kierunek przedsiębiorca, a nasze działania kierujemy pod konkretne zapotrzebowanie ze strony polskich firm - mówił. Podkreślił jednocześnie, że Polska jest dziś piątym największym odbiorcą koreańskich towarów w Unii Europejskiej, a Seul jest dla nas drugim najważniejszym partnerem handlowym w Azji, po Chinach.
Mówiąc o barierach rozwoju współpracy polsko-koreańskiej, Anna Prigan, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, wymieniła te naturalne, takie jak bariera językowa czy odległość geograficzna, ale podkreśliła, że najważniejszą z nich jest nieznajomość wzajemnych motywacji. - Koreańczycy, decydując się na wejście na jakiś rynek, robią na jego temat głębokie rozeznanie i pojawiając się na nim wiele o nim wiedzą. Polscy przedsiębiorcy częściej idą na żywioł - powiedziała.
Jej zdaniem bez wzajemnego zrozumienia sposobu podejmowania decyzji biznesowych trudno zbudować poprawne relacje. - W koreańskiej mentalności ważny jest szacunek do władzy i osób starszych, nie kwestionuje się decyzji przełożonych, rzadko odstępuje od raz powziętych planów. W relacjach z Polakami czasami może to rodzić pewne problemy - uważa Anna Prigan. Zapewniła jednak, że nie są to bariery nie do przezwyciężenia, które uniemożliwiałyby osiągnięcie sukcesu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Skorzystać na doświadczeniach Seulu