Na 4,5 roku więzienia stołeczny sąd skazał w poniedziałek biznesmena Zbigniewa K. oskarżonego o wyłudzenie kilkunastu mln zł pożyczek z Południowo-Zachodniej SKOK. Sześciorgu współoskarżonych w sprawie sąd wymierzył kary w zawieszeniu. Wyrok jest nieprawomocny.
W poniedziałek sąd uznał, że oskarżeni w sprawie dopuścili się oszustwa bankowego, w swych wnioskach kredytowych posłużyli się nieprawdziwymi dokumentami i poświadczeniami. "Sprawstwo zostało uznane za niewątpliwe" - powiedział sędzia Maciej Gruszczyński.
Wrocławska prokuratura oskarżyła o oszustwo kredytowe i poświadczenie nieprawdy w dokumentach urzędowych siedem osób. Ósma z osób objętych tą sprawą zmarła przed jej zakończeniem. Groziła im kara do 8 lat więzienia. Oskarżeni początkowo chcieli poddać się karze, ale nie wyraził na to zgody sąd, dochodząc do wniosku, że okoliczności sprawy budzą wątpliwości.
Najwyższy wyrok - cztery i pół roku więzienia - usłyszał przedsiębiorca Zbigniew K., który - jak ocenił sąd - był "kołem zamachowym przestępstwa".
Z kolei jego syn, siostra oraz czterech innych bliższych i dalszych członków rodziny oraz znajomych, którzy działali w różnych spółkach K., usłyszało wyroki - dwa lub półtora roku więzienia - wszystkie w zawieszeniu na pięć lat.
Spółki K. zajmowały się przede wszystkim działalnością deweloperską w Warszawie i okolicy. M.in. w związku z kłopotami z uzyskaniem pozwoleń na budowę lub podziałem gruntu na kolejne inwestycje, część tych już prowadzonych stanęło pod znakiem zapytania.
Ponieważ zaszła konieczność zdobycia pieniędzy na dalszą działalność, K. wraz z pozostałymi osobami - jako osoby fizyczne - uzyskali pożyczki w SKOK m.in. pod zastaw działki uznawanej za budowlaną w Ząbkach (w chwili otrzymywania kredytu było tam pole pomidorów). W okresie od czerwca do grudnia 2007 r. Zbigniew K. bezpośrednio, lub za pośrednictwem współoskarżonych, uzyskał z wrocławskiego SKOK ponad 20 mln zł kredytów.
"Zbigniew K. przekonał współpracowników i członków rodziny, że trzeba go wesprzeć, aby sięgnąć po te wielomilionowe pożyczki. Jawił się jako rzutki biznesmen, który z każdego problemu wychodzi obronną ręką" - zaznaczył sędzia. Dodał, że przestępstwo popełniono w okresie dobrej koniunktury na rynku deweloperskm i "nie dziwi wiara innych oskarżonych w Zbigniewa K.".
Według prokuratury, w zamian za przychylność i "przymknięcie oka" w czasie weryfikacji dokumentów ludzie z Południowo-Zachodniej SKOK oraz pośrednik mieli otrzymać kilkadziesiąt tysięcy łapówki. Oskarżeni mówili natomiast, że cała ta działalność miała charakter biznesowy, a niepowodzenie w interesach to zwyczajne ryzyko gospodarcze.
Sąd wskazał, że K. część środków "inwestował w zachcianki kolejnych partnerek życiowych". Z drugiej strony sędzia podkreślił, że "trudno przypisać oskarżonym, iż nie chcieli wywiązać się z zaciągniętych zobowiązań kredytowych". Wskazał, że łącznie spłacili oni ponad 2,5 mln zł.
Wymierzając kary w zawieszeniu sąd oparł się na przepisach karnych sprzed reformy, która weszła w życie w lipcu zeszłego roku, uznając je za względniejsze dla oskarżonych.