Będzie ponowny proces byłego szefa Art-B za "piramidę finansową"

Będzie ponowny proces byłego szefa Art-B za "piramidę finansową"
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Były szef Art-B Bogusław B. będzie miał ponowny proces ws. wyłudzeń za pomocą tzw. piramidy finansowej. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił niedawno wyrok sądu I instancji, skazujący B. na 5 lat więzienia. Według SA, I instancja źle oceniła szkodę osób pokrzywdzonych.

Jak ustaliła PAP, Sąd Apelacyjny w Warszawie w styczniu br. prawomocnie uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który w 2015 r. skazał Bogusława B. i drugiego oskarżonego Macieja G. Według prokuratury w latach 2005-2007 oszukali oni ok. 170 osób, które zainwestowały łącznie ponad 33,5 mln zł. Grozi za to do 12 lat więzienia.

SO wymierzył B. karę 5 lat więzienia, a Maciejowi G. - roku więzienia w zawieszeniu. Skazano ich na kary, o jakie wnioskowała prokuratura. Obrońcy i oskarżeni wnosili o uniewinnienie. W wyroku SO nałożył też na B. i G. solidarny obowiązek naprawienia wielomilionowej szkody, poprzez zapłatę określonych kwot poszczególnym, wymienionym w sentencji orzeczenia, pokrzywdzonym.

Rozpatrując apelację, SA uznał, że doszło do wad postępowania SO właśnie w kwestii naprawienia szkody. "Był to jedyny powód uchylenia wyroku i zwrotu całej sprawy SO" - powiedział w poniedziałek PAP sędzia Jerzy Leder, rzecznik SA ds. karnych.

"SO poczynił ustalenia w faktycznym zakresie wysokości szkody wyrządzonej poszczególnym pokrzywdzonym w sposób nielogiczny, niezrozumiały i w oderwaniu od prawidłowo ocenionych dowodów. Miało to oczywisty wpływ na zawarte w wyroku rozstrzygnięcie" - cytował sędzia Leder uzasadnienie pisemne wyroku SA.

Według SA, SO nie uargumentował też "solidarnego obowiązku naprawienia szkody przez obu oskarżonych, ustalając jednocześnie, że rola Macieja G. była podrzędna i nie odniósł on żadnych korzyści majątkowych z przestępstwa".

Zwracając sprawę SO, SA wskazał, że w ponownym procesie nie będzie on musiał powtarzać całości postępowania. SO powinien się zaś skoncentrować na "poczynieniu prawidłowych ustaleń faktycznych ws. wartości przedmiotu przestępstwa i wysokości szkody wyrządzonej poszczególnym pokrzywdzonym".

W sprawie chodzi o podejrzenie przestępstwa polegającego na prowadzeniu działalności w zakresie obrotu maklerskimi instrumentami finansowymi, bez wymaganego zezwolenia. Dochodzenie wszczęto w 2007 r., po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego. W śledztwie ustalono, że Bogusław B. działał w imieniu spółki z siedzibą w Wlk. Brytanii; prezesem innej ze spółek był Maciej G. Oskarżono ich o to, że wprowadzali inwestorów w błąd, zawierając z nimi poprzez siatkę pośredników umowy. Ich przedmiotem było zarządzanie wpłacanym przez klientów kapitałem; w zamian mieli otrzymywać odsetki.

"W rzeczywistości tworzyli oni pozory profesjonalnej działalności inwestycyjnej. Zamiast gwarantowanego inwestorom jednoprocentowego zysku tygodniowo, czyli 52 proc. rocznie, oraz gwarancji zwrotu kapitału, stworzyli system służący jedynie do wyłudzania środków na zasadzie tzw. piramidy finansowej" - informowała policja. Przez jakiś czas umowy były obsługiwane terminowo. Pieniądze pochodziły z wpłat nowych klientów lub z tych samych środków, które przekazał inwestor. Znaczna część zainwestowanych środków nigdy nie została zwrócona.

Proces w SO zaczął się w 2012 r. "Od strony pokrzywdzonych sprawa jest zupełnie jasna. Namawiano ich, wprowadzono w błąd, nie wypłacono im kapitałów (...). Doszło do zbudowania piramidy finansowej. Ludzie płacili, dostawali odsetki od swoich własnych wpłaconych pieniędzy. Obiecano ludziom inwestycje w instrumentach finansowych. Nie było tego. Obiecano im stuprocentowy zwrot kapitału i kolosalne odsetki. Nie było tego i nie mogło być. Nazywa się to oszustwem" - mówił w uzasadnieniu tamtego wyroku sędzia SO Mariusz Iwaszko.

Wskazał on, że dostrzega różnicę między działaniami obu oskarżonych. "B. jako organizator i główny decydent zasługuje na karę surowszą. Drugi oskarżony, wciągnięty do przedsięwzięcia i dokonujący czynności wykonawczych w o wiele mniejszym zakresie, zasługuje na karę łagodniejszą" - mówił sędzia. Dodał, że wyjaśnienia G. w dużym stopniu wpłynęły na wyjaśnienie mechanizmu przestępstwa.

Obrona B. twierdziła, że dowody nie wykazują, by uczestniczył on w działalności spółek będących przedmiotem postępowania - nie zakładał ich, nie był w ich władzach. Jak ocenił SO, takiej linii obrony przeczą ustalone fakty. "Nie ma wątpliwości, że to B. decydował, co i jak w ramach tego czynu przebiega i co się dzieje" - ocenił sąd.

W SO trwa oddzielny proces, w którym Bogusław B. i jeszcze inna osoba są oskarżeni o "pranie brudnych pieniędzy". Chodzi o kwotę 2,7 mln euro, pochodzącą z oszustwa dokonanego na szkodę szwajcarskiej spółki. Według prokuratury, pieniądze których dotyczy sprawa wpłacono w styczniu 2014 r. na rachunek bankowy w Polsce, a - jak się okazało - pochodziły one z oszustwa dokonanego na niekorzyść jednej ze spółek w Szwajcarii. Prokurator wydał wtedy postanowienie o zabezpieczeniu tych środków.

Pieniądze miały pochodzić z rozpowszechnionego w Europie Zachodniej tzw. oszustwa na prezesa. Jak pisano, nieustaleni dotychczas oszuści pod koniec 2013 r., podszywając się pod szefa holdingu lotniczo-kosmicznego - m.in. podczas rozmów telefonicznych i wysyłanych fałszywych maili - doprowadzili do wyłudzenia z jednej ze spółek zależnych od holdingu ponad 9 mln euro. W styczniu 2014 r. po wykryciu oszustwa spółka zwróciła się do banku o blokadę przelanych pieniędzy. "Bank wysłał komunikat do banków, ale udało się zablokować tylko 2,7 mln euro, które przelano na konto w Polsce" - pisała "Gazeta Wyborcza".

Sprawa spółki Art-B była najgłośniejszą aferą początków III RP. B. ze wspólnikiem Andrzejem Gąsiorowskim mieli, omijając prawo za pomocą tzw. oscylatora (czyli wielokrotnego oprocentowania tych samych pieniędzy w różnych bankach), zarobić 4,2 bln ówczesnych zł (420 mln dzisiejszych zł). W 1991 r. wspólnicy uciekli z Polski i osiedli w Izraelu. Bogusław B. został w 1994 r. zatrzymany w Szwajcarii, wydany Polsce i skazany w 2000 r. na 9 lat więzienia.

W 2014 r. warszawska prokuratura okręgowa, prowadząca sprawę Gąsiorowskiego, umorzyła z powodu przedawnienia wątek śledztwa dotyczący oscylatora. Do sądu trafił zaś akt oskarżenia wobec Gąsiorowskiego ws. przywłaszczenia w latach 1990-91 mienia spółki Art-B. Zarzut mówił o blisko 71,8 mln zł - w przeliczeniu na obecne złotówki. W 2015 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu umorzył ten wątek ze względu na przedawnienie. Gąsiorowski - który zgodził się na podawanie nazwiska - mówił, że żałuje, iż został pozbawiony możliwości stwierdzenia przez sąd jego niewinności.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Będzie ponowny proces byłego szefa Art-B za "piramidę finansową"

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!