Budżet partycypacyjny bywa prowizorką ze wszystkimi jej wadami

Budżet partycypacyjny bywa prowizorką ze wszystkimi jej wadami
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Budżety partycypacyjne stały się popularnym narzędziem politycznych kampanii wyborczych, ale nie zawsze służą aktywizacji społeczności lokalnych. Budżet obywatelski nie posiada odgórnie ustalonych regulacji, dlatego samorządy uprawiają samowolkę, wprowadzając własne zasady. Każdy projekt reprezentuje mniejszą lub większą grupę interesu, więc projekty indywidualnych mieszkańców mają małe szanse konkurowania z dużymi grupami lobbingu.

Do niedawna pojęcie budżetu obywatelskiego traktowano w Polsce jako egzotyczną nowinkę, ale obecnie trudno znaleźć gminę, która nie korzystałaby z tego narzędzia. Przy okazji można zauważyć, że każdy samorząd realizuje ideę budżetu obywatelskiego po swojemu, ponieważ nie ma odgórnie ustalonych regulacji w tym zakresie. W ten sposób niejednokrotne rodzą się problemy.

Potrzebny jest odgórny regulamin?

Z natury każdy, kto zgłasza projekt w ramach budżetu obywatelskiego, reprezentuje jakąś grupę interesu. Często od siły lobbingu tejże grupy zależy, czy projekt zostanie przegłosowany i wpisze się na listę inwestycji z budżetu miasta. Natomiast praktyka pokazuje, że największą siłę przebicia mają szkoły, które posiadają również własne budżety. Dlatego niektóre samorządy wycofały się z realizowania inwestycji związanych z oświatą. Problem rodzi pytanie, czy nie należałoby ustalić na poziomie władzy centralnej wspólnych zasad, które ujednolicą wszystkie budżety obywatelskie.

Joanna Erbel, ekspert ds. budżetu partycypacyjnego przy prezydencie Warszawy, nie neguje faktu, że trudno wygrać z projektami szkolnymi. - Wiadomo, że na głos każdego ucznia przypada jego rodzeństwo, rodzice, wujkowie, dziadkowie i tak dalej. W taki sposób głos jest multiplikowany - potwierdza Erbel, choć dodaje, że stolica nie ma zamiaru wykreślać szkół z budżetów obywatelskich. - Budżet partycypacyjny to forma konsultacji społecznych, która jest wiążąca. A ponieważ w konsultacjach mogą wziąć udział wszyscy mieszkańcy, to nie możemy tego ograniczyć - podkreśla.

Warszawa obrała drogę podobną do wielu innych samorządów. Projekty, które wiążą się z oświatą, muszą być otwarte dla wszystkich mieszkańców. Ale jak zauważa Mirosław Soborak, wiceprezydent Częstochowy, sprawa nie jest tak prosta, jak się wydaje.

- Jeśli już realizujemy jakiś projekt dedykowany wąskiej społeczności, to on musi być otwarty. Ale mam wątpliwości, czy wyposażenie pracowni językowej w szkole spełnia tego typu kryterium. Trudno sobie wyobrazić, jakby to miało być otwarte - zaznacza Soborak.

- Budżet obywatelski jest jeszcze na takim etapie rozwoju, że na tworzenie dla niego szczegółowych ram na poziomie ogólnopolskim jest za wcześnie - uważa z kolei Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania.

Dla Macieja Żywno, wicemarszałka województwa podlaskiego, szkoły nie są problemem. - Jeśli dobrze jest aktywizowana społeczność lokalna, to dobrze też, gdy opiera się ona na jakiejś fizycznej podstawie do działania, a więc szkole czy jednostce kultury. Dlatego jeśli przy szkole pojawia się chęć budowy otwartego skateparku, to wydaje się to warte rozważenia do budżetu obywatelskiego - przyznaje Żywno.

Pomysł odgórnych regulacji popiera natomiast Grzegorz Makowski, dyrektor Programu Odpowiedzialne Państwo w Fundacji im. Stefana Batorego. - Lubię, kiedy normy powstają oddolnie i na końcu ewentualnie coś się doreguluje, natomiast to jest trochę spojrzenie w stylu anglosaskim. A my żyjemy w kraju, gdzie wiele się projektuje i jest oczekiwanie społeczne, że coś zostanie zaprojektowane od góry. Wydaje mi się, że w tym przypadku też tak trochę jest. Moja organizacja stoi na stanowisku, że pewna minimalna regulacja budżetu obywatelskiego by się przydała - mówi Makowski i jako przykład podaje fundusze sołeckie, które aktywizowały społeczeństwo dopiero po ich prawnym uregulowaniu.

Mirosław Soborak dostrzega, że przy zgłaszaniu projektów do budżetu obywatelskiego działają różne grupy lobbowania, ale sam jest przeciwnikiem nakładania odgórnych regulacji. - Sama nazwa „budżet partycypacyjny” mówi o tym, że to jest współudział, więc trzymałbym się jak najdalej od centralnych regulacji w tym zakresie. Jest to przede wszystkim kwestia współuczestniczenia mieszkańców danej społeczności przy wspólnej inicjatywie - mówi wiceprezydent Częstochowy. Jak dodaje, budżet obywatelski jest częścią budżetu miasta, więc podstawą prawną dla wydatkowania pieniędzy jest uchwała budżetowa na dany rok.

- Być może po jakimś czasie okaże się, że jakieś regulacje uszczegóławiające byłyby potrzebne, ale to jest trochę jak z osiedlami mieszkalnymi - kontynuuje Soborak. - Czasem lepiej nie projektować samemu ścieżek, ale pozwolić najpierw, żeby mieszkańcy sami sobie je wydeptali - dodaje.

Budżet obywatelski kontra prawo

Samorządowcy podkreślają jednocześnie, że nie wszystkie projekty budżetu obywatelskiego muszą być realizowane, nawet jeśli początkowo przejdą przez proces weryfikacji. Wszystko zależy od strategii miasta. Przy okazji, to kolejny element, któremu brakuje regulacji.

- Musi być zgodność projektu obywatelskiego ze strategicznymi projektami miejskimi - podkreśla Joanna Erbel. - Mieliśmy raz sytuację, gdy zgłoszono projekt pod nazwą „osiedle kontenerowe”. Miałoby się ono znajdować na obrzeżach dzielnicy i tam mieliby spać wszyscy pijacy. Ten projekt był sprzeczny z naszą polityką mieszkaniową, więc został odrzucony. Jeśli projekt się nie zgadza ze strategicznymi dokumentami miasta, to jest on odrzucany, bo takie jest prawo - dodaje.

Mirosław Soborak również twierdzi, że bez względu na to, czy budżet obywatelski ma charakter plebiscytowy czy nie, projekty nie mogą łamać prawa miejscowego. Nieco odmienne spojrzenie prezentuje minister Wojciech Kaczmarczyk.

- Budżet obywatelski nie powinien być polityczny, ale właśnie obywatelski - zaznacza minister. - Takie postępowanie łamie jedną ważną wartość we wspólnocie, jaką jest kapitał społeczny. Jeśli się umawiamy na coś, to starajmy się to realizować niezależnie od kosztów politycznych, jakie dana władza ponosi, oczywiście w ramach prawa - twierdzi Kaczmarczyk.

Szerzej na problem patrzy Grzegorz Makowski: - Problemem budżetów obywatelskich może być ich tryb. U nas utarł się model plebiscytowy, trochę w formie konsultacji. Kłopot polega na tym, że z przepisów ustaw samorządowych nie wynika, że wyniki konsultacji muszą być wiążące w kwestiach budżetowych. To może być furtką dla złej woli, żeby obcinać czy omijać te budżety - ostrzega Makowski.

Z kolei Anna Karłowska z fundacji Napraw Sobie Miasto zwraca uwagę na postawę samych mieszkańców, którzy często nie rozumieją mechanizmu działania budżetów obywatelskich. - Mieszkańcy czasem nie rozumieją konsekwencji swoich decyzji. Mają pomysł na jakiś projekt, ale do końca nie wiedzą, jakie może wywołać skutki i co się może z nim wiązać. Ważne jest potem zarządzanie realizacją tego projektu, choć mieszkańcy nie zawsze zdają sobie z tego sprawę i pojawiają się problemy z koordynacją danego zadania - mówi Karłowska.

Narzędzie partycypacji czy pic na wodę?

Kolejna ważna kwestia to sama idea partycypacji społecznej i fakt, że budżety obywatelskie w zasadzie powstały po to, aby społeczeństwo edukować.

- Konstytucja mówi, że władza należy do narodu i naród ją realizuje przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. A samorządy to właśnie wspólnota mieszkańców - zaznacza Makowski i podkreśla, że większość budżetów obywatelskich pojawiła się w Polsce podczas kampanii wyborczych, a samorządowcy uczynili sobie z nich gadżet, który łatwo można sprzedać mieszkańcom. Jego zdaniem budżety obywatelskie w obecnej formie nie mają wielkiej przyszłości.

- To jest namiastka partycypacji - uważa Makowski. - Albo jako naród zmienimy model samorządu i wpuścimy więcej demokracji bezpośredniej, przeznaczając mieszkańcom nie 1 procent budżetu miasta, a np. 30 procent, albo zatrzymamy się na szkółce niedzielnej. Będziemy kapać tymi budżetami po 1 procent i po dziesięciu latach one wymrą. Dlatego albo chcemy z tego uczynić narzędzie faktycznej zmiany społecznej, albo robimy z tego gadżet - ostro komentuje dyrektor Programu Odpowiedzialne Miasto.

- Budżet partycypacyjny jest najbardziej dostępnym i najbardziej popularnym narzędziem, które łatwo rozreklamować - przyznaje Joanna Erbel i dodaje: - Jest to prosty mechanizm, formuła plebiscytowa jest atrakcyjna. Ale ta obecna formuła, czyli plebiscytowa, kompletnie nie nadaje się do zarządzania całym budżetem miasta. To by było niebezpieczne.

Ironicznie sprawę przedstawia wiceprezydent Częstochowy: - Dla polityków budżety obywatelskie to kula u nogi, bo to jest oddanie części imperium władzy na zasadzie umowy społecznej jakiejś nieokreślonej grupie osób, która tak naprawdę jest poza jakąkolwiek kontrolą - zaznacza Soborak.

Czym więc są budżety obywatelskie w Polsce i jaka jest ich droga do doskonałości? Eksperci uważają, że przed samorządami jeszcze długa droga do osiągnięcia poziomu prawdziwej partycypacji społecznej.

- W idei budżetu obywatelskiego było takie przeświadczenie, że cały budżet gminy stanie się obywatelski, a te wyodrębnione kwoty będą elementami, które zachęcą mieszkańców do zajmowania się całym budżetem - tłumaczy Maciej Żywno. - Tak naprawdę cały budżet powinien być ustalany wspólnie z mieszkańcami. Wychodząc z takiej idei, te cząstkowe budżety obywatelskie miały mieć charakter edukacyjny, a one stoją wciąż na tym poziomie - zaznacza wicemarszałek.

- Nie ma dokładnych zasad, w jaki sposób te budżety funkcjonują, każdy uprawia samowolę. W którymś kierunku musimy iść, bo w tej chwili budżety obywatelskie to jest prowizorka ze wszystkimi jej wadami - dodaje Grzegorz Makowski.

Artykuł powstał na podstawie dyskusji w panelu „Budżety partycypacyjne”, który odbył się podczas VIII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Budżet partycypacyjny bywa prowizorką ze wszystkimi jej wadami

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!