Czy może być coś bardziej znaczącego niż prezydent Chińskiej Republiki Ludowej jedzący polskie jabłka podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach? Wydawałoby się, że po tak silnym wsparciu ze strony lidera ChRL, który w Państwie Środka ma status niemalże postaci kultowej, nic nie stanie na drodze polskich jabłek, aby podbić ten rynek.
Gdy porażka przytrafia się przedsięwzięciu, które było skazane na sukces, szuka się winnych. Jedni twierdzą, że to wina tego, że jabłka z Polski są dwukolorowe, a chińscy konsumenci przyzwyczajeni są do jabłek o jednolitym kolorze czerwonym lub zielonym. Inni wskazują na długą i kosztowną procedurę dopuszczenia polskich jabłek przez chińską inspekcję sanitarną. Kolejni zaś podają jako przyczynę porażki konkurencję ze strony Australii, która ma niższe koszty transportu, czy chociażby rosnącą produkcję jabłek w samych Chinach. Wsłuchując się w liczne powody, dla których polskie jabłka „nie chwyciły” w Chinach, można odnieść wrażenie, że od samego początku cały ten wysiłek nie miał sensu.
W dalszej części artykułu dowiesz się, co jest przyczyną porażki wielu polskich produktów rolno-spożywczych, dlaczego Chińczycy oczekują, że zagraniczne produkty muszą być o wiele droższe niż lokalne i dlaczego wielu pośrednikom nie opłaca się brać polskich towarów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Chiny to nie Europa Zachodnia. Niska cena oznacza niską jakość