Jasne przepisy mówiące o tym, kiedy PPP nie będzie zaliczane do długu publicznego i instytucja centralna wspierająca samorządy i firmy w tworzeniu wspólnych projektów to to, czego najbardziej brakuje, by partnerstwo ruszyło wreszcie z kopyta.
- 46 przetargów zostało unieważnionych albo wybrano inną formułę do realizacji przedsięwzięcia niż PPP - mówiła Irena Herbst, prezes fundacji Centrum PPP, podczas debaty „Partnerstwo publiczno-prywatne” w ramach III Europejskiego Kongresu Gospodarczego. - Wszystkie z tych 87 projektów to projekty samorządów i jednostek im podległych. Ani jednen nie jest projektem szczebla centralnego. A szkoda, bo to byłaby największa promocja, kiedy rząd nie tylko zachęca ale i sam realizuje zadania publiczne z prywatnymi partnerami - dodała.
Wśród regionów najbardziej „pro PPP” jest Małopolska, ale w tym roku pod tym względem znaczna dynamika nastąpiła też w województwie śląskim. - W sumie w kraju w tym roku w przygotowaniu jest 125 projektów, jest to zatem znaczny wzrost z którego się cieszę - kontynuowała Irena Herbst.
Radykalnego wzrostu zadań w PPP spodziewa się poseł Adam Szejnfeld. A to z powodu ograniczeń w finansach publicznych. - Przepisy już mamy dobre, trzeba jednak zbudowania wiarygodności dla tej formuły - mówił.
Póki co, bowiem promocją zajmują się organizacje pozarządowe - zdaniem Rafała Baniaka, podsekretarza stanu w ministerstwie gospodarki i szefa rządowego zespołu ds. PPP - niska jest świadomość i wiedza urzędników na temat realizacji zadań w partnerstwie z prywatnym partnerem. Z tym nie zgodził się z kolei Rafał Jurkowlaniec, marszałek województwa dolnośląskiego.
- Nie brakuje ani wiedzy, ani odwagi, ani kompetencji. W formule PPP chcemy kompleksowo zająć się remontem i utrzymaniem dróg w naszym regionie. Dla pilotażu „wykroiliśmy” z sieci drogowej 220 km a odzew ze strony firm prywatnych pozytywnie nas zaskoczył – relacjonował marszałek Jurkowlaniec. – Największą bariera w stosowaniu PPP jest brak klarownego przekazu, by nie było problemu z klasyfikowaniem tych projektów do długu publicznego. Gdy to będzie jasne i samorządy zobaczą, że da się tak zadania realizować. Wtedy pójdzie lawina – kontynuował.
Choć prawnicy patrzą na to nieco inaczej. - Rozporzadzenie ministra Rostowskiego nic nie zmienia, tylko potwierdza, że wliczane do długu publicznego będą tylko te projekty, które na ten dług mają wpływ - zaznaczał Tomasz Korczyński, prawnik z kancelarii "Wierzbowski Eversheds", ale przynaje, że od nadmiaru przepisów i nowelizacji zarówno prywatni jak i publiczni partnerzy "głupieją".
Ryszard Ścigała, prezydent Tarnowa zwrócił też uwagę, że nie pomaga wszechobecne domniemanie nieuczciwości i niezrozumienie celów strony prywatnej. - Dla nich musi to być biznes, ma przynieść zysk lub podnieść wartość danego podmiotu, inaczej żaden "prywatny" w taki układ nie wejdzie - podkreślał Ścigała i podzielił zdanie, że samorządy obawiają się złej klasyfikacji ryzyk (ryzyka budowy, dostępności i popytu- przyp. red.), co przy nowym rozporządzeniu ministra finansów ma jednak dla nich ogromne znaczenie.
Na te same bariery zwracali uwagę przedsiębiorcy.
- Uważam, że PPP nie idzie, bo jak inaczej ocenić to, że na tysiące zamówień publicznych, projektów w PPP było kilkanaście. Bierzemy udział w takich przetargach i rozmawiamy z lokalnymi władzami. Mogę potwierdzić brak pewności i jasności czy zadania te nie powiększa ich długu oraz zgadzam się z brakiem wiedzy w urzędach - twierdził Jerzy Widzyk, dyrektor ds. PPP w firmie Warbud. - A przecież PPP da efekt synergii w nowej perspektywie finansowej UE, gdy pieniędzy na „twarde” zadania może być mniej - dodał.
Mimo więc wytyczne Eurostatu (18/2004) wskazują, że w przypadku, jeśli większość ryzyk będzie istniało po stronie partnera prywatnego, to projekt PPP nie powinien być zaliczany do długu obciążającego stronę publiczną, zapis taki powinien znaleźć się także w ustawie. Takie zapewnienia podczas środowej debaty w Katowicach, padły.
- Resort Gospodarki przygotował projekt założeń ustawy o redukcji obowiązków informacyjnych oraz o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, który jest na etapie uzgodnień międzyresortowych i społecznych. Zaproponowaliśmy tam dodanie przepisu w zakresie wytycznych Eurostatu do treści ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym - zaznaczył wiceminister Baniak.
- Jest szansa, że prace nad nowelą ustawy o partnerstwie zakończą się jeszcze przed wyborami - zapowiedział Adam Szejnfeld, przewodniczący komisji.
Samorządowcy optowali też za tym, by z całego przedsięwzięcia jedynie wybór prywatnego partnera podlegał przepisom prawem zamówię publicznych. W tym z kolei zagrożenia widzi Urząd Zamówień Publicznych.
- Nie chcemy oceniać ani wiedzy ani kompetencji urzędników. Z naszych doświadczeń wynika, ze samorządy radzą sobie całkiem nieźle. Fakt, że brakuje im proceduralnej pewności i potrzebna jest instytucja, która taką pomoc będzie im niosła - podkreślał Jacek Sadowy prezes UZP. – Kontrola UZP gwarantuje też to, że takie projekty będą realizowane dobrze, bez obaw o to dopisywane często czwarte P - dodał.
Bankowcy dodali ze swojej strony, że niepokojąca jest liczba odwoływanych przetargów.
- Podchodziliśmy do finansowania kilkunastu projektów i większość z nich była źle przygotowana - zauważył Jan Dziekański z Banku Gospodarstwa Krajowego. - Prywatna firma, która weźmie udział w trzech „skasowanych” przetargach (a przygotowanie do każdej takiej procedury to dla niej spore wydatki) w kolejnym się nie pojawi.
Wydatki na przygotowanie projektu ponosi też samorząd. Nie tylko zresztą na starcie, także w czasie realizacji.
- Sygnałem, że rząd wspiera PPP mogło by być zwolnienie dla samorządu z zaliczania ewentualnych, przyszłych zobowiązań wynikających z PPP, wynagrodzenia, do wydatków miasta - dodał Maciej Stańczuk, prezes Polskiego Banku Przedsiębiorczości.