Nasza gospodarka bije rekordy. Rok 2018 był ważnym etapem w pościgu za poziomem dobrobytu krajów rozwiniętych. 2019 też będzie. Pojawiły się jednak i niepokojące zjawiska, które każą się obawiać, czy polski tygrys nie dostanie zadyszki.
- 2018 rok zakończymy prawdopodobnie 5-procentowym wzrostem PKB. Daje nam to miejsce w ścisłej czołówce gospodarczych liderów. Co do najbliższej przyszłości ekonomiści są zgodni: w 2019 r. rozpocznie się hamowanie związane z osłabieniem światowej koniunktury. Nadal jednak będziemy rozwijać się w tempie około 4 proc.
- Prawdopodobnie konsumpcja będzie musiała "ciągnąć" gospodarkę i w 2019 roku. Bo eksport raczej nie przejmie tej funkcji.
- Niski jest poziom inwestycji, który nie pozwoli utrzymać tempa rozwoju na zbliżonym do obecnego poziomie w najbliższych latach - twierdzi prof. Witold Orłowski. Przedsiębiorcy zapytani o to, dlaczego nie inwestują, odpowiadają zgodnie: niepewność.
W szpicy wyścigu
Wiele wskazuje, że 2018 rok zakończymy z 5-procentowym wzrostem PKB - na taką (lub wyższą) wartość wskazuje większość ośrodków analitycznych. OECD podwyższyła prognozę do 5,2 proc. (z 4,6 proc. przewidywanych jeszcze w maju). Także agencja ratingowa Fitch zrewidowała szacunki - urosły one z 4,8 proc. do 5,1 proc. Na 5-proc. wzrost w skali całego roku stawiają również ekonomiści Credit Agricole.Takie wyniki dają nam miejsce w ścisłej czołówce gospodarczych liderów. Wśród krajów OECD tylko irlandzka gospodarka będzie rozwijała się szybciej. Co do najbliższej przyszłości ekonomiści są zgodni: w 2019 r. rozpocznie się hamowanie (Fitch spodziewa się 3,8 proc. wzrostu, OECD i Bank Światowy przewidują 4 proc.), związane z osłabieniem światowej koniunktury.
Trzeba jednak pamiętać, by nie traktować analityków jak wyroczni. Dość wspomnieć, że wielu z nich mniej więcej od I kwartału 2018 roku wieszczyło, iż właśnie mijamy szczyt koniunktury. Tymczasem ów szczyt trwał i trwał… I - jeśli brać pod uwagę powyższe zmiany prognoz w górę - ciągnie się do dzisiaj. 2019 rok może być zatem znacznie lepszy, niż to się dziś analitykom wydaje.
Korekty w przeciwnym kierunku też są możliwe, ale niewiele wskazuje na realizację negatywnych scenariuszy w najbliższym okresie. Budżet jest w znakomitym stanie, a bezrobocie na rekordowo niskim poziomie, co przy jednoczesnym systematycznym przyroście płac powinno być impulsem dla konsumpcji, która stanowi w tym roku główny motor wzrostu gospodarczego.
Więcej w obszernej analizie WNP.PL.
KOMENTARZE (3)
Do artykułu: Czy tygrys Morawieckiego może dostać zadyszki?