Czym wykazał się Tusk w RE? Oto najważniejsze fakty

Czym wykazał się Tusk w RE? Oto najważniejsze fakty
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Oskarżanemu przez rząd w Warszawie o brak neutralności, byłemu premierowi kraju Donaldowi Tuskowi przypadło kierowanie pracami Radą Europejską w trudnym, kryzysowym dla UE czasie. Większość przywódców unijnych uznała, że chce, by kontynuował on swoją misję.

59-letni polityk, który objął przewodniczenie pracami Rady Europejskiej w grudniu 2014 roku, według części obserwatorów w pierwszych miesiącach nie działał zbyt energicznie.

"Przez pierwsze półtora roku od wyboru Tusk miał prawie pusty kalendarz, prawie żadnych spotkań, a jego poprzednik Herman Van Rompuy harował od świtu do nocy. To było takie zderzenie flamandzkiej pracowitości z lenistwem Tuska" - powiedział PAP europoseł PiS Ryszard Czarnecki.

Rok po objęciu funkcji przez byłego premiera Polski brukselscy korespondenci wskazywali, że faktycznie nie szło mu najlepiej na początku, ale się poprawił. "Tusk miał trudny początek i dało się zauważyć też problemy językowe. Nie był przyzwyczajony do tego, by myśleć w imieniu całej Europy, a nie tylko Polski. Ale myślę, że udało mu się wejść w swoją rolę" - mówił PAP Daniel Broessler z niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung".

Czytaj także: Donald Tusk szefem Rady Europejskiej na drugą kadencję

Mimo niedostatków językowych czy doświadczenia szef Rady Europejskiej bardzo szybko po objęciu funkcji musiał mierzyć się z wyzwaniami zagrażającymi całej UE. Choć pierwszy szczyt udało mu się ograniczyć do jednego dnia i zakończyć jeszcze przed północą, co niektórzy zaczęli uznawać jako oznakę nowego sposobu działania w Brukseli, prędko okazało się, że skala problemów do rozwiązania nie pozwala na taki styl prac.

"Na początku miał trudności, bo musiał się odnaleźć w funkcji, nie było to łatwe dla niego, tak samo jak nie było to łatwe dla Hermana Van Rompuya" - powiedział w czwartek PAP zajmujący się sprawami europejskimi Jurek Kuczkiewicz z belgijskiego dziennika "Le Soir".

Jedność ws. sankcji

Kryzys, jaki Tusk zastał, obejmując stanowisko w Brukseli, to rosyjska agresja na Ukrainie. Krytycy byłego premiera zwracali uwagę, że nie był on dostatecznie zaangażowany w rozmowy mające doprowadzić do rozwiązania tego konfliktu. Faktycznie dyplomatyczny ciężar rozmów z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem wzięli na siebie kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz prezydent Francji Francois Hollande.

Na korzyść przewodniczego Rady Europejskiej w tej sprawie przemawia utrzymanie jedności co do sankcji, jakimi UE objęła Rosję. Wśród państw unijnych nie brakowało głosów, że nie przynoszą one efektów i należy z nich zrezygnować. Domagali się tego m.in. Włosi oraz Węgrzy.

Niedługo po objęciu funkcji przez Tuska UE po raz kolejny stanęła w obliczu kryzysu greckiego. Zmęczone ciągłym zaciskaniem pasa greckie społeczeństwo oddało na początku 2015 r. stery władzy lewicowo-populistycznej Syrizie, która obiecała zerwanie z oszczędnościami. Nowe rządy doprowadziły po kilku miesiącach do chaosu w kraju, a UE - na krawędź wyrzucenia Grecji ze strefy euro. Początkowo problem starali się rozwiązać ministrowie finansów, ale szybko okazało się, że włączyć się muszą liderzy państw unijnych.

Tusk musiał zwoływać w tej sprawie nadzwyczajne szczyty, a negocjacje w krytycznym momencie, latem 2015 r., przeciągały się do rana. Z nieoficjalnych relacji wynikało, że szef Rady Europejskiej trzymał wówczas na obradach unijnych liderów, którzy chcieli odpuścić sprawę do rana, aby doprowadzić do wypracowania porozumienia z Grecją. Ostatecznie udało się to. Rząd w Atenach zobowiązał się do kolejnych drastycznych reform w zamian za wynoszący 86 mld euro program pomocowy. Na ile to zasługa kierującego pracami szczytu, a na ile elastyczności negocjujących - to już zupełnie inna kwestia.

Problemy z migrantami

Jeszcze zanim uspokoiła się sytuacja z Grecją, UE zmuszona była zająć się kolejnym kryzysem. W połowie kwietnia 2015 r. uwaga opinii publicznej została skierowana na Morze Śródziemne, gdzie doszło do tragicznej katastrofy, w której zginęło ponad 800 osób próbujących nielegalnie przedostać się do UE.

Z problemem napływu migrantów państwa południa Europy mierzyły się już wcześniej, ale dopiero w 2015 r. przekształcił się on w gigantyczny kryzys, który zachwiał Unią. Tusk mówił w tym czasie, że trudnym wyzwaniem będzie "wzmocnienie europejskiej solidarności i wspólnej odpowiedzialności" w sprawie imigracji, tak aby kraje na południu UE nie czuły się pozostawione same sobie z tym problemem.

Później bardziej akcentował kwestię wzmocnienia granic zewnętrznych niż podziału uchodźców, za co zresztą był doceniany przez państwa naszego regionu, a źle oceniany przez Niemców. "Donald Tusk nie był po stronie Angeli Merkel czy Niemiec (w sprawie podziału uchodźców - PAP). Równoważył polityczne podejście pomiędzy Wschodem i Zachodem, Północą i Południem" - mówił w czwartek szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej, niemiecki europoseł Manfred Weber.

Inaczej tę sprawę widzą politycy PiS, którzy zarzucają Tuskowi wspieranie rozwiązań krytykowanych przez nasz rząd, a proponowanych przez Brukselę. "Nie przedstawił żadnych koncepcji ws. kryzysu migracyjnego, jak go rozwiązać, tylko powielał propozycje KE" - ocenił Czarnecki.

Szef delegacji PO w Parlamencie Europejskim, były komisarz Janusz Lewandowski podkreślał, że to m.in. za sprawą Tuska UE udało się zawrzeć porozumienie z Turcją, które skutecznie zahamowało falę uchodźców. Europoseł chwalił swojego kolegę partyjnego również za doprowadzenie do przedłużenia sankcji UE wobec Rosji. "Generalnie Tusk ma taką wrażliwość, której pragną i Węgrzy, i Czesi, Słowacy, i Bałtowie. Dlatego jest bezcenny dla naszej części Europy" - mówił PAP Lewandowski.

Wróg polskiego rządu

Tuskowi nie udało się powstrzymać decyzji Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej, ale układ, który zaproponował ówczesnemu premierowi Wielkiej Brytanii Davidowi Cameronowi przed czerwcowym referendum na wyspach, był dobrze oceniany przez kraje członkowskie.

Czarnecki uważa, że były polski premier niepotrzebnie wziął na siebie negocjacje w tej sprawie. "Tusk dał się ograć (szefowi Komisji Europejskiej Jean-Claude'owi) Junckerowi w kwestii Brexitu. Stary spryciarz, doświadczony w europejskich bojach pan Juncker nie chciał się wystawiać jako główny negocjator Brexitu, bo czuł pismo nosem. Tusk naiwnie dał się wpuścić w kanał. To się do niego przyklei" - uważa europoseł PiS.

Oskarżenia o brak bezstronności, które przeciwko Tuskowi wysunęła w liście do przywódców unijnych premier Beata Szydło, pojawiały się wcześniej ze stronny innych stolic. Kontekst był jednak inny niż teraz, choć pokazywał, że nie wszystkie kraje UE są traktowane w ten sam sposób.

"W różnych momentach różne państwa członkowskie kierowały pod adresem Tuska zarzuty. W starszych państwach członkowskich zarówno liderzy, jak i prasa byli zaszokowani tym, że Tusk odzwierciedla wizję Europy Środkowej, ale nikt nigdy nie zarzucał tego samego Junckerowi czy Van Rompuyowi" - podkreślił Kuczkiewicz.

Tusk zdenerwował Włochów, gdy w Parlamencie Europejskim, mówiąc o kryzysie migracyjnym, postawił ich w jednym rzędzie z Węgrami, wzywając wszystkie państwa do przestrzegania unijnych przepisów. Przed referendum w Wielkiej Brytanii wywołał również zdumienie w wielu stolicach, gdy wieszczył, że polityczne i geopolityczne konsekwencje Brexitu "będą nie do przewidzenia". Krytycznie został odebrany też jego list, w którym jako zagrożenie dla UE wskazywał zmianę polityki USA po przejęciu władzy przez obecnego prezydenta Donalda Trumpa.

Relacje między nowym polskim rządem pod kierownictwem premier Beaty Szydło a Tuskiem nie były na początku złe, jednak w miarę zbliżania się reelekcji pogarszały się. Tusk zaktywizował się w ostatnich miesiącach medialnie, mówiąc m.in., że "grymaszenie" władz w Warszawie w sprawie jego drugiej kadencji w Brukseli szkodzi reputacji Polski.

Dla PiS przekroczeniem granicy było jego grudniowe wystąpienie we Wrocławiu, gdy podczas okupacji przez opozycję mównicy sejmowej zwracał się do rządzących "o respekt wobec ludzi, wobec zasad i wartości konstytucyjnych". Dyplomaci podkreślali też, że nie było ani jednego sygnału ze strony byłego premiera, że chce on poparcia polskich władz.

Po ponad dwóch latach, które szef Rady Europejskiej spędził w Brukseli, zdecydowana większość przywódców uznała, że chce, by kontynuował on swój mandat. Jego następcę poznamy dopiero w 2019 r.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Czym wykazał się Tusk w RE? Oto najważniejsze fakty

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!