Unia Europejska, jej kondycja, perspektywy rozwoju, problemy zawsze była jednym z głównych wątków wielu paneli Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W tym roku jednak debata przebiega w szczególnym momencie - w rocznicę wielkiego rozszerzenia i u progu najpoważniejszych wzywań w historii wspólnoty.
Dekadę od rozszerzenia w Polsce słychać zgodny w zasadzie chór polityków i ekspertów - bilans wyszedł zdecydowanie na plus. Sporządzony przez MSZ raport w 10 rocznicę rozszerzenia stawia sprawę jasno: gdyby Polska nie weszła do Unii Europejskiej, znacznie więcej osób byłoby bez pracy, zarabialibyśmy mniej, a polska gospodarka rozwijałaby się wolniej. Wśród korzyści z UE najczęściej wymieniane są miliardy euro z funduszy strukturalnych. I rzeczywiście - dzięki tym pieniądzom Polska zmieniła się nie do poznania, a inwestycje finansowane z tego źródła były jednym z czynników, które pomogły Polsce ustrzec się recesji. W latach 2004-2013 łączne nakłady na inwestycje wzrosły o 75%. W latach 2009-2011, 51,6 proc. inwestycji publicznych w Polsce było finansowanych z unijnej polityki spójności.
Ale wielu z owych polityków i ekspertów, podkreśla, ze nadmierne samozadowolenie jest najprostszą drogą do porażki i pośród wymienianych chętnie sukcesów, przyjrzeć się również temu, co się nie udało. Tu wskazywana jest fala migracji - po 10 latach od wejścia do UE za granicą pracuje grubo ponad 1,5 mln Polaków. Dobra wiadomość jest taka, że ci Polacy pracują, mają więc możliwość poprawy swojego bytu, zła - że ich praca wzmacnia gospodarki innych krajów. Polacy byli jedną z niewielu nacji - nowych członków UE, które w pełni wykorzystały swobodę przepływu siły roboczej - aktywniejsi pod tym względem byli tylko Rumuni.
Za drugą porażkę - przynajmniej w części można też uznać infrastrukturę. Wprawdzie rząd chętnie szczyci się setkami kilometrów nowych autostrad i dróg ekspresowych (choć raczej milczeniem pomija sytuację branży budowlanej w wyniku tego boomu), ale jeśli chodzi o koleje sytuacja nie jest już taka różowa. To raczej zadania na następną dziesięciolatkę.
Coraz więcej wątpliwości budzi też przyjęty przez Polskę w ostatnich dekadach model rozwoju - gospodarki raczej odtwórczej, niż innowacyjnej. Konkurencyjność i innowacyjność będą zapewne leitmotivem następnej unijnej dekady, tego wątku nie zabranie też zapewne na EEC.
Niewątpliwy osiągnięciem tej dekady było też szybkie nadrabianie dystansu do rozwiniętych krajów starej UE - postęp był niewątpliwy, a jednak…. Chociaż polski PKB na głowę osiągnął już poziom dwóch trzecich średniej unijnej, to warto pamiętać, że Polska nie była wyjątkiem, to nie była też i liderem - w regionie Europy Środkowo-Wschodniej znaleźliśmy się na piątym miejscu - za Litwą, Słowacją, Łotwą i Rumunią - pod względem szybkości procesu odrabiania zaległości względem gospodarki unijnej. Warto się więc zastanowić, jak przyspieszyć w tym wyścigu do dobrobytu.
Ale warto pamiętać, że wielkie rozszerzenie z 2004 roku (i następne z 2007 i 2008) to było wydarzenie nie tylko zmieniające Polskę i kraje naszego regionu, ale stanowiące przełom dla całej Europy. Można powiedzieć, że Unia stała się jeszcze bardziej Europejska, bardziej zrównoważona terytorialnie ze wszystkimi tego politycznymi i gospodarczymi konsekwencjami. Raczej korzystnymi. Bo wbrew obawom, to nie znacznie biedniejsze kraje Europy Środkowo-Wschodniej stały się dla UE czynnikiem ryzyka. Gdy nadszedł kryzys najsilniejsze uderzenie trafiło w kraje strefy euro. W 2009 r. PKB strefy euro zmniejszył się o 4,4 proc. Oczywiście można wypominać, że w krajach bałtyckich spadek PKB był jeszcze bardziej dramatyczne, ale te kraje mają już to za sobą, a kłopoty Grecji czy w mniejszym stopniu Włoch się jeszcze nie skończyły.
I to właśnie przez kryzys 10 rocznica rozszerzenia jest świętowana w Europie niekonieczne w szampańskich nastrojach. Przed dekadą jedynym zmartwieniem UE było to, czy nowe kraje członkowskie, nie będą stanowić zbytniego obciążenia w dążeniu do gospodarczej supremacji i - w myśl strategii lizbońskiej (dziś nieco zapomnianej) uczynienia z Europy najbardziej konkurencyjnej gospodarki świata. Stary Kontynent wciąż pozostaje liczącym się graczem na globalnej mapie gospodarczej, ale globalny kryzys - tak jak obnażył wewnętrzne słabości Unii, tak uzmysłowił również Europie, że sny o potędze mogą pozostać tylko snami.
Największym paradoksem ówczesnych obaw jest fakt, że 10 lat po akcesji Polska jest w znacznie lepszej kondycji niż przed dekadą, natomiast Unia Europejska chwieje się w posadach - chociaż bynajmniej nie za sprawą rozszerzenia. Ba, w powszechnej opinii Polska przez dziesięć lat stała się mocnym punktem wspólnoty. Ale UE to właśnie wspólnota i program na następną dekadę (i wiele kolejnych) musi być programem wspólnym - 28 krajów musi porozumieć się jak pobudzać konkurencyjność, co zrobić z polityką energetyczno-klimatyczną, która z ambitnego i szlachetnego celu staje się powoli kosztownym bagaże i wreszcie - jak zmierzyć się z najnowszym i najpoważniejszym wzywaniem - odrodzeniem imperialnej polityki Rosji.
I jedno z podstawowych pytań na które w najbliższych latach będą musieli odpowiedzieć europejscy decydenci, a nad którym będą się również zastanawiać uczestnicy Europejskiego Kongresu Gospodarczego, to: czy Europie uda się osiągnąć wspólne stanowisko wobec podstawowych wyzwań: zwiększenia konkurencyjności, usuwania skutków kryzysu, czy wreszcie zamieszania za wschodnią granicą UE. A przede wszystkim czy to stanowisko będzie rzeczywiście wspólne - czy uda się przezwyciężyć wciąż silne tendencje do budowy Europy dwóch prędkości - podzielonej na centrum decyzyjne w strefie euro i peryferia, a z drugiej strony czy uda się odtworzyć pokłady europejskiej solidarności mocno nadwątlonej przez kryzys - gdy zarówno Południe jak i Północ Europy są rozczarowane i zniechęcone do UE. Nic nie służy lepiej takiemu zbliżeniu niż dyskusja i być może EEC dołoży drobną cegiełkę w tym względzie.
Unii Europejskiej poświęcone będą inauguracyjne sesje Europejskiego Kongesu gospodarczego. 7 maja, w Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek obędą się:
10.45-12.00
Europejska i globalna współpraca gospodarcza. W 10 lat po rozszerzeniu UE
12.30-13.00
Unia Europejska – USA. Założenia i perspektywy negocjacji w sprawie Transatlantyckiego Partnerstwa w zakresie Handlu i Inwestycji (TTIP)
13.00-14.30
Unia Europejska – USA. Partnerzy czy rywale?
14.30-16.15
Migracje we współczesnej Europie – pułapka czy szansa?
16.45-18.30
Przemysł w Europie. Reindustrializacja – od wizji po strategięEnergia w Europie, energia na świecie
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dekada nowej Unii