Grecka gospodarka notuje wzrost produkcji. Zwolennicy (egzekutorzy) oszczędnościowej terapii zaaplikowanej Grecji poprawili swe samopoczucie. Czy to jednak znaczy, że ich recepta była trafna - pyta w felietonie dla Nowego Przemysłu Ryszard Bugaj.
Wątpliwości co do oceny "greckiej terapii" wynikają też z jej porównania z politykami antykryzysowymi zastosowanymi w wielu innych krajach. O ile Grecja została zmuszona do wejścia na "ścieżkę oszczędności", o tyle Stany Zjednoczone i większość państw europejskich wybrały strategię "ochrony" (a właściwie: stymulowania) popytu - przede wszystkim przez ekspansywną politykę monetarną.
Grecki rezultat nie może oczywiście być prosto porównywalny z rezultatami uzyskanymi w tych krajach, nie można jednak nie dostrzec, że są one lepsze: recesja była tam zasadniczo krótsza, a zadłużenie, choć generalnie wzrosło, to jednak w mniejszej skali. Co jednak najważniejsze: wbrew przewidywaniom wielu ekonomistów - nie została pobudzona inflacja.
Kryzys 2008 roku nie tylko znowu zaskoczył ekonomistów, ale - co więcej - rezultaty terapii antykryzysowej nie bardzo poddają się interpretacji przez pryzmat dominującej w makroekonomii teorii. Okazało się kolejny raz, iż ekonomiści wiedzą o gospodarce mniej, niż twierdzą, że wiedzą.
Stoimy przed wyzwaniem dostarczenia nowego i adekwatnego objaśnienia prawidłowości współczesnej gospodarki. Zawiodła teoria neoliberalna, ale nie ma też łatwego powrotu do Keynesa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ekonomiści wiedzą o gospodarce mniej, niż twierdzą, że wiedzą