Eksperci sceptycznie o możliwym zbliżeniu Aten do Rosji

Eksperci sceptycznie o możliwym zbliżeniu Aten do Rosji
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Grecja stoi na krawędzi katastrofy, a jej stosunki z eurolandem są złe, w greckich bankach nie ma gotówki, a niedzielne referendum może przesądzić o powrocie do drachmy. Mimo to eksperci uważają, że potencjalne zbliżenie Grecji z Rosją jest mało prawdopodobne.

"Jak na razie jeszcze na to nie wygląda, ale jeśli faktycznie dojdzie do Grexitu, wszystko może się zdarzyć. Ateny będą się czuły odizolowane, będą potrzebować przyjaciół" - powiedział PAP Tanos Dokos z prestiżowego ateńskiego think tanku Eliamep.

Według eksperta, na razie jednak, pomimo dość ożywionych kontaktów między lewicowym rządem Grecji a Moskwą i kilkakrotnymi wizytami premiera Aleksisa Ciprasa u prezydenta Rosji Władimira Putina, mało wskazuje na to, aby Rosjanie byli zainteresowani większą ingerencją w kłopoty Aten. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że Moskwa nie chciałaby, aby ktokolwiek mógł ją oskarżać o takie intencje.

W czwartek rosyjski minister finansów Anton Siłuanow zaprzeczył opublikowanej w maju w międzynarodowych mediach informacji o tym, że Rosja zaproponowała Grecji członkostwo w Nowym Banku Rozwoju, utworzonym przez państwa tzw. BRICS, czyli Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i Południową Afrykę, jako konkurencja dla Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kilka tygodni wcześniej, ten sam minister powiedział, że problemy jakie ma Grecja muszą zostać rozwiązane między Atenami a ich pożyczkodawcami.

"Wygląda na to, że Rosjanie chcą wyciągnąć dywan spod nóg greckiego rządu, który w pewnym sensie próbuje użyć rosyjskiej karty jako argumentu w dyspucie z przywódcami strefy euro" - mówi Dokos.

Dodaje, że nawet w rządzie greckim istnieją obecnie wątpliwości, czy w najbliższej przyszłości dojdzie do nawiązania bliższej współpracy z Moskwą. W tej chwili, tylko minister energetyki Panajotis Lafazanis ciągle jeszcze wierzy, że taka możliwość faktycznie istnieje. W połowie czerwca podpisał on z rosyjskim ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem w Petersburgu porozumienie nt. zbudowania na terytorium Grecji kontynuacji gazociągu Turecki Potok (który Rosja planuje skonstruować na dnie Morza Czarnego do Turcji), a także umowę z rosyjskim Wnieszekonombankiem (VEB), który miał dostarczyć 2 mld euro na sfinansowanie tych planów. Lafazanis wrócił do Aten pełen entuzjazmu, jego zapały szybko jednak ostudził minister ds. zagranicznych Nikos Wucis, który oświadczył, że porozumienie nie jest w zgodzie z przepisami europejskimi.

James Ker-Lindsay z Londyńskiej Szkoły Ekonomicznej podkreśla, że petersburskie memorandum Lafazanisa nie nakłada ani na Grecję ani na Rosję żadnych konkretnych zobowiązań.

"Na chwilę obecną ono ma tylko znaczenie symboliczne" - powiedział PAP Ker-Lindsay. Zarówno Dokos, jak i Ker-Lindsay zgadzają się także, że w Rosji wcale nie zależy na tym, aby Grecja opuściła strefę euro czy wyszła Unii Europejskiej. Pomimo faktu, że oba kraje mają bliskie związki religijno-kulturowe, Ateny są o wiele bardziej użyteczne dla Moskwy jako pełnoprawny członek unijnego bloku, niż poza nim.

"Słaba Grecja w Unii przydaje się Moskwie, słaba Grecja poza Unią niewiele znaczy" - mówi Dokos.

Akademik przypomina też, co stało się w czasie kryzysu bankowego, który miał miejsce na Cyprze w 2013 r., gdzie pomimo licznych próśb Nikozji, Kreml nie udzielił Cypryjczykom żadnej pomocy. Także tam, mówi Dokos, pomimo licznych związków religijno-kulturowych, w ostatecznym rozrachunku Moskwa nie chciała wejść w konflikt z Zachodem i poradziła Cyprowi, aby załatwił swoje problemy w Brukseli.

Konstantin Papadopulos, były grecki minister ds. międzynarodowych stosunków ekonomicznych także powiedział PAP, że możliwość zbliżenia między Rosją a Grecją na poziomie gospodarczym jest niewielka.

Mimo różnego rodzaju uwertur z obu stron, nie ma w tej chwili podstaw do pogłębienia takiej współpracy, bo same dobre chęci nie przełożą się na korzyści.

"Gdyby podstawy (do pogłębienia współpracy ekonomicznej) faktycznie istniały, byłyby już eksploatowane, a nie są" - mówi Papadopulos.

Zwraca uwagę na fakt, że z powodu sankcji ekonomicznych nałożonych na Moskwę przez Zachód, Rosja nie dysponuje w tej chwili wolną gotówką. Poza tym, Rosja Putina to nie Związek Radziecki.

Rządząca obecnie Grecją lewicowa Syriza (Koalicja Radykalnej Lewicy) może tego nie do końca rozumieć, ale w twardych realiach ekonomii wolnorynkowej, która w tej chwili panuje w Rosji, nie jest możliwe, aby inwestycje mogły być sztucznie sterowane w jakimś nieopłacalnym kierunku.

W przyszłości, gdy sytuacja zarówno w Grecji, jak i Rosji będzie bardziej ustabilizowana, pojawią się jakieś możliwości, szczególnie jeśli chodzi o inwestycje w programie prywatyzacyjnym Grecji, przemyśle turystycznym, czy sektorze nieruchomości. Póki co jednak, nic z tego nie ujrzało światła dziennego.

"Pieniędzmi, ekonomią rządzą twarde realia. Jak na razie nie słyszałem o jakiejkolwiek wzmiance konkretnej finansowej pomocy ze strony Rosji dla Grecji. Grecja także, nawet teraz, rządzona przez Syrizę, mimo różnych zaskakujących oświadczeń, nigdy nie zawetowała unijnych sankcji przeciwko Rosji" - podkreśla były minister. Jednocześnie jednak przyznaje, że pomimo silnego osadzenia Aten w strukturach NATO i UE, "niezbadane tereny", jakie rozpościerają się przed jego krajem po niedzielnym referendum, mogą przynieść dużo niespodzianek.

W niedzielę w Grecji odbywa się kontrowersyjne referendum ws. międzynarodowego pakietu pomocowego. Aby go otrzymać, Grecy muszą się zgodzić na kolejne oszczędności w budżecie i wzrost podatków oraz VAT. Premier kraju Aleksis Cipras obiecał im jednak, że jeśli zagłosują na nie, na pewno uda mu się wynegocjować od składających ofertę pomocy instytucji, które reprezentują wierzycieli Grecji (Europejską Komisję, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny) korzystniejszą propozycję. Tak samo mówi grecki minister finansów, Janis Warufakis.

Większość przywódców eurolandu z kolei twierdzi, że pomimo że w pakiecie, na temat przyjęcia którego głosują Grecy, nie ma o tym mowy, referendum jest raczej podjęciem decyzji w sprawie dalszego pozostania ich kraju w strefie euro. Oświadczyli także, że głos oddany przeciw pakietowi wcale nie będzie równoznaczny z otrzymaniem lepszej oferty.

Grecja, w której od tygodnia wprowadzona jest kontrola przepływu kapitałów i zamknięte są banki, jest o krok od bankructwa. We wtorek (30 czerwca) nie spłaciła z powodu braku pieniędzy 1,6 miliarda euro, które jest dłużna MFW. Według ekspertów, jeśli natychmiast nie znajdzie rozwiązania dla swoich problemów, będzie zmuszona do wprowadzenia równoległej do euro waluty. Byłaby to prawdopodobnie drachma.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Eksperci sceptycznie o możliwym zbliżeniu Aten do Rosji

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!