Eksperci: spadek inwestycji może być zagrożeniem dla polskiej gospodarki

Eksperci: spadek inwestycji może być zagrożeniem dla polskiej gospodarki
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Wzrost roli konsumpcji w tworzeniu PKB będzie prowadził do dalszego spadku inwestycji krajowych - ostrzega w rozmowie z PAP prof. Stanisław Gomułka. Do spadku inwestycji doprowadza raczej substytucja droższych pracowników krajowych przez tańszych imigrantów - twierdzi dr Cezary Mech.

Główny ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomułka spodziewa się, że w 2017 r. działania zmierzające do wzrostu roli konsumpcji w tworzeniu PKB będą nadal gospodarczym priorytetem rządu Beaty Szydło. "Wyczerpując krajowe oszczędności, takie działania jak zmiana wieku emerytalnego i wprowadzenie programu 500+ prowadzą automatycznie do spadku inwestycji krajowych. Jeżeli na to nałoży się związany z obniżeniem wieku emerytalnego spadek zatrudnienia i dający się zaobserwować od około trzech lat mniejszy dopływ inwestycji zagranicznych, mamy receptę na spowolnienie wzrostu gospodarczego."

"Trzeba się też liczyć z możliwością ograniczenia dopływu środków unijnych przez KE z powodu sporów natury prawnej z Brukselą" - dodaje ekonomista. Szacuje, że w najbliższych latach wzrost gospodarczy PKB zamiast prognozowanych przez rząd 3-4 proc., może co roku w latach 2016-19 wynosić jedynie 1,5-3 proc. Jego zdaniem, zahamuje to nadrabianie luki między dochodami mieszkańców Polski i Europy Zachodniej.

Gomułka ocenia, że dające się zauważyć w tym roku w Polsce spowolnienie inwestycyjne prawdopodobnie będzie trwało w pierwszej połowie 2017 r. ze względu na wyjątkowo niski poziom absorcji środków unijnych. Jego rezultatem jest 40-procentowy spadek inwestycji przedsiębiorstw Skarbu Państwa w III kwartale br. w relacji rok do roku. Ekonomista spodziewa się poprawy pod tym względem w drugiej połowie 2017 r.

Gomułka zwraca uwagę na spadek udziału bezpośrednich inwestycji zagranicznych w polskim PKB w ostatnich latach. W latach 1995-2011 wynosił on co roku od 2 do 5 proc. PKB, w latach 2012-16 - od 0 do 2 proc. Jego zdaniem, ten trend utrzyma się, a nawet będzie się nasilał w związku z ogólnym pogorszeniem się klimatu inwestycyjnego w Polsce, ale poziom inwestycji zagranicznych jest już na tyle niski, że jego dalszy spadek nie będzie miał znaczącego wpływu na PKB. "Niska dynamika inwestycji zagranicznych oznacza mniejszy dopływ nowych produktów i technologii na polski rynek, przekłada się więc na niższy poziom innowacyjności polskiej gospodarki i mniejszą dynamikę wzrostu wydajności pracy w Polsce. Na razie nie jest to zbyt widoczne dzięki kapitałowi nagromadzonemu w Polsce w ciągu ostatnich prawie dwudziestu lat, ale jeżeli dopływ nowych technologii będzie stale się zmniejszał, tempo rozwoju gospodarczego znacząco spadnie" - powiedział PAP.

Profesor KUL Tomasz Gruszecki uważa dostrzeganą przez niego w "planie Morawieckiego" sprzeczność między deklaracjami wzrostu udziału inwestycji w PKB do 25 proc., a działaniami na rzecz zwiększenia konsumpcji, za największe wyzwanie strukturalne dla polskich finansów. "Jeżeli rząd stawia sobie za cel wyprowadzić Polskę z "pułapki średniego rozwoju", w której niewątpliwie się znajdujemy, musi powiedzieć społeczeństwu, że czeka je 3-4 lata wyrzeczeń, po których dojdzie do wzrostu konsumpcji wraz ze zwiększeniem się PKB. Niektóre państwa, jak Chiny i Korea Południowa, odważyły się na taki skok inwestycyjny, ale nie obiecywały obywatelom np. znacznego wzrostu płacy minimalnej" - powiedział PAP.

"Już w przyszłym roku będziemy blisko dopuszczanego przez UE poziomu 3 proc. deficytu budżetowego. Nie mamy tak mocnej pozycji w Unii, jak np. Francja, nie możemy więc liczyć na ulgowe traktowanie przez Brukselę" - twierdzi ekonomista.

Według byłego wiceministra finansów dra Cezarego Mecha największym wyzwaniem dla Polski w 2017 r. jest właściwe ukierunkowanie wysiłku gospodarczego społeczeństwa. Jako najważniejsze zagrożenia dla polskiej gospodarki ekonomista wymienia spadek tempa wzrostu PKB do 2,5 proc., z powodu masowego hamowania wynagrodzeń przez zatrudnianie w polskich firmach pracowników z Europy Wschodniej, dążenie do przejęcia kolejnych aktywów OFE oraz niestabilność światowego rynku kapitałowego.

Zdaniem Mecha, polityka dochodowa była największym sukcesem rządu w postaci wprowadzenia polityki 500+, jak i jego największym błędem było hamowanie wynagrodzeń, czemu winna była "ukrainizacja" rynku pracy. Konsekwencją tego błędu była zapaść inwestycji przedsiębiorstw i unijnych. "500+ nie należy traktować jako preferencji na rzecz konsumpcji, lecz jako likwidację szkodliwych podatków obciążających inwestycję rodzin w przyszłych podatników" - uważa ekonomista.

"Niestety, rok 2016 ukazał ryzyka dla planu Morawieckiego, przejawiające się w spadku inwestycji" - powiedział PAP Mech. Przypomniał o załamaniu programu konwergencji dochodowej między Polską i Niemcami, czego skutkiem był spadek przewidywanego wzrostu PKB i inwestycji opartych o przyszłe zyski. "Mediana wynagrodzeń jest czterokrotnie wyższa u naszych zachodnich sąsiadów" - przypomniał.

Według Mecha, dysproporcje między wynagrodzeniami Polaków i Niemców są związane z faktem, że "polityka zatrudnienia polegająca na wzroście wynagrodzeń wymuszających inwestycje pracodawców została zastąpiona w Polsce bezinwestycyjną substytucją droższych pracowników krajowych przez tańszych imigrantów." "Na to nałożył się spadek inwestycji unijnych z powodu braku presji politycznej na wykorzystanie środków, co przełoży się na opóźnienia w ich wykorzystaniu do połowy przyszłego roku" - dodał.

Jego zdaniem, należy się obawiać długoterminowego spadku wzrostu gospodarczego, gdy zmniejszenie się mas młodych pracowników nie będzie kompensowało skokowym wzrostem wydajności pracy przechodzenia na emeryturę roczników wyżowych. A to mogło by mieć miejsce jedynie przy wzroście nakładów inwestycyjnych w sferach gospodarki o wyższej wartości dodanej i wyższych płacach. Ekonomista przypomniał, że takie zjawisko wystąpiło w Irlandii w XIX w. i w Chinach, gdzie w ciągu ostatnich ośmiu lat nastąpił dwuipółkrotny wzrost wynagrodzeń.

Mech uważa, że na zagrożenia finansowe w części emerytalno-zdrowotnej nałoży się również brak odporności na zawirowania walutowe. "W ciągu roku frank szwajcarski zdrożał o 20 gr. W 2016 r. niestety nie doszło do przewalutowania zobowiązań polskich kredytobiorców na złotówki. Niesie to za sobą olbrzymie koszty społeczne, które mogą wzrosnąć w przypadku kolejnych turbulencji na rynku walutowym." - powiedział PAP.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Eksperci: spadek inwestycji może być zagrożeniem dla polskiej gospodarki

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!