Europa zgubiła drogę

Europa zgubiła drogę
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Reakcja Europy na stojące przed nią strategiczne wyzwania - takie jak rosyjska agresja na Ukrainę, uchodźcy uciekający przed przemocą na Bliskim Wschodzie czy niepokoje w Afryce Północnej - sprawia wrażenie, że przywódcy Unii nie mają pojęcia, co robić. I rzeczywiście tak może być - co trzeba sobie jasno uświadomić, a nie owijać w bawełnę - pisze Anders Åslund, członek Atlantic Council w Waszyngtonie.

Mówiąc krótko, stagnacja ekonomiczna w Unii Europejskiej warunkuje jej reakcję na zewnętrzne zagrożenia; kryzys wewnętrzny nie daje przywódcom UE wielkiego pola manewru. Na szczęście Europa ma środki, by zmierzyć się z tym kryzysem, o ile tylko będzie w stanie zdobyć się na mądrość i polityczną wolę.

Przyczyny unijnych problemów tkwią w reakcji Europy na globalny kryzys finansowy z 2008 r., jakim były dwa lata pompowania ogromnych publicznych pieniędzy w gospodarkę. Minęło siedem lat i produkcja w Europie w przeliczeniu na jednego mieszkańca nie jest wcale wyższa niż na początku kryzysu, tymczasem przeciętny dług publiczny wzrósł aż do 87 proc. PKB, przez co nie ma zbyt wiele miejsca na elastyczność polityczną czy innowacje.

Z dzisiejszej perspektywy aż nadto wyraźnie widać, co trzeba było zrobić. Grecja, która wpompowała najwięcej budżetowych pieniędzy, to kraj, którego gospodarka ucierpiała najbardziej. Kryzys trwa tam nadal, tymczasem państwa takie jak Łotwa, Litwa czy Estonia, które od razu przeprowadziły radykalne oszczędności budżetowe i zliberalizowały gospodarki, dziś cieszą się mocnym wzrostem.

Kłopoty Grecji zwiększyła niedecyzyjność unijnej machiny. Jeśli chodzi o politykę ekonomiczną, lepsze są często szybkie i błędne decyzje niż ich brak. Zamiast szybko rozwiązać grecki kryzys finansowy, unijni przywódcy pozwolili, by przez pięć długich lat wyparł on dyskusje na inne tematy. Tymczasem Grecja sobie kuśtykała, nie podejmując zdecydowanych kroków, które mogłyby przywrócić jej wiarygodność.

Skupiając się na makroekonomii, UE zaniedbała posunięcia, które mogłyby przywrócić wzrost gospodarczy: uwolnienie rynków, cięcie wydatków (zamiast podnoszenia podatków), a przede wszystkim dalszy rozwój najcenniejszego skarbu - wspólnego europejskiego rynku.

Niewiele się zmieniło od czasu, kiedy blisko dziesięć lat temu włoscy ekonomiści Alberto Alesina i Francesco Giavazzi zauważyli, że „bez poważnych, głębokich i spójnych reform Europa jest skazana na upadek zarówno ekonomiczny, jak i polityczny”. Ostrzegali, że „bez głębokich zmian za 20-30 lat udział państw Unii [w światowej produkcji] będzie znacznie niższy niż dzisiaj, a co istotniejsze, znacznemu ograniczeniu ulegną jej wpływy polityczne”.

Istotnie, raport Banku Światowego na temat wzrostu w Europie w 2012 r. podsumowywał sytuację w sposób następujący: „Starzejący się Europejczycy czują nacisk innowacyjnych Amerykanów z jednej strony i wydajnych Azjatów z drugiej”.

Główne powody kiepskich wyników Starego Kontynentu są dobrze znane: wysokie podatki, za wiele przepisów (i to złych), brak kluczowych rynków czy wysokie wydatki publiczne. A europejskie rządy wydają tyle pieniędzy tylko z jednego powodu: nadmiernej ochrony socjalnej. Jak zauważył Bank Światowy, „nakłady rządów Europy Zachodniej są o około 10 proc. PKB większe niż USA, Kanady i Japonii. Różnica w wydatkach na ochronę socjalną sięga 9 proc. PKB”.

Aby sfinansować te nakłady, trzeba podnosić wpływy do budżetu. A ponieważ trudno jest skutecznie opodatkować kapitał, Europa narzuca potężne daniny na pracę. Na całym kontynencie, ale szczególnie w Europie Południowej, podatki i ścisłe regulacje rynku pracy podtrzymują wysokie bezrobocie, na poziomie 11 proc., i zniechęcają Europejczyków do inwestowania we własną edukację. Naturalne konsekwencje to zbyt niskie zatrudnienie, za małe inwestycje w wyrafinowaną edukację, za mało innowacji i minimalny wzrost wydajności.

Najbardziej uderzające jest zacofanie Europy w dziedzinie rozwoju branży high-tech i innowacjach. Pod niemal każdym względem większość państw Starego Kontynentu wygląda żałośnie. Z 50 najlepszych uniwersytetów na świecie, według listy szanghajskiej i rankingu Times Higher Education Supplement, około 30 to uczelnie amerykańskie, sześć czy siedem mieści się w Wielkiej Brytanii, a zaledwie garstka znajduje się w kontynentalnej Europie. Kilka krajów na północy Europy jest w stanie konkurować z USA pod względem wydatków na badania i rozwój czy liczby przyznanych patentów, ale południe i wschód Starego Kontynentu ciągną się w ogonie.

Tymczasem UE jeszcze nie otworzyła swoich rynków dla usług biznesowych i handlu cyfrowego, dzięki którym kwitnie gospodarka USA, i to mimo że w większości krajów Unii usługi stanowią około 70 proc. PKB. W 2006 r. Komisja Europejska wydała dyrektywę dotyczącą liberalizacji rynku usług, ale największe kraje - zwłaszcza Niemcy - odmówiły jej wdrożenia. Brak rynku usług i rynku cyfrowego szkodzi rozwojowi nowoczesnej gospodarki w Europie. Nie przypadkiem to amerykańscy giganci, tacy jak Apple, Amazon czy Google, królują w świecie high-tech.

Nie ma nic nieuchronnego w europejskiej chorobie, podobnie jak nie ma nic rdzennie europejskiego w nadmiernych transferach socjalnych. Poważne unijne rządy - od Irlandii po Polskę - zdołały rozwiązać ten problem. Reszta UE powinna nie tylko podążyć ich śladem; winna także obniżyć podatek dochodowy i składki pracownicze oraz zliberalizować swoje rynki pracy.

Fundamentalne reformy gospodarcze wdrażane są zwykle dopiero po ostrych kryzysach, tak jak w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 70., w Szwecji i Finlandii na początku lat 90. czy w Europie Wschodniej po upadku komunizmu w 1989 r. UE straciła szansę, jaką dał jej globalny kryzys finansowy w 2008 r. i kolejny kryzys - w strefie euro. Zamiast wprowadzić trudne zmiany, które umożliwiłyby silne odbicie, europejscy politycy przydusili gospodarkę kolejnymi wydatkami i długiem.

UE będzie nadal się słaniać, póki nie uświadomi sobie własnych błędów i nie zacznie wdrażać niezbędnych reform. Dopiero kiedy kontynent wróci na dobre na ścieżkę wzrostu, europejscy przywódcy będą w stanie zmierzyć się z zewnętrznymi zagrożeniami, przed jakimi dzisiaj stoją.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Europa zgubiła drogę

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!