Internacjonalizacja zaczyna się wewnątrz firmy

Internacjonalizacja zaczyna się wewnątrz firmy
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Internacjonalizacja polskich firm będzie jednym z ważniejszych wątków Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Weronika Achramowicz, counsel, radca prawny w kancelarii Baker & McKenzie Krzyżowski i Wspólnicy jest przekonana, że polskie firmy są już gotowe na ten proces. - Firma, aby stać się przedsiębiorstwem globalnym, najpierw powinna takim przedsiębiorstwem się poczuć. Globalne, otwarte podejście musi się stać tkanką firmy – podkreśla w rozmowie z wnp.pl

Internacjonalizacja to modne ostatnio słowo. Co oznacza z Pani perspektywy i czy jest to tylko wygodne hasło, czy też realne zjawisko, rzeczywisty potencjał?

- Rzeczywiście jest kilka takich terminów – jak globalizacja, internacjonalizacja, czy innowacyjność, które zaczęły funkcjonować jak słowa-klucze i są używane w różnych sytuacjach i kontekstach. Czym z mojego punktu widzenia jest internacjonalizacja? Najbliższym opisania tego pojęcia byłby termin „globalizacja wewnętrzna”. To oznacza takie przekształcenie struktury firmy, sposobu jej zarządzania, by lepiej, skuteczniej być obecnym na rynkach zagranicznych, czy to przez współpracę z zagranicznymi partnerami – eksport i dystrybucję swoich produktów i usług, czy bezpośredniego działania na innych rynkach – przez przejęcia, inwestycje typu joint venture czy własne typu greenfield.

Proces internacjonalizacji odbywa się na wielu płaszczyznach, począwszy od systemu raportowania księgowego, zasady ładu korporacyjnego i compliance, poprzez tryb podejmowania decyzji, czy takie kwestie jak język wewnętrznej komunikacji i wrażliwość na różnice kulturowe. Firma aby stać się przedsiębiorstwem globalnym, najpierw musi się takim przedsiębiorstwem poczuć, te zasady, które obowiązują na globalnych rynkach muszą stać się tkanką firmy. A to, że ostatnio hasło internacjonalizacji stało się bardzo modne w publicznej debacie jest świadectwem specyficznego momentu, w jakim znajduje polska gospodarka i polskie firmy. Coraz więcej przedsiębiorstw zaczyna działać na zagranicznych rynkach, jeszcze więcej się do tego przymierza i przygotowuje.

A mają już do tego odpowiedni potencjał, nawet nie finansowy, ale mentalny. Innymi słowy – czy polskie firmy mają już tego ducha globalizacji?

Jestem przekonana, że tak. Taki wniosek wynika z obserwacji poczynań firm, z jakimi współpracujemy. Widzimy otwartość na świat, energię, perspektywiczne, szerokie myślenie. Dzisiejsi przedsiębiorcy to dobrze wykształceni, dynamiczni ludzie bez kompleksów. Nie mają problemów komunikacyjnych, języki obce, zwłaszcza angielski już nie stanowią problemu. Do tego, o czym rzadziej się wspomina, pracują w korzystnej strefie czasowej, pozwalającej na bezpośrednią komunikację zarówno z Ameryką, jak i Azją.

Osobną kwestią jest natomiast to, czy w danych warunkach biznesowych decyzja o ekspansji będzie decyzją zasadną. To jest kwestia konkretnych analiz prawnych, podatkowych, operacyjnych i wielu innych elementów, które składają się (a w każdym razie powinny składać) na tą decyzję, niezależnie od wspomnianej gotowości mentalnej.

A finanse? Pojawiają się twierdzenia, że polskie firmy są jeszcze zbyt słabe kapitałowo by w pełni zaistnieć na globalnych rynkach.

- Trudno o jednoznaczną odpowiedź – na pewno są firmy, które nie stać na taką ekspansję. Być może jest ich sporo. Ale nie chciałabym uciekać w uogólnienia. Decyzja o wyjściu przedsiębiorstwa na zagraniczne rynki, to zawsze indywidualna decyzja, która powinna być poprzedzona typową dla każdego przedsięwzięcia analizą biznesową. Firma musi mieć strategię, określone cele, jakie chce osiągnąć i przemyślane kroki, które ją do tych celów doprowadzą.

Od tej analizy powinno zależeć, czy przedsiębiorstwo decyduje się na zagraniczną ekspansję, w jakim stopniu wpisuje się ona w strategię przedsiębiorstwa i jakie formy powinna przyjąć – tylko eksport, czy bezpośrednia obecność na rynku. Gdy jest już wytyczony taki biznesowy kierunek, to można zacząć myśleć o finansowaniu – bądź z kapitałów własnych bądź zewnętrznym. I znowu mamy do czynienia z analizą biznesową – instytucja finansująca – czy to będzie bank czy np. fundusz PE, ocenia projekt, kalkuluje rentowność i związane z nim ryzyko. Dlatego nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy polskie firmy stać na zagraniczną ekspansję – wszystko zależy od przedsięwzięcia, projektu biznesowego, obszaru działalności itp.

Chciałabym podkreślić przy tej okazji bardzo istotną rzecz – internacjonalizacja, by znów użyć modnego słowa – jest decyzją stricte biznesową. Nie można decydować się na wyjście na globalne rynki tylko dlatego, że w debacie publicznej coraz więcej się mówi o ekspansji, że coraz więcej firm to robi. Każdy przedsiębiorca powinien się zastanowić, co taki krok przyniesie mojej firmie. Nie każdy przedsiębiorca musi działać na globalnym rynku, dla wielu, polski rynek – skądinąd stosunkowo duży – może okazać się wystarczający by rozwijać działalność.

To z drugiej strony: po co wchodzić na zagraniczne rynki, skoro można rozwijać się w kraju?

- Tu znów nie można uogólniać. Najprościej można powiedzieć, że różne firmy mają różne horyzonty biznesowe. A po co wchodzić na globalne czy zagraniczne rynki? Ostatecznie jest to zawsze perspektywa generacji większych zysków, a więc wzrost przedsiębiorstwa, realizowana poprzez powiększanie bazy klientów, pozyskiwanie nowych technologii lub know how, pozyskiwanie dostępu do zasobów naturalnych lub ludzkich, czy nabywanie cennych dla przedsiębiorstwa aktywów. Są to tzw. główne motywatory ekspansji (tzw. deal drivers). Czasem występują łącznie, chociaż najczęściej niektóre z nich są dominujące.

W ostatnich najgłośniejszych przykładach ekspansji polskich firm dominował motyw pozyskania surowców – to był główny powód inwestycji KGHM w Chile czy Azotów w Senegalu.

- To oczywiście przykłady godne uwagi i warto czerpać z tych doświadczeń, ale też nie powinniśmy przyjmować tych transakcji jako wzorca dla wszystkich firm. To były inwestycje wielkich koncernów – ukierunkowane na osiągniecie określonych celów, i mówiąc o globalizacji czy internacjonalizacji jako zjawisku powszechnym, trzeba też powiedzieć że nie dla każdego takie cele będą zasadne czy osiągalne.

Trzeba sobie stawiać realistyczne cele, co zresztą nie będzie niczym wyjątkowym. Z naszych analiz wynika, że firmy, które decydują się na umiędzynarodowienie działalności, w pierwszym kroku najczęściej dokonują bliskiej ekspansji – firmy europejskie inwestują w Europie, azjatyckie – w Azji.

Jaka powinna być rola państwa w tym procesie, czy wystarczy pobudzanie tego ducha globalizacji, swoiste oswajanie przedsiębiorców z obcymi rynkami, czy też przydałoby się bardziej wymierne wsparcie – jak ulgi podatkowe, gwarancje, instrumenty finansowe?

- Oba aspekty są ważne. Po pierwsze administracja może ułatwić dostęp do wiedzy o uwarunkowaniach panujących na obcych rynkach, ich potencjale, specyfice kulturowej, podstawowych wymogach prawnych, podatkowych czy regulacyjnych. Może też pomóc w nawiązaniu kontaktów z partnerami biznesowymi, a przede wszystkim wspierać i pomagać przedsiębiorcom na miejscu, w państwie inwestycji, w relacjach z lokalną administracją. Organizowanie różnego rodzaju misji handlowych też jest cenne – o ile mają wartość merytoryczną.

To pomaga nawiązywać kontakty, pozyskiwać wiedzę o danym rynku. Drugim, równie ważnym elementem wsparcia, są różnego rodzaju instrumenty, jak ulgi czy gwarancje, zachęcające przedsiębiorców do inwestowania. Można czasem spotkać się z twierdzeniem, że należy wspierać tylko inwestycje w kraju, bo one tworzą tu miejsca pracy. Moim zdaniem to fałszywy pogląd – to nie jest tak, że jak firma inwestuje za granicą to zubaża lokalny rynek. Przedsiębiorstwo, które dzięki zagranicznej ekspansji rośnie, zwiększa swoje zyski, swój potencjał, najczęściej tworzy również nowe miejsca pracy w rodzimym kraju. Udana ekspansja to wzrost i rzecz warta wsparcia. Jeszcze raz tylko podkreślę: nic na siłę. To nie moda, tylko twardy biznes, tyle, że na innym szczeblu.

Weronika Achramowicz będzie uczestnikiem debaty "Internacjonalizacja, czyli firma na globalnym rynku", która odbędzie się 21 kwietnia o 15.30 w ramach VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Zobacz więcej informacji o tym wydarzeniu
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Internacjonalizacja zaczyna się wewnątrz firmy

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!