- To realna groźba. Strajk oznacza przerwanie pracy. A konsekwencją tego będą perturbacje w dostępie do rożnych świadczeń i usług - mówi portalowi PULSHR.PL Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.
- Proszę jednak pamiętać, że strajk dotknie nie tylko osoby, które mają otrzymać 500 plus, ale wszystkich beneficjentów pomocy społecznej. To rodziny, które są objęte pomocą z uwagi na niepełnosprawność, podeszły wiek i samotność czy różne choroby. Tutaj upatrywałbym największego zagrożenia - podkreśla.
Według niego, scenariusz działań protestacyjnych pisze Ministerstw Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. - Gdybyśmy we wrześniu ubiegłego roku siedli do opracowania kompromisu, pewnie dziś nie rozmawialibyśmy o strajku. Natomiast tak się nie stało - zaznacza Paweł Maczyński.
- Oczywiście o strajku formalnie decyduje związek zawodowy, ale robimy to na podstawie dialogu, jaki się odbywa z drugą stroną. Jeśli go nie ma, tak jak to ma miejsce w naszym przypadku, to pozostaje jedno wyjście - dodaje.
Jakich podwyżek oczekują pracownicy pomocy społecznej? - Ostatnio „modna” jest kwota 1000 zł. Ale mówimy jasno, że dla nas ważna jest kwestia zmian systemowych, które skupiałyby się na trzech elementach - mówi Paweł Maczyński. - Dodatek terenowy dla pracowników socjalnych powinien być wyższy. Proponujemy, by jego wysokość była uzależniona od wynagrodzenia w gospodarce krajowej, to by oznaczało wzrost o około 250 zł.
Ponadto związkowcy proponują, aby powiązać ścieżkę awansu zawodowego z wynagrodzeniem. W ten sposób będzie można premiować osoby, które się dokształcają i dbają o swój rozwój zawodowy. - Takie rozwiązanie dotychczas u nas nie funkcjonowało, a z powodzeniem sprawdza się w wielu innych zawodach, jak na przykład u kuratorów sądowych - dodaje Maczyński.
Więcej czytaj na PulsHR.pl
KOMENTARZE (3)
Do artykułu: Jeśli oni zastrajkują, stanie 500 plus