Komentarze po dymisjach w rządzie: początek dalszych zmian

Komentarze po dymisjach w rządzie: początek dalszych zmian
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Politolodzy przewidują, że ruchy personalne w rządzie mogą być początkiem dalszych zmian na scenie politycznej. Pojawiają się też głosy, że rządzącej formacji obecnie pomóc mogłyby jedynie wcześniejsze wybory.

Premier Ewa Kopacz poinformowała w środę o decyzjach związanych z wyciekiem akt śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej; szefowa rządu nie przyjmie sprawozdania Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta za 2014 r. Poinformowała, że ministrowie i wiceministrowie, których podsłuchane rozmowy pojawiają się na nagranych i upublicznionych w ubiegłym roku w mediach taśmach, zrezygnowali z funkcji w rządzie. Są to ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, skarbu Włodzimierz Karpiński, sportu Andrzej Biernat. Zrezygnował także marszałek Sejmu Radosław Sikorski a także Jacek Cichocki - z funkcji koordynatora służb specjalnych.

"Dymisje są lekarstwem na bolączki rządu i lekarstwem na niewłaściwe funkcjonowanie poszczególnych resortów i ludzi, co do zasady. Natomiast podejrzewam, że dzisiaj to lekarstwo jest już zbyt późno zaaplikowane" - oceniła w rozmowie z PAP uważa dr hab. Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych UW.

Jej zdaniem fakt, że premier Ewa Kopacz przyjmuje dymisję członków rządu uwikłanych w tzw. aferę podsłuchową, to dobry krok, ale powinien on nastąpić rok temu.

"Widocznie materiały, które wyszły na jaw, są totalnie obciążające te m.in. zdymisjonowane osoby. Choć nie wszystkie oczywiście, bo w niektórych przypadkach to są honorowe dymisje, bo z tego co pamiętam pan Jacek Cichocki nie jadł obiadu w niewłaściwej restauracji" - zauważyła ekspertka.

Według niej "to przykład tego, że wśród członków rządu są osoby, które w odpowiednim momencie eksponują swoją odpowiedzialność za dziedzinę, za która odpowiadają".

"Czy to jest w stanie pomóc rządowi i PO? To są naczynia połączone - sprawne funkcjonowanie rządu i takie funkcjonowanie PO, dzięki któremu utrzyma jako takie poparcie w wyborach parlamentarnych. Wydaje mi się, że bardzo wiele zależy od tego, kto i jak szybko zostanie powołany na stanowiska ministrów, jacy to będą ludzie. Czy Ewa Kopacz da szansę tzw. młodemu pokoleniu, pokoleniu 40-latków, co dzisiaj jest w modzie, czy pójdzie z duchem czasu i ulegnie tej politycznej modzie" - zastanawiała się Marciniak.

W jej ocenie, to byłby dobry krok dlatego, że większość wyborców - jak mówiła - ocenia działania rządu ze względu na to, kim są ministrowie.

Jednocześnie Marciniak podkreśliła, że "zmiany personalne są dopiero początkiem dalszych zmian". Zauważyła, że w aferze podsłuchowej ważne było jacy ludzie, o jakich walorach etycznych, sprawowali funkcje ministrów i to, jaki mieli stosunek do państwa, ale też - jak niektóre instytucje uwikłane w aferę podsłuchową funkcjonują.

"Być może potrzebna jest dyskusja nad tym, jak funkcjonują w Polsce służby specjalne, prokurator generalny i prokuratura w ogóle. Z perspektywy laika trudno sobie wyobrazić, że nawet obrońca podejrzanego ma dostęp do wszystkich akt sprawy i swobodnie może je kopiować" - podkreśliła politolog.

Jej zdaniem zmiany personalne powinny być początkiem zmian, początkiem dyskusji na temat zmian instytucjonalnych. "One muszą nastąpić, warto dyskutować o tym, nawet w tak gorącym czasie przedwyborczym" - uznała.

Według Marciniak decyzja premier o tym, że nie przyjmie sprawozdania Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta za 2014 r. to "sygnał nieufności, braku zaufania wobec pozycji prokuratora generalnego". "Można to odczytywać również jako sygnał policzonych dni pana Andrzeja Seremeta. On też honorowo powinien, moim zdaniem, oddać się do dyspozycji" - zaznaczyła politolog.

Z oceną należy zaczekać

Zdaniem dr Pietrzyk-Zieniewicz z Instytutu Nauk Politycznych UW obecne ruchy premier Ewy Kopacz będzie można ocenić dopiero, gdy poznamy nowe nominacje. "One albo pozwolą nam uwierzyć, że pani premier silną ręką dzierży stery zarówno rządu, jak i partii, albo pozwolą nam jedynie stwierdzić, że wewnętrzne platformerskie rozgrywki są już tak mocne, że te nominację są wypadkową tych rozgrywek" - powiedziała PAP ekspertka. "Być może wtedy krzykniemy: lepiej było nic nie robić, a być może pogratulujemy pani premier" - dodała.

Jej zdaniem dymisje to ruch, który trzeba było wykonać, bo popularność Platformy Obywatelskiej spada z dnia na dzień.

"To wreszcie jest jakiś krok. Być może troszkę spóźniony, ale jednak jakiś. Bo już naprawdę społeczeństwo miało prawo być zmęczone tymi ciągle wyciekającymi skądś informacjami, które przedstawiały klasę polityczną, a precyzyjniej Platformę Obywatelską, w świetle bardzo nieprzyjemnym, przy jednoczesnym braku ostrzejszej, bardziej zdecydowanej reakcji pani premier i liderki formacji. Można było pytać, jak długo będziemy czekać na jakieś rozstrzygnięcia?" - oceniła dr Pietrzyk-Zieniewicz.

Jej zdaniem nie jest wykluczone, że tzw. afera taśmowa - np. ujawniona w czasie kampanii prezydenckiej rozmowa szefa CBA Pawła Wojtunika z obecną unijną komisarz Elżbietą Bieńkowską - miała udział w wyborczej klęsce prezydenta Bronisława Komorowskiego.

"Teraz trwa już właściwie kampania parlamentarna i na dzień dobry mamy ten straszny wyciek akt prokuratorskich, z którego możemy się dowiedzieć o różnych rzeczach, co przyprawia PO bardzo brzydką gombrowiczowską gębę" - wskazała. W jej opinii ostatnie wydarzenia są również kompromitujące dla prokuratury. "Jeśli jest tak, że dane osobiste, może nie wagi państwowej, ale dotyczące jednak życia prywatnego - kto na co choruje, kto ma kochankę, kto gdzie mieszka i kto ile wydaje - wyciekają i można się dowiedzieć takich rzeczy o najważniejszych osobach w państwie, to jak ma się zachować zwykły obywatel, którego tam zaproszą i będą chcieli przepytać? Na wszelki wypadek nic nie powie" - podkreśliła politolożka.

Zwróciła uwagę, że przy okazji tzw. afery taśmowej Polacy obserwowali, że osoby "skompromitowane pierwszymi taśmami", np. były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, czy były minister finansów Jacek Rostowski, "tylnymi drzwiami wróciły do czynnej polityki i to na bardzo wysokich szczeblach: Rostowski jako szef doradców pani premier, Sienkiewicz jako szef think-thanku Platformy".

Jej zdaniem to jeszcze nie są wszystkie decyzje, które powinny być podjęte. "Nie wiem, czy wycofanie rekomendacji pani Bieńkowskiej nie zrobiłoby dobrze PO. Bo jej niektóre wypowiedzi, zwłaszcza ta, że za 6 tys. tylko idiota pracuje, oburzyły społeczeństwo" - powiedziała.

Pietrzyk-Zieniewicz wskazała, że podnoszą się głosy, że dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji mogłyby być wcześniejsze wybory parlamentarne, ale ona jednak nie podziela tej opinii. "Być może PO uratowałaby twarz, ale gdyby teraz ogłoszono wybory, to przegrałaby je na pewno. A do wyborów jest jeszcze trochę czasu i ten czas może pomóc Platformie troszeczkę odbudować wizerunek" - uznała.

Wybory lepsze od dymisji

"Premier Kopacz uzyskała stosowny pretekst ku temu, by odnieść się do krytycznych głosów opinii publicznej wobec kilku osób nieradzących sobie w rządzie" - ocenia politolog prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wskazał w tym kontekście ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza i ministra sportu Andrzeja Biernata.

Jak mówił, to, co zrobiła premier Kopacz w jej mniemaniu jest ucieczką do przodu, ale małe są szanse, że pomoże to Platformie w kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, bo rząd stracił wiarygodność już wcześniej, nie wywiązując się z obietnic wyjaśnienia tzw. afery podsłuchowej.

Według niego Kopacz zapomniała o obietnicy swojego poprzednika Donalda Tuska, który obiecał wyjaśnienie sprawy do września 2014 r. Dodał, że obietnica ta została też podżyrowana przez wicepremiera i szefa koalicyjnego PSL Janusza Piechocińskiego, który również "się z tego zadania nie wywiązał".

Jak ocenił Konarski, "to kładzie się cieniem na cały rząd", a "atakowanie przez premier prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta jest klasycznym wybiegiem szukania kozła ofiarnego tej sytuacji".

"Prawdziwą ucieczką do przodu byłoby pójście va banque: ogłoszenie decyzji o dymisji rządu i rozpisanie nowych wyborów. Na pewno byłoby to bardzo ryzykowne, ale wbrew pozorom bardzo logiczne" - uznał prof. Konarski.

Politolog uważa, że wcześniejsze wybory mogłyby być paradoksalnie korzystne dla partii dobrze zorganizowanych kadrowo i mających komórki terenowe gotowe do przygotowania kampanii.

"Mamy dzisiaj fatalne notowania Platformy i wcale nie tak dobre notowania PiS. Narasta ranga politycznego populizmu, którego dysponentami są i Paweł Kukiz i Janusz Korwin Mikke. Gdyby wybory mogły się odbyć za kilkadziesiąt dni, prawdopodobnie byłyby do nich znacznie lepiej przygotowane PO i PiS, a nie byłby w stanie się do tego przygotować ruch populistyczny" - podkreślił politolog.

Ocenił, że premier "liczy na cud", ale w takiej sytuacji cudu nie będzie, bo im dłużej Platforma pozostaje u władzy, tym gorzej dla niej.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Komentarze po dymisjach w rządzie: początek dalszych zmian

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!