Przedstawiona w poniedziałek przez premiera Mateusza Morawieckiego propozycja likwidacji otwartych funduszy emerytalnych oznacza z jednej strony rzeczywistą prywatyzację większości zgromadzonych tam środków, z drugiej zaś zmniejsza ryzyko przekroczenia progu 3 proc. deficytu sektora finansów publicznych.
- Rząd zaproponował likwidację OFE. Zgromadzone tam środki miałyby w większości trafić na prywatne Indywidualne Konta Emerytalne
- W przypadku prywatyzacji tych środków rząd chce pobrać opłatę przewłaszczeniową w wysokości 15 proc.
- Alternatywą jest przekazanie całości tych środków do ZUS
- O kształcie systemu emerytalnego będziemy rozmawiać podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który pod patronatem WNP.PL odbywa się w Katowicach w dniach 13-15 maja 2019 roku. Zapraszamy!
Premier Mateusz Morawiecki zaproponował w poniedziałek likwidację drugiego filara systemu zabezpieczenia społecznego. Otwarte fundusze emerytalne miałyby zostać zlikwidowane w obecnej postaci i przekształcone w otwarte fundusze inwestycyjne, a środki zgromadzone przez uczestników miałby zostać zapisane na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE), w które zostaną przekształcone rachunki uczestników OFE.
Zobacz też: Premier o zmianach w OFE: nie możemy zachwiać stabilnością rynków
Członkowie OFE będą mieli wybór.
Jeśli zdecydują się na prywatyzację swoich pieniędzy (obecny stan prawny jest taki, że środki w OFE to środki publiczne), zgodzą się na pobranie - jak to określił premier - opłaty przewłaszczeniowej w wysokości 15 proc. Oznacza to, że do IKE trafiłoby 85 proc. zgromadzonych dzisiaj oszczędności.
Zobacz też: Rzeczniczka rządu zapewnia: nie odbierzemy Polakom pieniędzy z OFE
Alternatywą jest przekazanie całości składek do ZUS, o co jednak członkowie OFE musieliby wystąpić - rząd proponuje bowiem, by przystąpienie do IKE było domyślne.
Premier twierdzi, że pobranie opłaty przewłaszczeniowej jest sprawiedliwe, bo wypłaty z IKE (po ukończeniu 60. roku życia) są zwolnione z podatku, czego nie można powiedzieć o świadczeniach z ZUS. Co to wszystko oznacza?
Dla członków OFE
Zaproponowane Polakom przez rząd zmiany oznaczają, że ich środki zgromadzone w OFE staną się prywatne i będą podlegały dziedziczeniu. O ile oczywiście nie wybiorą przeniesienia pieniędzy do ZUS. To dobra wiadomość.
Gorszą jest pomniejszenie oszczędności o 15 proc. Oczywiście, wypłata świadczenia bez podatku kusi, ale to zwolnienie nastąpi za kilka, kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt lat. Zaś 15 proc. zgromadzonych w OFE oszczędności trzeba będzie oddać teraz.
Przyszli emeryci będą zatem musieli wybrać, czy bardziej ufają systemowi prywatnemu czy państwowemu. Jest jeszcze jeden haczyk.
KOMENTARZE (19)
Do artykułu: Likwidacja OFE. Co to oznacza dla Polaków, a co dla rządu