XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Martwy Bałtyk, susza w kraju, to coraz bardziej realny scenariusz. Trzeba działać

  • Dariusz Malinowski
  • Opublikowano: 12 grudnia 2018 - 08:12 | Zaktualizowano: 12 grudnia 2018 - 08:24
Polska pod względem rezerw wodnych fatalnie. Na jednego mieszkańca przypada trzy razy mniej wody niż wynosi średnia europejska. Jeśli nie zostaną podjęte żadne działania, wody po prostu będzie brakować! Jak temu zaradzić? Przykładów dobrych praktyk można szukać w innych państwach zmagających się z problemem niskich zasobów.
  • Właściwe gospodarowanie wodą jest kluczowym elementem w ochronie jej zasobów.
  • Tegoroczna susza to dobry przykład, jak zmiany klimatyczne bezpośrednio nas dotykają.
  • Jedną z ofiar zmian klimatycznych może być "nasz" Bałtyk.

Jak mówi były minister środowiska Maciej Grabowski, nasza sytuacja jest wcale nie jest łatwa. Niewiele osób zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że Polska pod względem zasobów wody odstaje od europejskiej średniej.

Maciej Grabowski. Fot. PTWP
Maciej Grabowski. Fot. PTWP

Według Eurostatu nasz kraj wśród tzw. dużych państw Unii Europejskiej ma najmniejsze zasoby wody. Pod względem zasobów słodkiej wody przypadających na jednego mieszkańca mniej od Polski mają tylko trzy kraje Unii: Czechy, Cypr i Malta.

Potrzeba retencji i lepszego gospodarowania wodą

Dlaczego jednak nasz kraj ma takie problemy? Niestety, nie wszystko możemy zrzucić na karb przyrody. Sami także słabo dbamy o zasoby wody. Jednym z problemów jest słabe gospodarowanie tym surowcem. Obecne częste gwałtowne zmiany pogody sprawiają, że raz mamy do czynienia z powodziami, innym razem z suszą. Idealnym rozwiązaniem byłoby posiadanie licznych zbiorników retencyjnych.

Tak jest na przykład w Hiszpanii, która dysponuje aż ponad 1900 tego typu obiektami, począwszy od wielkich zbiorników po minizalewy. Tymczasem  w naszym kraju takich zbiorników mamy niespełna setkę. Efekt jest dość przytłaczający, Hiszpanie mogą przetrzymać „na lepsze” czasy wielokrotnie więcej wody deszczowej niż my.

Małgorzata Bogucka-Szymalska. Fot. PTWP
Małgorzata Bogucka-Szymalska. Fot. PTWP

Jak przyznaje Małgorzata Bogucka-Szymalska, zastępca dyrektora Departamentu Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej RP, rozwiązaniem mogą być inwestycje w retencje, jednak trzeba na nie patrzeć kompleksowo.

Zdaniem urzędniczki zwiększanie zasobów wodnych jest kluczowe dla bezpieczeństwa zaopatrzenia w wodę kraju. Aby osiągnąć cel, potrzebny jest rozwój zarówno małej, średniej i dużej retencji, jak również mikroretencji.

Warto przypomnieć, że jesienią Program Rozwoju Retencji, który ma usprawnić zarządzanie wodą w Polsce, a także przeciwdziałać suszom i powodziom, przedstawił minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.

Koszt całego programu wstępnie został oszacowany na 12 mld zł. Rozwiązanie ma spowodować dwukrotne powiększenie retencji w Polsce, a więc chronić przed powodziami i suszą. Do tego kompleksowo ma zostać rozwiązany problem żeglugi śródlądowej.

Ale dbanie o zasoby wody to nie tylko lepsze zagospodarowanie opadów. Równie ważne jest dbanie, by np. nie dochodziło do strat na przesyle wody. Do perfekcji osiągnął to Izrael.

Yakov Hadas-Handelsman. Fot. PTWP
Yakov Hadas-Handelsman. Fot. PTWP

- Jedną z kluczowych kwestii jest dbałość o system przesyłający wodę – mówi Yakov Hadas-Handelsman, ambasador, specjalny wysłannik Izraela ds. zrównoważonego rozwoju i zmian klimatu. Jak zaznacza, kluczem jest dbałość o system przesyłowy. Z danych Izraela wynika, że właśnie to państwo traci w czasie transportu najmniej wody.

Warto jednak podkreślić, że dbałość o zasoby wody może być już widoczna na etapie np. budowy siedzib ludzkich czy projektowania nowych osiedli i dzielnic.

Jak zaznacza Jerzy Grochulski, architekt, polski przedstawiciel w UIA, SARP, widać światową tendencję w takim projektowaniu, aby jak najmniej ingerować w stosunki wodne i by po prostu nie marnotrawić wody.
Jerzy Grochulski. Fot. PTWP
Jerzy Grochulski. Fot. PTWP

Zagraża nam światowa susza

Polska już dotkliwie odczuwa niedobory wody. Z powodu suszy w pierwszej połowie roku poszkodowanych zostało 126,8 tys. gospodarstw, a powierzchnia zniszczonych upraw wynosi ponad 2,2 mln hektarów - alarmowało Ministerstwo Rolnictwa. Wartość oszacowanych strat to ok. 874,2 mln zł. A przecież mówimy o połowie roku. Na koniec tego roku straty będą zapewne znacząco wyższe.

Tyle że Polska nie jest wcale jakimś wyjątkiem. Wiele krajów cierpi z powodu problemów z wodą w znacznie większym stopniu. Z danych ONZ wynika, że 800 mln ludzi na całym świecie ma problem z dostępem do wystarczającej ilości wody. Za dekadę ta liczba najpewniej wzrośnie o 50 proc.!

Wiktoria Iwanowa. Fot. PTWP
Wiktoria Iwanowa. Fot. PTWP

Jak mówi Wiktoria Iwanowa z Secretary of Transport Networks & Logistics Section, Sustainable Transport Division, UNECE: konieczna jest współpraca w kwestii zagospodarowania wody wszystkich krajów, bo przecież to, co dzieje u naszego sąsiada, nie pozostaje bez wpływu na nas.

 - Pamiętajmy, że woda jest łącznikiem. Nie możemy pozwolić sobie na jej utratę. Wszyscy jej potrzebują – wtóruje jej Frederik Pischke, ekspert Światowej Organizacji Meteorologicznej.
Frederik Pischke. Fot. PTWP
Frederik Pischke. Fot. PTWP

Konkluzja jest dość jasna. Bez wody świat się nie wyżywi, bowiem aż 70 proc. tego związku wykorzystywane jest do celów rolniczych.

Obecne narastające problemy z wodą to bowiem w znacznym stopniu efekt zmian klimatycznych. Coraz mniejsza przewidywalność zjawisk pogodowych, zaskakujące zmiany aury, nagłe ulewy i długie okresy bez deszczu - wszystko to jest niestety w znacznej mierze efektem działalności człowieka.

- Jeśli nie będziemy dbali o klimat, to źle się to dla nas skończy – mówi podróżnik i przedsiębiorca, zdobywca obu biegunów Marek Kamiński.
Marek Kamiński. Fot. PTWP
Marek Kamiński. Fot. PTWP

- Podczas swoich wypraw staram się zawsze jak najmniej ingerować w naturę. Dbam o zasoby, nie pozostawiam zanieczyszczeń. Po prostu to jest w interesie nas wszystkich. Nie możemy marnotrawić zasobów, a więc i wody – podkreśla podróżnik.

O tym, czym skutkuje zła gospodarka, przekonało się już wiele państw. Zwłaszcza tych ze znacznym przyrostem naturalnym, który skutkuje wzrostem zapotrzebowania na wodę.

Przykładem może być Etiopia, która jeszcze pół wieku temu był mniej ludna niż Polska, a obecnie ma już około 100 mln mieszkańców.

- Kwestia zaopatrzenia w wodę jest pilnie śledzona przez ONZ – mówi prof. Maciej Zalewski, kierownik Katedry Ekologii Stosowanej, na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego, UNESCO (UN Water).
Maciej Zalewski. Fot. PTWP
Maciej Zalewski. Fot. PTWP

Według naukowca, jeśli nie zaczniemy dobrze, a co za tym idzie - i oszczędnie gospodarować wodą, możemy mieć problemy. Sprawa jest tym bardziej warta zachodu, że człowiek potrafiąc bilansować wodę, będzie miał otwartą drogę do bilansowania innych pierwiastków.

Czarna wizja Bałtyku

Jakie będą następstwa braku dbałości o wodę? Skutki mogą być wieloletnie i praktycznie nieodwracalne, a co gorsza - widoczne niemal wszędzie. Dobrym przykładem jest nasz Bałtyk, który może być jedną z ofiar zmian klimatycznych. Już teraz zmieniający się klimat i zanieczyszczenie wód powoduje regularnie powracający problem sinic w sezonach letnich. .

Czy za dekadę bez powstrzymania zmian klimatu będziemy mogli się w Morzu Bałtyckim latem wykąpać? Specjaliści coraz bardziej w to wątpią. Gdy pojawiają się głosy, że możemy stanąć wobec konieczności odsalania wody, wcale nie jest to przesada. 

Michał Silarski. Fot. PTWP
Michał Silarski. Fot. PTWP


Jakby tego było mało, na dnie Morza Bałtyckiego tyka prawdziwa bomba, mszczą się działania sprzed ponad siedmiu dekad. Zatopione po II wojnie światowej pojemniki z bronią chemiczną zaczynają przeciekać.

- Na dnie Bałtyku jest tyle chemikaliów, że jeśli tylko 1/6 wydostałaby się na powierzchnię, życie w Bałtyku na sto lat zamarłoby – alarmuje dr Michał Silarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Razem z innymi naukowcami przygotowuje mapę zalegania tych najbardziej niebezpiecznych substancji.
 Sławomir Tadeja. Fot. PTWP
Sławomir Tadeja. Fot. PTWP

- Najgorszy jest zdecydowanie iperyt. Mimo że od zatopienia pojemników upłynęło już tyle lat, wciąż jest bardzo niebezpieczny – podkreśla Sławomir Tadeja, naukowiec z Uniwersytetu Cambridge, gdzie prowadzi badania m.in. nad podwodną detekcją.

O tym, jak groźny może być iperyt, niech świadczy wypadek z lat 50., kiedy to poparzonych wyrzuconym na brzeg iperytem (przypomina bursztyn, co tym bardziej jest niebezpieczne) zostało około 120 dzieci.

Tekst powstał na podstawie dyskusji panelu "Kryzys wodny. W poszukiwaniu rozwiązań" podczas konferencji EEC Green.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!