Rząd zakładał, że państwowy gigant oplecie kraj siecią 35-38 tys. "jednorękich bandytów", co da miliardowe wpływy do budżetu. Idzie jak po grudzie - pisze w czwartek "Puls Biznesu".
Państwowa spółka, znana dotychczas z gier Lotto i zdrapek, szybko miała zalać Polskę kilkudziesięcioma tysiącami automatów i tym samym przejąć od prywatnych operatorów rynek wart kilka miliardów złotych. Na razie jednak korzysta z tych możliwości w mocno ograniczony sposób. Do dziś otworzyła 23 salony, w których działa kilkaset automatów - podaje "PB".
"Kłopotów jest wiele: od konieczności przejścia całej długotrwałej ścieżki administracyjnej dla wszystkich lokalizacji, przez błędne umieszczanie poszczególnych placówek i niechęć graczy do naszych salonów, wynikającą z konieczności rejestrowania się, po problemy nietypowe, wynikające z aktywności osłabionej, ale wciąż jednak mocnej szarej strefy" - mówi anonimowo informator gazety.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Miało być państwowe imperium hazardowe. Co poszło nie tak?