Wiedziałem, że Amber Gold, która inwestowała w linie lotnicze OLT Express jest firmą, która budzi wiele wątpliwości; wokół tej firmy była podejrzana otoczka - powiedział w środę przed komisją śledczą Michał Tusk.
Po upadku OLT Express pod koniec lipca 2012 r. okazało się, że ze spółką współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk.
Jarosław Krajewski (PiS) pytał świadka kiedy dowiedział się, że szef Amber Gold Marcin P. jest osobą prawomocnie skazaną za przestępstwa gospodarcze.
"Dokładnej daty oczywiście nie jestem w stanie powiedzieć (...) nie pamiętam czy wiedziałem o konkretnym wyroku. Powiedziałbym tak, że taka podejrzana otoczka wokół Amber Gold była mi znana" - odpowiedział. Zaznaczył, że nie pamięta od kiedy było mu to wiadome. "Na pewno w listopadzie 2011 r. tak" - dodał.
"Czyli rozumiem, że przed podjęciem formalnej współpracy z OLT Express miał pan wiedzę na temat przestępczej działalności pana Marcina P." - dopytywał Krajewski.
"To pan powiedział. Nie miałem wiedzy o przestępczej działalności dlatego, że poruszamy się w sferze pewnych niuansów. Nikt nie napisał wprost w 2011 czy 2010 roku, że Marcin P. to przestępca, a Amber Gold to piramida finansowa. To były różnego rodzaju sugestie, opinie" - odpowiedział Michał Tusk.
"Na pewno wiedziałem o tym, że Amber Gold, który jest inwestorem w OLT Express jest firmą, która budzi wiele wątpliwości" - dodał świadek. Jak mówił, jest też możliwe, że wiedział, iż Marcin P. miał w przeszłości jeden wyrok.
W trakcie przesłuchania Tusk poinformował, że szefa Amber Gold poznał w listopadzie 2011 r., kiedy jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" spotkał się z nim, by porozmawiać na temat inwestycji jego spółki w biznes lotniczy. "Była to zgłoszona inicjatywa, tekst, który chciałem napisać i go napisałem" - powiedział Tusk.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Michał Tusk: wiedziałem, że Amber Gold budzi wiele wątpliwości