Niektóre obszary działania naszego państwa warto byłoby objąć ochroną oznaczającą eliminację instrumentalnego wykorzystywania w walce politycznej. Rozpoczęte reformy zbyt często padają ofiarą populizmu.
Największym wrogiem wszystkich polskich reform w okresie transformacji jest szkodliwy brak kontynuacji. Po każdych wyborach zaczynamy od początku - pierwszymi ofiarami kampanii wyborczych bywają reformy zainicjowane przez poprzedników. Te, które nie są proste w społecznym odbiorze, ale jednocześnie konieczne, szybko stają się łatwym łupem populizmu, socjotechniki i nieodpowiedzialności. By rozwiać wątpliwości - odnoszę tę uwagę do większości formacji politycznych dysponujących większością parlamentarną. Po wyborach przychodzi czas rządzenia i odpowiedzialności za państwo. Okazuje się wówczas, że rządzący często znajdowali się w kleszczach populizmu własnej zwycięskiej kampanii wyborczej.
Kiedy myślę ze smutkiem o tym powtarzającym się zjawisku, jako pierwszy przychodzi mi przykład reformy służby zdrowia rozpoczętej przez rząd Jerzego Buzka 20 lat temu. Wygląda bowiem na to, że jej założenia zrealizowali... Czesi, których system ochrony zdrowia jest stawiany za wzór wśród krajów Europy Centralnej. Istotą czeskiego rozwiązania jest wyzwolenie zdrowych mechanizmów - konkurencji kas zabiegających o pacjenta oraz zasady częściowej odpłatności za usługi medyczne i pobyt w szpitalu.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa
regulamin.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Największym wrogiem Polski jest brak kontynuacji