Pomorski Urząd Skarbowy nie chronił Amber Gold; spółkę kontrolowano według standardowych procedur - powiedział we wtorek przed sejmową komisją śledczą były naczelnik tego urzędu Krzysztof Ptaszyński.
"Patrząc na gromadzony materiał, analizy tego materiału i to, co zrobili kontrolujący, oceniam, że praca została wykonana w sposób prawidłowy" - dodał. Zaznaczył, że praca urzędu, którym kierował, zyskała pozytywne oceny kontroli zewnętrznych.
Na pytanie o okoliczności, jakie zdecydowały o podjęciu kontroli w spółce, były naczelnik PUS odpowiedział, że nikt z zewnątrz nie składał takiej dyspozycji, a działania - poza standardowym terminem - podjęto w ramach wewnętrznej analizy dokumentów podatkowych.
Zeznał także, że choć urząd sprawdzał, czy spółka faktycznie ma złoto jako zabezpieczenie wkładów klientów, to on sam nie miał ostatecznej wiedzy, jak sprawa wyglądała na różnych etapach działalności Amber Gold.
Przecząco odpowiedział na pytanie, czy ktokolwiek z jego rodziny jest spokrewniony z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Pytany, kto wystąpił o wyznaczenie go na stanowisko Pomorskiego Urzędu Skarbowego, Ptaszyński poinformował, że wygrał konkurs i został powołany. "Akt powołania, o ile pamiętam, podpisał z upoważnienia ministra finansów podsekretarz stanu, któremu powierzono tę kwestię. Był to minister Parafianowicz, który nadzorował administracje podatkową" - powiedział świadek.
Zaprzeczył także, by jako naczelnik urzędu komukolwiek przekazywał informację o zamiarze skontrolowania Amber Gold. "Dane dotyczące podmiotów kontroli są objęte tajemnicą skarbową i takie informacje nie były przekazywane" - powiedział.