Różnice kulturowe, odległość geograficzna Chin i Polski oraz bardzo wysoka konkurencyjność rynku Państwa Środka nie powinna odstraszać polskich przedsiębiorców, którzy myślą o inwestycjach w tym kraju. Wciąż jeszcze jest w nim miejsce dla polskich inwestycji i produktów. Bo w Chinach każdy ma szansę i każdy znajdzie dla siebie niszę - oceniali uczestnicy panelu "Polska na rynku chińskim. Współpraca Polski i Chin", który odbył się w ramach II Forum Współpracy Gospodarczej Unia Europejska – Chiny podczas V Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Zwrócił on uwagę, że chińscy konsumenci poszukują dobrej jakości żywności. Tę niszę mogłaby zająć żywność z Polski. - Od kilku lat mamy do czynienia z falą skandali z niebezpieczną żywnością. Widoczne jest zapotrzebowanie, szczególnie ze strony średniej klasy, na dobrą i bezpieczną żywność. Jednak musielibyśmy ją dostarczać w ilościach większych, niż jest w stanie to zrobić jedno przedsiębiorstwo. Stąd potrzeba tworzenia aliansów, zrzeszeń producentów, by niwelować efekt asymetrii sił i docierać z naszymi towarami do wielkich ośrodków miejskich - mówił Ryszard Michalski.
Hou Wenbo, dyrektor zarządzający Bank of China w Warszawie, zwrócił uwagę, że Chińczycy nie ufają lokalnej żywności. - Polska żywność jest bardzo dobra i to można wykorzystać. Standardy produkcji żywności w Polsce są na europejskim poziomie. Jeśli coś jest wyprodukowane w Polsce to znaczy, że spełnia wymogi europejskie, a to jest dla Chińczyków bardzo ważne. Dodatkowo, koszty wytworzenia w Polsce są niższe iż na Zachodzie Europy. Tu widziałbym szansę – mówił Hou Wenbo.
Zdaniem Tadeusza Donocika, prezesa Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, statystyka małej i średniej przedsiębiorczości w Chinach jest podobna jak w Unii Europejskiej - w Chinach tego typu firmy stanowią ponad 99 proc. liczby wszystkich przedsiębiorstw, z czego mikro i małe firmy to 97 proc. – Te liczby są podobne do europejskich statystyk. Kolejny przykład – w Europie małe i średnie firmy dają 70 proc. miejsc pracy a w Chinach 80 proc. Jeżeli mamy taki układ strukturalny firm, istnieje potencjał do współpracy – mówił Tadeusz Donocik.
Dodał, że wśród małych i średnich firm z Polski dopiero budzi się skłonność do współpracy międzynarodowej. Firmy te, stawiając pierwsze kroki na rynku chińskim, powinny postawić na współpracę z lokalnym partnerem. - Znam około 50 firm z Polski, które działają w Chinach, są to małe i mikro firmy, nie ma wśród nich średnich przedsiębiorstw. Są one albo wspólnie zarejestrowane z firmami z Hong Kongu albo działają samodzielnie, ale z 10-proc. udziałem przedstawiciela – mówił Tadeusz Donocik.
Jego zdaniem, takie wchodzenie do Chin jest dla mikro firm łatwiejsze i bezpieczniejsze. Ponadto, firmy te niekoniecznie powinny szukać dla siebie miejsca od razu w dużych aglomeracjach. - Na dziś wchodzenie małych firm do dużych okręgów przemysłowych jak Pekin jest trochę niebezpieczne. Znam sytuacje, w których takie małe firmy popadają w kłopoty - mówił.
Znaczenie regionów podkreślała Luo Shan, Head of China Desk w Raiffeisen Bank. - Mamy bardzo silną pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej. W Chinach nie jest ona tak silna. Mamy filię w Pekinie, ale w tak dużych aglomeracjach nie możemy skutecznie konkurować z innymi. Dlatego wybieramy mniejsze miasta i koncentrujemy się na grupie docelowej, która umiemy obsługiwać - na małych i średnich firmach - tłumaczyła Luo Shan.
Eric Wong, dyrektor, TCG Capital rozwiał wątpliwości, czy nie jest za późno dla polskich firm, by wejść do Chin. - W Chinach każda marka otrzymuje drugą szansę, niezależnie od tego, kim jest na świecie. Widziałem firmy, które na globalnych rynkach były postrzegane jako firmy ze średniej półki, a w Chinach udało im się ulokować dużo wyżej - mówił Eric Wong.
Ostrzegał też przed możliwym spadkiem koniunktury w Chinach. - Chiny być może nie będą aż tak bogate jak by się mogło wydawać. Jest to kraj napędzany przez eksport, w którym kontroluje się wymianę pieniądza, a takie kraje, po okresie wzrostu, zawsze przeżywają wahnięcie w drugą stronę - powiedział.
Chiny to kraj o wielkim potencjale i ogromna szansa dla przedsiębiorstw z Polski. Jednak to zainteresowanie jest odwzajemnione. Także Chińczycy spoglądają na polski rynek.
Jak zauważył Hou Wenbo, we wzajemnych relacjach biznesowych Polski i Chin jeszcze można wiele osiągnąć. - Polska jest dużym krajem, a nasz handel z nim jest mniejszy niż z Koreą Południową. To znaczy, że jest jeszcze wiele do zrobienia - mówił Hou Wenbo. - Zjawiliśmy się w Polsce, bo uważamy, że biznesowo można tu dużo osiągnąć. Wierzymy, że biznes między naszymi krajami wzniesie się na nowy poziom – dodał dyrektor zarządzający polskiego oddziału Bank of China.
Li Xi, wiceprezes firmy Nuctech przedstawił kolejne powody, dla których chińskie przedsiębiorstwa interesują się rynkiem polskim. - Zdecydowaliśmy się utworzyliśmy nasz oddział w Polsce bo chcieliśmy tu zdobyć przyczółek. Po pierwsze, tu był dobry stosunek kosztów do ceny. Po drugie, widzieliśmy, że Polska jest jednym z największych krajów w Europie oraz ważnym członkiem UE. Dlatego uważamy, że Polska to most, brama dla chińskich firm, które zainteresowane są rynkiem europejskim – mówił Li Xi.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Paneliści EEC 2013: w Chinach każdy dostaje drugą szansę