Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz moim zdaniem mijał się z prawdą przed komisją śledczą, twierdząc, że nie wiedział o sponsorowaniu gdańskiego ZOO przez Amber Gold - zeznał Marcin P. przed komisją śledczą.
- Marcin P. podważa słowa Pawła Adamowicza dot. sponsorowania ZOO.
- Adamowicz musiał wiedzieć, że sponsorujemy ZOO - przekonuje.
- Były szef Amber Gold twierdzi też, że miał kontakty z pełnomocnikiem prezydenta Gdańska.
Były szef Amber Gold był przez Joannę Kopcińską (PiS) pytany o sponsorowanie przez tę spółkę gdańskiego ZOO.
Przyznał, że spółka chciała sfinansować budowę domku dla lemurów lub gibonów. Sprawa była jednak złożona, bo gdyby po prostu przekazała pieniądze na konto ZOO, trafiłyby one do urzędu miasta.
Dyrektor ZOO Michał Targowski ustalał zatem z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem, zeznał Marcin P., w jaki sposób to przeprowadzić, by pieniądze Amber Gold trafiły na konkretny cel.
"Było ustalone, że my wpłacamy tę kwotę na konto ZOO, a było to za zgodą prezydenta miasta Gdańska, a miasto Gdańsk zmienia budżet i przekazuje tę kwotę na konto budżetu celowego ZOO pt. wybudowanie domku dla gibonów" - mówił Marcin P.
Stąd, według Marcina P., prezydent Gdańska, wbrew temu co mówił przed komisją śledczą, musiał wiedzieć, iż Amber Gold sponsoruje ZOO. "Moim zdaniem pan prezydent Adamowicz mija się z prawdą, odpowiadając przed komisją śledczą" - powiedział. Dodał, że Adamowicz "musiał wiedzieć, że sponsorujemy ZOO".
Marcin P. zeznał także, że miał kontakty z pełnomocnikiem prezydenta Adamowicza. "Dlatego to jest moim zdaniem też trochę sprzeczność interesów między pełnomocnikiem pana Adamowicza a tą sprawą, gdyż na temat KNF pan adwokat Glanc (...) można powiedzieć udzielał porady prawnej, może nie na piśmie, ale spotkanie w jego biurze było na ten temat i była rozmowa na ten temat prowadzona i on doskonale wiedział, jaka jest mniej więcej sytuacja z KNF. Więc w chwili obecnej reprezentowanie pana prezydenta Adamowicza też moim zdaniem jest trochę nie fair" - mówił.
Świadek przyznał też, że wsparcie filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie miało być wykorzystane wizerunkowo z punktu widzenia Amber Gold i OLT Express, "a zwłaszcza OLT".
Pytany przez Małgorzatę Wassermann (PiS) Marcin P. przyznał, że w 2012 były w Amber Gold dwie kontrole z urzędu skarbowego. Pierwsza kontrola, w lutym 2012 roku, zakończyła się po dwóch dniach. Kontrolerzy stwierdzili bowiem, że przekazują ją innemu urzędowi skarbowemu, ponieważ jest "taka ilość dokumentów i takie kwoty, że podlega to pod Pomorski Urząd Skarbowy".
Zapewniał, że spółka nie mogła mieć jednak bilansu sporządzonego na 800 mln zł, tak jak napisali kontrolerzy.
Przyznał, że w porozumieniu z kontrolerami Amber Gold wpłaciła w tym okresie 12 mln zł zaległego podatku z odsetkami, by kwota ta dalej nie narastała i nie groziło postępowanie karno-skarbowe.
Zapewniał też, że podatek PIT za pracowników był płacony terminowo, a także, jak mówił, nie przypomina sobie, by nieotwarte koperty z korespondencją z urzędów wrzucał do kartonu. "Nie pamiętam, by były jakiekolwiek wezwania z urzędu skarbowego" - powiedział.