Wskaźnik PMI pokazuje, że polska gospodarka zaczyna hamować - komentuje najnowszy odczyt wskaźnika koniunktury w przemyśle główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak. Jego zdaniem inflacja będzie w najbliższych tygodniach spadać.
- Wskaźnik PMI dla Polski we wrześniu ukształtował się na poziomie 50,5 pkt. wobec 51,4 pkt. w sierpniu i wobec prognozy 51,5 pkt. - podał Markit.
- Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym strefy euro, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł we IX 53,2 pkt. wobec 54,6 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca.
- Wstępnie szacowano, że indeks wyniesie 53,3 pkt. Wartość wskaźnika PMI powyżej 50 punktów oznacza ożywienie w sektorze.
Główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak zwraca uwagę, że PMI odnotowuje "już trzeci z rzędu głęboki spadek", poniżej najbardziej pesymistycznych prognoz.
"Chociaż w ostatnich latach wskaźnik PMI był dosyć słabo skorelowany z dynamiką PKB, nie pokazywał dobrze, jaki będzie dokładnie poziom dynamiki PKB, to jednak był dobrym sygnalizatorem zmiany trendu" - zaznacza.
Seria słabych odczytów dla polskiego przemysłu, włącznie ze wskaźnikiem wrześniowym, potwierdza jego zdaniem osłabienie koniunktury na świecie, osłabienie wzrostu popytu w strefie euro, a to wszystko przekłada się na spowolnienie polskiej gospodarki.
"Można przewidywać, że wzrost gospodarczy Polski w trzecim kwartale wyhamował z 5 proc. w pierwszej połowie roku do 4,5-4,7 proc. rok do roku" - mówi Bujak.
Podobnego zdania jest główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek. Jej zdaniem wskaźnik PMI pokazuje, że wchodzimy w spowolnienie gospodarcze, a wzrost PKB w całym roku będzie zapewne poniżej 5 proc. CZytaj więcej: PMI dla przemysłu Polski sygnalizuje nadchodzące spowolnienie
Struktura PMI potwierdza jego zdaniem, że problemem jest popyt zewnętrzny, bo wskaźnik zamówień jest najsłabszy od 4 lat. "Gorsza koniunktura za granicą, osłabienie wzrostu gospodarczego na świecie były głównym czynnikiem przyczyniającym się do hamowania polskiej gospodarki" - zaznacza główny ekonomista PKO BP.
"Jest powszechne oczekiwanie, że polska gospodarka zacznie w tym roku hamować" - mówi Bujak. W przyszłym roku, w jego opinii, można oczekiwać wzrostu PKB 3,5-3,8 proc., czyli mniej więcej takiego, jaki rząd założył w projekcie budżetu. "Naszym zdaniem w roku 2020 wzrost będzie jeszcze słabszy" - przewiduje rozmówca PAP. "Dodatkowym ograniczeniem polskiej gospodarki, dodaje, są ograniczenia podażowe, przede wszystkim napięcia na rynku pracy" - dodaje.
Co do inflacji, główny ekonomista PKO BP uważa, że "presja inflacyjna związana z popytem jest nadal słaba". Stąd, zdaniem głównego ekonomisty PKO BP, "nie widać gwałtownego wzmocnienia presji inflacyjnej w Polskiej gospodarce". "Można się spodziewać, że do końca tego roku inflacja będzie jeszcze niższa i w listopadzie prawdopodobnie zobaczymy dołek inflacji na poziomie ok. 1,5 proc." - przewiduje. Dopiero potem, dodaje, inflacja zacznie rosnąć.
Inflacja CPI we wrześniu br. wyniosła 1,8 proc. rdr a w porównaniu z sierpniem br. ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 0,2 proc. - podał w poniedziałek w tzw. szybkim szacunku GUS.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Polska gospodarka hamuje. Te dane nie zostawiają złudzeń