Polska wciąż gotowa do negocjacji ws. budżetu UE. Weta jeszcze nie ma

Polska wciąż gotowa do negocjacji ws. budżetu UE. Weta jeszcze nie ma
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Użyjemy słowa "weto" wtedy, kiedy będziemy wiedzieli, że nie ma innego wyjścia; dzisiaj jesteśmy gotowi do tego, żeby o każdym z elementów projektu wieloletniego budżetu UE konstruktywnie rozmawiać - tak wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański odpowiadał na ataki opozycji. Posłowie PO uznali, że propozycje przedstawione przez KE to "klęska naszego rządu".

  • Zgodnie z zaproponowanym przez Komisję podziałem środków na politykę spójności, Polska miałaby otrzymać 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie.
  • Zdaniem posłów PO propozycje przedstawione przez KE to "klęska naszego rządu, (tego) że nie potrafiliśmy na tym etapie zabezpieczyć sobie lepszej pozycji wyjściowej do dalszych negocjacji".
  • Szymański podkreślił, że Polska - w przeciwieństwie do paru innych państw - nie używa w negocjacjach słowa "weto", choć - jak dodał - warto pamiętać, że "faktycznie bez Polski tego budżetu nie da się przyjąć".

Wiceszef MSZ odpierał w ten sposób zarzuty posłów opozycji zasiadających w sejmowej komisji ds. UE stawiane w dyskusji nad przedstawionym w maju przez Komisję Europejską projektem wieloletniego budżetu unijnego na lata 2021-2027. Zgodnie z zaproponowanym przez Komisję podziałem środków na politykę spójności, Polska miałaby otrzymać 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie.

Wcześniej Szymański krytycznie odniósł się m.in. do zaproponowanych przez KE cięć w dziale wieloletniego budżetu obejmującym m.in. politykę spójności. "W naszym przekonaniu jest to redukcja zbyt głęboka" - ocenił, wskazując, iż proponowane cięcia "sięgają nawet 45 proc.". "Jeszcze bardziej kontrowersyjny" jest - według niego - "pomysł na to, w jaki sposób te cięcia rozłożyć pomiędzy krajami członkowskimi". "To jest jeden z kluczowych elementów, kluczowych powodów, dla których szybki proces przyjmowania wieloletnich ram finansowych może okazać się bardzo, bardzo trudny" - mówił.

Zbyt wysoka - zdaniem wiceministra - jest także zaproponowana przez Komisję ok. 15-proc. redukcja środków na wspólną politykę rolną. "Ten pogląd podziela wiele państw" - zaznaczył.

Głos w dyskusji nad przedstawionym przez Szymańskiego stanowiskiem zabrał m.in. Marcin Święcicki (PO), zdaniem którego, propozycje przedstawione przez KE to "klęska naszego rządu, (tego) że nie potrafiliśmy na tym etapie zabezpieczyć sobie lepszej pozycji wyjściowej do dalszych negocjacji".

"Punkt wyjścia do dalszych debat nad budżetem jest bardzo słaby i uważam, że to jest jednak jakaś wina również tego rządu, nie wzięło to się znikąd. Jak porównamy to z punktem wyjścia do poprzedniej perspektywy finansowej (...), (to) mimo mniejszego budżetu ogólnego, środki w tej obecnej siedmiolatce dla Polski były większe, niż były w poprzedniej siedmiolatce" - przekonywał polityk PO.

Wiceszef komisji Rafał Trzaskowski (PO) zwracał z kolei uwagę, że zazwyczaj propozycje Komisji w toku negocjacji między państwami członkowskimi stawały się mniej korzystne dla beneficjentów unijnych środków.

"Skąd pan minister i rząd PiS czerpie optymizm, że te propozycje da się drastycznie poprawić? (...) Ja rozumiem, że zawsze można zbić każdą dyskusję mówiąc, że decyzja w tym aspekcie jest podejmowana jednomyślnie i że w związku z tym w ogóle się nie będziemy przejmować, bo na końcu, jeżeli będą takie propozycje, to polski rząd się na to nie zgodzi, ale wszyscy wiemy, że to nie jest takie proste; to jest kwestia budowania koalicji, przekonania partnerów do tego, żeby ten budżet wyglądał zupełnie inaczej" - mówił Trzaskowski.

Inny poseł Platformy Cezary Tomczyk, zarzucał z kolei wiceministrowi ds. europejskich brak wiarygodności. "Pan wielokrotnie mówił, że w związku z prowadzoną przez Polskę polityką, Polsce nie grożą żadne konsekwencje, mówił pan, że nie grożą Polsce żadne sankcje. Ale obojętnie, czy nazwiemy to sankcjami, konsekwencjami czy w jakikolwiek inny sposób, wiemy, jak wygląda ta propozycja i wiemy, że jest to realnie ogromna sprawa, która uderzy w nasz kraj" - argumentował.

W odpowiedzi Szymański zarzucił parlamentarzystom opozycji "retoryczne wzmożenie", które utrudnia zrozumienie procesu negocjacyjnego dot. unijnego budżetu. "KE, zgodnie ze swoimi traktatowymi kompetencjami, zgłosiła projekt budżetu. Jak państwo wiedzą, budżet jest przyjmowany przez państwa członkowskie i Parlament Europejski, więc proszę nie mówić w trybie dokonanym, że coś się stało. (...) Jeżeli państwo koniecznie muszą używać dramatycznych słów, takich jak np. "klęska", to proszę mówić o klęsce KE, bo to KE nie wykorzystała szansy, żeby zaproponować budżet, który będzie cieszył się poparciem bardzo wielu państw" - przekonywał wiceminister.

Zaznaczył, że brak szybkiego porozumienia ws. budżetu to nie tylko problem Polski, ale i kilkunastu innych państw, które "w różnych punktach tego budżetu stawiają czerwoną linię" i całej UE, która "ryzykuje, że budżet będzie przyjmowany w ostatniej chwili, olbrzymim kosztem dla wszystkich beneficjentów".

"Jeżeli państwo muszą używać wzmocnionego języka (...) i używać terminu sankcje w stosunku do Polski, których budżet rzekomo ma być wyrazem, to proszę powiedzieć, za co KE próbuje nałożyć sankcje na kraje takie, jak Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa czy Niemcy, bo biorąc pod uwagę państwa logikę, że wysoki poziom cięć to z całą pewnością wyraz sankcji za nierozsądną politykę rządu, potężne problemy z praworządnością, z czymkolwiek innym, to mamy długą listę państw, które notują, przynajmniej w intencji Komisji, nieprzyjemne gesty, sygnały" - mówił wiceminister.

"Wydaje się, że byłoby znacznie lepiej, gdybyśmy tę okazję wykorzystali do tego, by spokojnie ustalić, gdzie są istotne polskie interesy, gdzie są mniej istotne, gdzie są możliwości kompromisu, gdzie powinniśmy myśleć o geście wobec jednej czy drugiej grupy państw - bo na tym polegają wielostronne negocjacje" - dodał.

Szymański podkreślił, że Polska - w przeciwieństwie do paru innych państw - nie używa w negocjacjach słowa "weto", choć - jak dodał - warto pamiętać, że "faktycznie bez Polski tego budżetu nie da się przyjąć".

"Użyjemy tego słowa wtedy, kiedy będziemy wiedzieli, że nie ma innego wyjścia, natomiast dzisiaj jesteśmy gotowi do tego, żeby o każdym z elementów (projektu budżetu) konstruktywnie rozmawiać; dlatego (...) zwracałem uwagę, że bierzemy pod uwagę wyjście naprzeciw oczekiwaniom w takich sprawach jak migracja czy obronność, pod warunkiem, że będzie to włożone w całość porozumienia, ponieważ to porozumienie trzeba przyjąć w całości" - powiedział Szymański.

Wiceszef MSZ odniósł się też w dyskusji do pytania Beaty Mateusiak-Pieluchy (PiS) o to, czy polski rząd może liczyć na wsparcie w negocjacjach budżetowych ze strony Polaków pełniących wysokie stanowiska w UE - przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska oraz unijnej komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Elżbiety Bieńkowskiej czy europarlamentarzystów.

"Trudno oceniać cudze intencje, jeżeli chodzi o przebieg negocjacji budżetowych; mogę tylko powiedzieć, że my bardzo liczymy na wszystkich, którzy są zaangażowani w proces, w szczególności na tych, którzy albo sami deklarują olbrzymi wpływ na bieg spraw europejskich, albo którym się przypisuje olbrzymi wpływ na bieg spraw europejskich" - powiedział Szymański.

Przedmiotem czwartkowej dyskusji na komisji ds. UE była także kwestia zaproponowanego przez KE rozporządzenia dot. powiązania dostępu do unijnych funduszy z praworządnością.

Szymański stwierdził w tym kontekście, że kontrola unijnych finansów powinna być jak najsilniejsza. Ocenił jednocześnie, że projekt KE powinien być obiektem "dalszych, bardzo istotnych prac" w związku z wątpliwościami natury prawnej. Wskazywał w szczególności na zagrożenie, iż niewymierne kryterium niezależności sądownictwa może być przez Komisję nadużywane do ograniczania praw traktatowych krajów UE oraz brak procedury ew. kontroli sądowej decyzji KE. Tego typu wątpliwości są - jego zdaniem - podnoszone w wielu innych państwach członkowskich".

"Przez akceptację tego typu rozwiązań możemy stworzyć sytuację, w której Unia będzie ewoluowała jako organizacja w kierunku całkowitej uznaniowości, paradoksalnie odwracając się od zasady, która jest fundamentem praworządności, czyli od zasady przewidywalności prawa, określoności normy i pewności prawa" - dodał wiceszef MSZ.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Polska wciąż gotowa do negocjacji ws. budżetu UE. Weta jeszcze nie ma

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!