Kraje, takie jak Rosja i Ukraina były przez lata postrzegane przez polskie firmy, jako rynki o olbrzymim, ale wciąż niewykorzystanym potencjale. Wojna za naszą wschodnią granicą zrewidowała tę tezę. O tym, co mają robić firmy w nowej sytuacji geopolitycznej dyskutowali uczestnicy sesji "Eksport i ekspansja polskich firm na obszarze państw Europy Wschodniej i pogranicza europejsko-azjatyckiego" podczas Wschodniego Kongresu Gospodarczego.
Przyznawał, że to po części nieumiejętność promowania na wschodzie polskich produktów, ale po części niekorzystny wpływ polityki. - Często rosyjscy inwestorzy z którymi rozmawiam się skarżą, że chcą inwestować - w paliwa, ostatnio w chemię i po stronie polskiej napotykają sprzeciw. To prawda, ale dotyczy to sytuacji, gdy chcą inwestować w sektory strategiczne. Te sektory, gdzie rosyjskie inwestycje nie budzą już takich politycznych emocji, biznes najczęściej kończy się powodzeniem. W ten sposób w IT i telekomunikacji, dzięki takim inwestycjom powstało kilkaset miejsc pracy - stwierdził Majman.
Dziś jednak polityka zaciążyła nad stosunkami ze Wschodem znacznie bardziej. Już widzimy pokaźny spadek obrotów z tymi krajami. Luty i marzec to był okres, gdy gwałtownie rosły zaległości ukraińskich firm ubezpieczanych przez KUKE. Od tego czasu sytuacja wprawdzie się ustabilizowała, ale no dość wysokim poziomie - do końca lipca mieliśmy trzykrotnie więcej windykacji niż w ciągu całego 2013 roku. Widać również spadek popytu inwestycyjnego - transakcji w długim i średnim terminie. O tej porze transakcje na rynkach wschodnich stanowiły około jednej trzeciej składanych do nas wniosków, obecnie to jest około 2,5 proc - mówił Dariusz Poniewierka, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Ów spadek obrotów to nie tylko bezpośredni efekt napięć politycznych - europejskich sankcji i rosyjskich kontrsankcji - ale również pogarszającej się sytuacji gospodarczej w obu tych krajach (fakt - to efekt napięć politycznych). Spadek wartość hrywny, a ostatnio również rubla pogarsza konkurencyjność polskiego eksportu na te rynki, jednocześnie niepewna sytuacja gospodarcza sprawia, że konsumenci z tych krajów wstrzymują się z zakupami, a firmy - z inwestycjami.
Obecne napięcia polityczne tylko pogłębiają ten regres. - Wszystkim politykom zadedykowałbym hasło - po pierwsze gospodarka - stwierdził Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, były minister gospodarki, dodając, że z niepokojem obserwował nawoływania polskich i europejskich polityków do nagłego przeorientowania Ukrainy na Zachód i zerwania przez nią związków z Rosją. - tego się nie da zrobić z dnia na dzień. Trzeba sobie zdać sprawę ze struktury ukraińskich obrotów handlowych, ten kraj jest dramatycznie uzależniony od rosyjskiego rynku i obawiam się, że gospodarka ukraińska może nie przetrzymać wprowadzenia ceł w wymianie handlowej z Rosją. Rozwiązanie tych problemów Ukrainy nie jest możliwe bez udziału Rosji - przekonywał Jacek Piechota.
Co robić w tej sytuacji? Dywersyfikować kierunki eksportowej i inwestycyjnej ekspansji - brzmiała zgodna odpowiedź uczestników dyskusji. - Sytuacja na wschodzie jeszcze mocniej dywersyfikuje dążenia do dywersyfikacji kierunków eksportu i współpracy biznesowej - mówiła Anna Barbarzak, dyrektor z Departamentu Współpracy Ekonomicznej MSZ.
Różnice dotyczyły jednak skali tej dywersyfikacji - jedni twierdzili, że nie należy zaprzestać starań o pozostanie, czy rozszerzenie działalności na rynkach wschodnich, inni przestrzegali, że może to być daremny trud i - nie rezygnując oczywiście z dnia na dzień z interesów na wschodzie, należy poważnie rozważyć reorientaację kierunków ekspansji gospodarczej.
Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte Business Consulting, przekonywał, że odzyskanie wschodnich rynków będzie w najbliższych czasach trudnym zadaniem i należy szukać innych potencjalnych obszarów ekspansji gospodarczej. Jego zdaniem atrakcyjnym celem takiej ekspansji mogą być np. Indie. Przypominał też o naszej obecności w UE - wspólnym rynku europejskim, który jego zdaniem powinien być naturalnym kierunkiem działalności dla polskich firm. - Unia Europejska jest największym i najbogatszym rynkiem na świecie. To nie przypadek, że wszyscy się tu pchają i chcą na tym rynku zaistnieć. Nie powinniśmy udawać, że inne rynki są bardziej perspektywiczne - mówił Rafał Antczak.
- W Unii jest dużo miejsca dla polskiego eksportu, ale i firmy takie jak nasza mogą znaleźć tam swoje miejsce. Np. okazało się, że w Niemczech jest duże zapotrzebowanie na generalnych wykonawców inwestycji. Podpisaliśmy już pierwsze umowy, mamy też propozycje z innych krajów europejskich - potwierdzał atrakcyjność tego kierunku Leszek Gołąbiecki, prezes Unibepu. Przestrzegał jednak, by nie zapominać zupełnie o rynkach wschodnich. Obecne napięcia polityczne znacznie bowiem wprawdzie utrudniają prowadzenie biznesu, ale go nie umożliwiają. Nie jest również przesądzone, że napięcia między Europą a Rosją przerodzą się w trwałą tendencję. - Rosja nie da rady odwrócić się od Europy, zbyt silne są nawyki, zbyt mocne powiązania. Turcja i Chiny nie są w stanie zastąpić Europy jako partnerzy handlowi - mówił prezes Unibep.
Jacek Piechota apelował, by nie skreślać Ukrainy. Jego zdaniem jeśli Petro Poroszence uda się sformować większościową koalicję, będzie szansa na ustabilizowanie sytuacji w tym kraju. Dlatego - twierdził - Ukrainie trzeba pomagać i nie demonizować trudności jakie napotykali na tym rynku jeszcze przed kryzysem polscy przedsiębiorcy. - Oczywiście długo można mówić o ekstremalnych warunkach na tym rynku, ale zachowajmy też proporcje. Mamy 1200 podmiotów polskich podmiotów na Ukrainie, a problemy może dotyczą kilkudziesięciu z nich, często zresztą spowodowanych przez błędy polskich przedsiębiorców - przekonywał Jacek Piechota.
O tym, że polityka nie musi uniemożliwiać biznesu (chociaż czasem go utrudnia) mówił również Witold Karczewski, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku, który wskazywał na niedocenienie rynku białoruskiego, gdzie jest spory rynek zbytu na polskie towary, zwłaszcza z Podlasia. Jesteśmy rynkiem rolniczym, mamy dobrze rozwinięty przemysł mleczarski, mięsny, maszyn rolniczych - w tym się wyspecjalizowaliśmy i na rynku białoruskim te produkty mają popyt. Ale współpraca z Białorusią to nie tylko czysty eksport, ale i wspólne przedsięwzięcia - mówił Karczewski. - Ten rynek jest perspektywiczny, chociażby z racji naszego położenia, chcemy czy nie chcemy, graniczymy z Białorusią - mówił prezes Izby handlowej w Białymstoku.
Karczewski dodał, że polskim firmom udało się zaistnieć na białoruskim rynku, mimo braku wsparcia ze strony rządu, a czasem nawet mimo zniechęcania przez jego przedstawicieli do robienia interesów z tym krajem. Wygląda jednak na to, że to podejście zaczyna się zmieniać - polskie firmy zaczyna wspierać BGK. - Trzy tygodnie temu BGK podjął pierwszą decyzję finansowania bezpośredniego transakcji na Białorusi, jesteśmy otwarci na Afrykę - zapewniał Arkadiusz Zabłoński, dyrektor departamentu wspierania eksportu BGK. - Program promocji polski wschodniej obejmuje dość mocno promocje na rynku rosyjskim finansujemy m.in. udział firm w targach - wtórował mu Sławomir Majman.
Przedsiębiorcy zgadzali się wprawdzie z hasłem dywersyfikacji działalności, ale podkreślali, że taka reorientacja może być długotrwałym procesem. - W biznesie nigdy nie mówi się nigdy, nie jest łatwo znaleźć alternatywne rynki. Nie jesteśmy do tego przygotowani - stwierdził Witold Karczewski.. Leszek Gołąbiecki zgadzał się, że ekspansja na nowe kierunki często wymaga czasu. Jego firma rozważała kontrakt w Arabii Saudyjskiej, ale ze względu na trudności w znalezieniu kadr nie zdecydowała się na to. Przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Podobne trudności występują jego zdaniem, jeśli chodzi o rynek afrykański, trudno znaleźć polskich specjalistów, którzy zechcą tam wyjechać do pracy. - Trzeba stworzyć odpowiedni klimat - podpowiadał prezes Unibepu.
Jakie rynki mogą być zatem atrakcyjne dla polskich firm, gdzie mogą szukać swoich szans? Praktycznie wszędzie, ale Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych stawia na Afrykę i Chiny. - Od kilku lat czynimy starania zwiększenia naszej obecności w Afryce i w Chinach. Szanse tam mają polskie towary, które przez niektórych profesorów nie są uznawane z konkurencyjne. Wymyśliliśmy programy Go China i Go Africa, bo uznaliśmy, że długofalowo polskie firmy powinny wyjść z wygodnego europejskiego gniazdka, w którym czują się dobrze i rozejrzały się po innych rynkach zbytu - stwierdził Sławomir Majman, prezes PAIiIZ. - Głównym warunkiem jest istnienie mocnego parasola rządowego nad współpracą biznesową na tych kierunkach - podkreślił Majman. -Afryka i Chiny to bardzo perspektywiczne, ale jednocześnie trudne rynki. Polityczne wsparcie na tych rynkach jest dla przedsiębiorców kluczowe - zgadzała się Anna Barbarzak, dyrektor w Departamencie Współpracy Ekonomicznej MSZ. Przyznawała jednak, że wsparcie polityczne nie rozwiązuje wszystkich problemów. Jednym z nich jest słabość sektora finansowego w Afryce. - To oznacza, że koszt obsługi finansowanej takich rynków jest szalenie wysoki - podkreśliła Anna Barbarzak.
Rafał Antczak apelował, by nie zapominać o rynku amerykańskim. - Unia Europejska podpisze za chwilę umowę z USA o wolnym handlu, to będzie odpowiednik amerykańskiego układu NAFTA z Meksykiem i Kanadą. Amerykańskie firmy inwestują w tych krajach właśnie dzięki temu układowi - przekonywał członek zarządu Deloitte. Przestrzegał jednak, by do tego układu się dobrze przygotować i zainteresować się negocjacjami, by po jego podpisaniu nie okazało się np. że są problemy z dostępem do amerykańskiego rynku polskich towarów przemysłu spożywczego, natomiast nie ma żadnych barier dla importu amerykańskich produktów. - To jednak kwestia sprawności administracji rządowej - stwierdził Antczak.
O tym, że współpraca transgraniczna jest przyszłością polskiego biznesu nikogo z dyskutantów nie trzeba było przekonywać. O tym, że ten proces już się rozpoczął - także nie. - Polskie inwestycje za granicą przez dziesięć lat wzrosły27 razy. Jesteśmy w historycznym momencie, gdy Polska jest już nie tylko krajem który zabiega o pieniądze z zagranicy, ale też krajem który inwestuje za granicą. Powoli zaczynamy wychodzić z europejskiego kokonu. Kryzys gospodarczy dla wielu polskich przedsiębiorców zakończył się większą ochotą do inwestowania za granicą. Ale jeśli chodzi o inwestowanie za granicą jesteśmy na początku drogi. Naszym głównym zadaniem pozostaje wzrost eksportu - mówił Sławomir Majman.
Zdaniem uczestników dyskusji polscy przedsiębiorcy mogą liczyć w tej ekspansji na wsparcie administracji i agend rządowych. Przyznawali zresztą, że już teraz widać postęp w stosunkach między rządowymi agendami i biznesem. Witold Karczewski chwalił współpracę z KUKE i BGK. Pełna wsparcie dla polskich firm deklarował Arkadiusz Zabłoński, dyrektor departamentu wspierania eksportu BGK. - Idziemy tam gdzie idą Polsce eksporterzy, jeżeli idą na rynek afrykański to będziemy im towarzyszyć - stwierdził Zabłoński. W strategii BGK mamy nacisk na wspieranie eksportu - dodał.
Podkreślał jednak, że nie zawsze wsparcie finansowe transakcji zależy wyłącznie od BGK. - Mamy dwie struktury finansowania - finansowanie bezpośrednie, które dotyczy przede wszystkim inwestycji. Ale nie zawsze jest to możliwe, wówczas staramy się finansować w formule "bank to bank". To jednak oznacza, że mamy cztery strony transakcji - stwierdził Zabłoński, podkreślał jednak, że instytucja, którą reprezentuje podchodzi bardzo elastycznie do każdej transakcji. Zwrócił również uwagę, że czasem ograniczeniem bywają regulacje OECD.
- Żebyśmy nie wpadli na pomysł, żeby mówić przedsiębiorcom, w jakim kraju mają inwestować, a eksporterom, gdzie mają sprzedawać swoje towary. To zawsze będzie ich decyzja, i a jak dotychczas polscy przedsiębiorcy wykazywali się dużą elastycznością i podejmowali trafne decyzje. Myt możemy tylko wspierać te wybory, tam gdzie pójdą polscy przedsiębiorcy, tam pójdziemy i my - deklarował Dariusz Poniewierka, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
- Nie ma lepszych i gorszych kierunków aktywności gospodarczej. Dobry jest po prostu ten, który przynosi zyski. Mamy w Polsce 2 mln przedsiębiorców, każdy ma swoją specyfikę, dla każdego z nich lepszy, przyjaźniejszy może być inny kierunek - podsumował Robert Gwiazdowski, prezes Centrum im. Adama Smitha.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polskie firmy muszą dywersyfikować rynki zbytu