Polskie firmy muszą dywersyfikować rynki zbytu

Polskie firmy muszą dywersyfikować rynki zbytu
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Kraje, takie jak Rosja i Ukraina były przez lata postrzegane przez polskie firmy, jako rynki o olbrzymim, ale wciąż niewykorzystanym potencjale. Wojna za naszą wschodnią granicą zrewidowała tę tezę. O tym, co mają robić firmy w nowej sytuacji geopolitycznej dyskutowali uczestnicy sesji "Eksport i ekspansja polskich firm na obszarze państw Europy Wschodniej i pogranicza europejsko-azjatyckiego" podczas Wschodniego Kongresu Gospodarczego.

Wojna rosyjsko-ukraińska postawiła pod znakiem zapytania przyszłość eksportowej i inwestycyjnej ekspansji polskich firm na te rynki. Skądinąd - zdaniem wielu ekspertów - jeszcze przed kryzysem owa ekspansja nie wykorzystywała całego tkwiącego w tych rynkach potencjału. - Naszym głównym problemem w relacjach z Rosją i Ukrainą jest nie dzisiejsze załamanie obrotów handlowych, ale to, że jeszcze przed tym kryzysem były one nikczemnie maleńkie - stwierdził Sławomir Majman, szef PAIiIZ.

Przyznawał, że to po części nieumiejętność promowania na wschodzie polskich produktów, ale po części niekorzystny wpływ polityki. - Często rosyjscy inwestorzy z którymi rozmawiam się skarżą, że chcą inwestować - w paliwa, ostatnio w chemię i po stronie polskiej napotykają sprzeciw. To prawda, ale dotyczy to sytuacji, gdy chcą inwestować w sektory strategiczne. Te sektory, gdzie rosyjskie inwestycje nie budzą już takich politycznych emocji, biznes najczęściej kończy się powodzeniem. W ten sposób w IT i telekomunikacji, dzięki takim inwestycjom powstało kilkaset miejsc pracy - stwierdził Majman.

Dziś jednak polityka zaciążyła nad stosunkami ze Wschodem znacznie bardziej. Już widzimy pokaźny spadek obrotów z tymi krajami. Luty i marzec to był okres, gdy gwałtownie rosły zaległości ukraińskich firm ubezpieczanych przez KUKE. Od tego czasu sytuacja wprawdzie się ustabilizowała, ale no dość wysokim poziomie - do końca lipca mieliśmy trzykrotnie więcej windykacji niż w ciągu całego 2013 roku. Widać również spadek popytu inwestycyjnego - transakcji w długim i średnim terminie. O tej porze transakcje na rynkach wschodnich stanowiły około jednej trzeciej składanych do nas wniosków, obecnie to jest około 2,5 proc - mówił Dariusz Poniewierka, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

Ów spadek obrotów to nie tylko bezpośredni efekt napięć politycznych - europejskich sankcji i rosyjskich kontrsankcji - ale również pogarszającej się sytuacji gospodarczej w obu tych krajach (fakt - to efekt napięć politycznych). Spadek wartość hrywny, a ostatnio również rubla pogarsza konkurencyjność polskiego eksportu na te rynki, jednocześnie niepewna sytuacja gospodarcza sprawia, że konsumenci z tych krajów wstrzymują się z zakupami, a firmy - z inwestycjami.

Obecne napięcia polityczne tylko pogłębiają ten regres. - Wszystkim politykom zadedykowałbym hasło - po pierwsze gospodarka - stwierdził Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, były minister gospodarki, dodając, że z niepokojem obserwował nawoływania polskich i europejskich polityków do nagłego przeorientowania Ukrainy na Zachód i zerwania przez nią związków z Rosją. - tego się nie da zrobić z dnia na dzień. Trzeba sobie zdać sprawę ze struktury ukraińskich obrotów handlowych, ten kraj jest dramatycznie uzależniony od rosyjskiego rynku i obawiam się, że gospodarka ukraińska może nie przetrzymać wprowadzenia ceł w wymianie handlowej z Rosją. Rozwiązanie tych problemów Ukrainy nie jest możliwe bez udziału Rosji - przekonywał Jacek Piechota.

Co robić w tej sytuacji? Dywersyfikować kierunki eksportowej i inwestycyjnej ekspansji - brzmiała zgodna odpowiedź uczestników dyskusji. - Sytuacja na wschodzie jeszcze mocniej dywersyfikuje dążenia do dywersyfikacji kierunków eksportu i współpracy biznesowej - mówiła Anna Barbarzak, dyrektor z Departamentu Współpracy Ekonomicznej MSZ.

Różnice dotyczyły jednak skali tej dywersyfikacji - jedni twierdzili, że nie należy zaprzestać starań o pozostanie, czy rozszerzenie działalności na rynkach wschodnich, inni przestrzegali, że może to być daremny trud i - nie rezygnując oczywiście z dnia na dzień z interesów na wschodzie, należy poważnie rozważyć reorientaację kierunków ekspansji gospodarczej.

Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte Business Consulting, przekonywał, że odzyskanie wschodnich rynków będzie w najbliższych czasach trudnym zadaniem i należy szukać innych potencjalnych obszarów ekspansji gospodarczej. Jego zdaniem atrakcyjnym celem takiej ekspansji mogą być np. Indie. Przypominał też o naszej obecności w UE - wspólnym rynku europejskim, który jego zdaniem powinien być naturalnym kierunkiem działalności dla polskich firm. - Unia Europejska jest największym i najbogatszym rynkiem na świecie. To nie przypadek, że wszyscy się tu pchają i chcą na tym rynku zaistnieć. Nie powinniśmy udawać, że inne rynki są bardziej perspektywiczne - mówił Rafał Antczak.

- W Unii jest dużo miejsca dla polskiego eksportu, ale i firmy takie jak nasza mogą znaleźć tam swoje miejsce. Np. okazało się, że w Niemczech jest duże zapotrzebowanie na generalnych wykonawców inwestycji. Podpisaliśmy już pierwsze umowy, mamy też propozycje z innych krajów europejskich - potwierdzał atrakcyjność tego kierunku Leszek Gołąbiecki, prezes Unibepu. Przestrzegał jednak, by nie zapominać zupełnie o rynkach wschodnich. Obecne napięcia polityczne znacznie bowiem wprawdzie utrudniają prowadzenie biznesu, ale go nie umożliwiają. Nie jest również przesądzone, że napięcia między Europą a Rosją przerodzą się w trwałą tendencję. - Rosja nie da rady odwrócić się od Europy, zbyt silne są nawyki, zbyt mocne powiązania. Turcja i Chiny nie są w stanie zastąpić Europy jako partnerzy handlowi - mówił prezes Unibep.

Jacek Piechota apelował, by nie skreślać Ukrainy. Jego zdaniem jeśli Petro Poroszence uda się sformować większościową koalicję, będzie szansa na ustabilizowanie sytuacji w tym kraju. Dlatego - twierdził - Ukrainie trzeba pomagać i nie demonizować trudności jakie napotykali na tym rynku jeszcze przed kryzysem polscy przedsiębiorcy. - Oczywiście długo można mówić o ekstremalnych warunkach na tym rynku, ale zachowajmy też proporcje. Mamy 1200 podmiotów polskich podmiotów na Ukrainie, a problemy może dotyczą kilkudziesięciu z nich, często zresztą spowodowanych przez błędy polskich przedsiębiorców - przekonywał Jacek Piechota.

O tym, że polityka nie musi uniemożliwiać biznesu (chociaż czasem go utrudnia) mówił również Witold Karczewski, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku, który wskazywał na niedocenienie rynku białoruskiego, gdzie jest spory rynek zbytu na polskie towary, zwłaszcza z Podlasia. Jesteśmy rynkiem rolniczym, mamy dobrze rozwinięty przemysł mleczarski, mięsny, maszyn rolniczych - w tym się wyspecjalizowaliśmy i na rynku białoruskim te produkty mają popyt. Ale współpraca z Białorusią to nie tylko czysty eksport, ale i wspólne przedsięwzięcia - mówił Karczewski. - Ten rynek jest perspektywiczny, chociażby z racji naszego położenia, chcemy czy nie chcemy, graniczymy z Białorusią - mówił prezes Izby handlowej w Białymstoku.

Karczewski dodał, że polskim firmom udało się zaistnieć na białoruskim rynku, mimo braku wsparcia ze strony rządu, a czasem nawet mimo zniechęcania przez jego przedstawicieli do robienia interesów z tym krajem. Wygląda jednak na to, że to podejście zaczyna się zmieniać - polskie firmy zaczyna wspierać BGK. - Trzy tygodnie temu BGK podjął pierwszą decyzję finansowania bezpośredniego transakcji na Białorusi, jesteśmy otwarci na Afrykę - zapewniał Arkadiusz Zabłoński, dyrektor departamentu wspierania eksportu BGK. - Program promocji polski wschodniej obejmuje dość mocno promocje na rynku rosyjskim finansujemy m.in. udział firm w targach - wtórował mu Sławomir Majman.

Przedsiębiorcy zgadzali się wprawdzie z hasłem dywersyfikacji działalności, ale podkreślali, że taka reorientacja może być długotrwałym procesem. - W biznesie nigdy nie mówi się nigdy, nie jest łatwo znaleźć alternatywne rynki. Nie jesteśmy do tego przygotowani - stwierdził Witold Karczewski.. Leszek Gołąbiecki zgadzał się, że ekspansja na nowe kierunki często wymaga czasu. Jego firma rozważała kontrakt w Arabii Saudyjskiej, ale ze względu na trudności w znalezieniu kadr nie zdecydowała się na to. Przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Podobne trudności występują jego zdaniem, jeśli chodzi o rynek afrykański, trudno znaleźć polskich specjalistów, którzy zechcą tam wyjechać do pracy. - Trzeba stworzyć odpowiedni klimat - podpowiadał prezes Unibepu.

Jakie rynki mogą być zatem atrakcyjne dla polskich firm, gdzie mogą szukać swoich szans? Praktycznie wszędzie, ale Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych stawia na Afrykę i Chiny. - Od kilku lat czynimy starania zwiększenia naszej obecności w Afryce i w Chinach. Szanse tam mają polskie towary, które przez niektórych profesorów nie są uznawane z konkurencyjne. Wymyśliliśmy programy Go China i Go Africa, bo uznaliśmy, że długofalowo polskie firmy powinny wyjść z wygodnego europejskiego gniazdka, w którym czują się dobrze i rozejrzały się po innych rynkach zbytu - stwierdził Sławomir Majman, prezes PAIiIZ. - Głównym warunkiem jest istnienie mocnego parasola rządowego nad współpracą biznesową na tych kierunkach - podkreślił Majman. -Afryka i Chiny to bardzo perspektywiczne, ale jednocześnie trudne rynki. Polityczne wsparcie na tych rynkach jest dla przedsiębiorców kluczowe - zgadzała się Anna Barbarzak, dyrektor w Departamencie Współpracy Ekonomicznej MSZ. Przyznawała jednak, że wsparcie polityczne nie rozwiązuje wszystkich problemów. Jednym z nich jest słabość sektora finansowego w Afryce. - To oznacza, że koszt obsługi finansowanej takich rynków jest szalenie wysoki - podkreśliła Anna Barbarzak.

Rafał Antczak apelował, by nie zapominać o rynku amerykańskim. - Unia Europejska podpisze za chwilę umowę z USA o wolnym handlu, to będzie odpowiednik amerykańskiego układu NAFTA z Meksykiem i Kanadą. Amerykańskie firmy inwestują w tych krajach właśnie dzięki temu układowi - przekonywał członek zarządu Deloitte. Przestrzegał jednak, by do tego układu się dobrze przygotować i zainteresować się negocjacjami, by po jego podpisaniu nie okazało się np. że są problemy z dostępem do amerykańskiego rynku polskich towarów przemysłu spożywczego, natomiast nie ma żadnych barier dla importu amerykańskich produktów. - To jednak kwestia sprawności administracji rządowej - stwierdził Antczak.

O tym, że współpraca transgraniczna jest przyszłością polskiego biznesu nikogo z dyskutantów nie trzeba było przekonywać. O tym, że ten proces już się rozpoczął - także nie. - Polskie inwestycje za granicą przez dziesięć lat wzrosły27 razy. Jesteśmy w historycznym momencie, gdy Polska jest już nie tylko krajem który zabiega o pieniądze z zagranicy, ale też krajem który inwestuje za granicą. Powoli zaczynamy wychodzić z europejskiego kokonu. Kryzys gospodarczy dla wielu polskich przedsiębiorców zakończył się większą ochotą do inwestowania za granicą. Ale jeśli chodzi o inwestowanie za granicą jesteśmy na początku drogi. Naszym głównym zadaniem pozostaje wzrost eksportu - mówił Sławomir Majman.

Zdaniem uczestników dyskusji polscy przedsiębiorcy mogą liczyć w tej ekspansji na wsparcie administracji i agend rządowych. Przyznawali zresztą, że już teraz widać postęp w stosunkach między rządowymi agendami i biznesem. Witold Karczewski chwalił współpracę z KUKE i BGK. Pełna wsparcie dla polskich firm deklarował Arkadiusz Zabłoński, dyrektor departamentu wspierania eksportu BGK. - Idziemy tam gdzie idą Polsce eksporterzy, jeżeli idą na rynek afrykański to będziemy im towarzyszyć - stwierdził Zabłoński. W strategii BGK mamy nacisk na wspieranie eksportu - dodał.

Podkreślał jednak, że nie zawsze wsparcie finansowe transakcji zależy wyłącznie od BGK. - Mamy dwie struktury finansowania - finansowanie bezpośrednie, które dotyczy przede wszystkim inwestycji. Ale nie zawsze jest to możliwe, wówczas staramy się finansować w formule "bank to bank". To jednak oznacza, że mamy cztery strony transakcji - stwierdził Zabłoński, podkreślał jednak, że instytucja, którą reprezentuje podchodzi bardzo elastycznie do każdej transakcji. Zwrócił również uwagę, że czasem ograniczeniem bywają regulacje OECD.

- Żebyśmy nie wpadli na pomysł, żeby mówić przedsiębiorcom, w jakim kraju mają inwestować, a eksporterom, gdzie mają sprzedawać swoje towary. To zawsze będzie ich decyzja, i a jak dotychczas polscy przedsiębiorcy wykazywali się dużą elastycznością i podejmowali trafne decyzje. Myt możemy tylko wspierać te wybory, tam gdzie pójdą polscy przedsiębiorcy, tam pójdziemy i my - deklarował Dariusz Poniewierka, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

- Nie ma lepszych i gorszych kierunków aktywności gospodarczej. Dobry jest po prostu ten, który przynosi zyski. Mamy w Polsce 2 mln przedsiębiorców, każdy ma swoją specyfikę, dla każdego z nich lepszy, przyjaźniejszy może być inny kierunek - podsumował Robert Gwiazdowski, prezes Centrum im. Adama Smitha.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Polskie firmy muszą dywersyfikować rynki zbytu

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!