Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
- Będziemy walczyć o to, by wejść do europejskiej czołówki i rozwijać się z taką samą prędkością jak reszta państw UE - mówi w rozmowie z "Gazetą" Victor Ponta, premier Rumunii. - Bierzemy przykład z Polski, wasz rozwój robi wrażenie.
- Jestem pod wielkim wrażeniem: wasz kraj po wejściu do UE nie tylko uczynił ogromny postęp gospodarczy, ale przede wszystkim uniknął kryzysu finansowego. Polska doskonale pozyskuje też fundusze unijne; Rumunia ma tu najgorszy wskaźnik - uważam to za prawdziwą tragedię. Nasz minister rozwoju regionalnego spotkał się z polskim odpowiednikiem, by dowiedzieć się, jak wydawać je lepiej.
Chodzi też o polityczną rolę, jaką odgrywacie w regionie i w Europie. Rumunia to drugi co do wielkości kraj - po Polsce - wśród nowych członków Unii, na którym kończy się granica UE. Chcemy się nauczyć, jak rozgrywać karty w naszym regionie.
Dlatego właśnie Rumunia chce w przyszłym roku wstąpić do Grupy Wyszehradzkiej, którą tworzą Polska, Czechy, Słowacja i Węgry?
- Łączy nas już współpraca wojskowa Polski, Rumunii i Turcji w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego; mamy identyczne poglądy na współpracę w energetyce; wspieramy projekt Nabucco, a także eksploatację nowych złóż gazu, w tym łupkowego. Chcemy być mniej zależni od importu z Rosji i innych krajów.
Z premierem Tuskiem rozmawiałem też o przyszłości Europy. Po przyszłorocznych wyborach do parlamentu Europejskiego Polska i Rumunia powinny mieć bardziej znaczącą pozycję w Unii, co wiąże się też z obsadzeniem tam ważnych stanowisk. Chodzi o to, by traktowano nas na równi z innymi członkami UE. Polska ma tu nasze pełne poparcie. Zamierzamy udowodnić, że z "nowych" krajów Unii też mogą pochodzić silni polityczni przywódcy. Bądźmy bardziej zjednoczeni i solidarni w obronie naszych interesów.
Osobną kwestią jest doświadczenie Polski w tworzeniu dobrych relacji z Niemcami. My też chcemy mieć z nimi takie stosunki, podobnie jak z Francją i innymi "starymi" krajami UE.
Akurat Niemcy wstrzymały w marcu wejście Rumunii do strefy Schengen. Minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich stwierdził, że zbyt słabo zwalczacie korupcję i zbyt wolno reformujecie sądownictwo.
- Bez wątpienia musimy być lepiej przygotowani do grudniowych rokowań na posiedzeniu Rady UE, gdy zapadnie decyzja o wejściu Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen. Tłumaczę to wszystkim naszym partnerom, z Niemcami na czele. Wypełnimy nasze zobowiązania i będziemy bezpieczną granicą dla całej strefy Schengen.
Wprowadziliśmy też wiele reform, by nasz system sprawiedliwości stał się całkiem niezależny.
Jednak pod względem korupcji Rumunia wciąż zajmuje wysokie miejsce w europejskich statystykach. Straciliście też miliony euro z powodu niewłaściwego wydawania unijnych środków.
- Jako były prokurator wiem, że droga do zwalczenia korupcji jest bardzo długa. Chcemy dać większą niezależność organom, które się tym zajmują. W ciągu roku udało się powołać nowych prokuratorów nadzorujących sprawy korupcyjne. To osoby niezależne i cieszące się dużym zaufaniem Komisji Europejskiej. Nasi europejscy partnerzy powinni to docenić. Nawet zmieniając konstytucję, daliśmy jurysdykcji znacznie większą niezależność niż dotąd. Jestem przekonany, że wkrótce będą widoczne rezultaty.
Wstąpienie do strefy euro, większa integracja czy poluźnienie więzów z Brukselą? Co jest dla pana najważniejsze?
- Jestem w obozie tych polityków, którzy mówią że potrzebujemy więcej Europy; Unia powinna być lepiej zorganizowana i bardziej zjednoczona. Rumunia powinna też wstąpić do strefy euro, ale znów idąc za przykładem Polski: nie mówimy kiedy, dopóki nie będziemy lepiej na to przygotowani. Chcemy, by zasady naszej polityki energetycznej, fiskalnej i budżetowej były jak najbliżej unijnych. Zdecydowanie opowiadamy się za zachowaniem Europy w jedności. Nie zamierzamy być w drugiej czy trzeciej lidze. Będziemy walczyć o to, by wejść do pierwszej i rozwijać się z taką samą prędkością jak reszta państw UE.
Ale czy w takim razie wspólny głos państw Grupy Wyszehradzkiej w sprawie polityki europejskiej jest możliwy? Jak chce pan pogodzić swój pogląd na integrację z wizją premiera Czech, jej krytyka postulującego "Europę kilku prędkości"?
Wierzę, że to możliwe. Europa najpierw miała kryzys gospodarczy, później finansowy, a teraz nadszedł czas na ten polityczny. Wielu Europejczyków straciło pracę i w tym widzę największe zagrożenie. Jeśli będziemy mieć kolejne miliony młodych bezrobotnych - z Hiszpanii, Grecji czy nawet Niemiec i Francji - zagrozi to stabilności i przyszłości całego kontynentu.
Wiąże się z tym również kryzys instytucji. Ludzie nie ufają już Parlamentowi Europejskiemu, Komisji, Radzie Europejskiej, być może trzeba zmienić zasady ich działania. Jestem za poważną debatą na ten temat jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Mamy największy od lat 60. kryzys w dziejach Unii, ale to również szansa na zmiany.
Rozmawiał Michał Kokot
Kwestia znaczenia i funkcjonowania państw Europy Środkowo-Wschodniej w Unii Europejskiej oraz współpracy gospodarczej Polski, Rumunii i innych krajów regionu była omawiana podczas V Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Zobacz relację z tego wydarzenia
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Premier Ponta: Rumunia chce być jak Polska