Proces Wąsacza za prywatyzację PZU odroczony do lutego

Proces Wąsacza za prywatyzację PZU odroczony do lutego
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Do lutego Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście odroczył decyzję, czy rozpocząć, czy umorzyć proces ministra skarbu w rządzie AWS Emila Wąsacza, oskarżonego o niedopełnienie obowiązków w prywatyzacji PZU w 1999 r. Za to samo ma on sprawę przed Trybunałem Stanu - dotąd żadna nie ruszyła.

We wtorek obrona Wąsacza ponowiła wniosek o umorzenie procesu m.in. z powodu przedawnienia karalności części zarzutów oraz tego, że Wąsacz równolegle za tę samą sprawę miałby odpowiadać przed Trybunałem Stanu. Prowadzący ten proces trzyosobowy skład orzekający pod przewodnictwem sędzi Joanny Wieczorek-Nowak - powołując się na zawiłość i obszerność sprawy (akta sprawy to 120 tomów) - odroczył ogłoszenie decyzji do lutego. Wówczas się okaże, czy prokurator odczyta akt oskarżenia, czy też sprawa zostanie umorzona.

We wtorek sąd przeprowadził jedynie wstępne czynności, m.in. zweryfikował dane osobowe Wąsacza. Ten podał do protokołu, że jako emeryt (ma 70 lat), a zarazem prezes Stalexportu osiąga miesięczny dochód rzędu 130 tys. zł, posiada kilka mieszkań w Krakowie, dwa w Warszawie, kilka na Śląsku, a także inny majątek.

We wrześniu 2006 r. Wąsacz został zatrzymany przez policję na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, która postawiła mu wtedy zarzuty, zagrożone karą do 10 lat więzienia. Wąsacz nie przyznał się do winy; mówił o politycznym tle sprawy.

Powodem zatrzymania miała być informacja o próbie jego rzekomej ucieczki za granicę. Wąsacz przyznawał, że miał zamiar wyjechać, ale na zagraniczną wycieczkę z wnukiem i synem - do Tybetu. Później sąd uznał jego zatrzymanie za bezzasadne, a Wąsacz wywalczył odszkodowanie z tego tytułu. Ówczesny RPO Janusz Kochanowski pisał wtedy do KGP, że "dokonywanie czynności przed kamerami stacji telewizyjnych, jak w przypadku zatrzymania b. ministra skarbu Emila Wąsacza, nie znajduje żadnego uzasadnienia w celu prowadzonych działań".

Akt oskarżenia Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku sporządziła w 2010 r. Według śledczych, nadzorując w 1999 r. przebieg prywatyzacji PZU, Wąsacz akceptował działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, co miało przynieść szkodę interesowi publicznemu. Zdaniem śledczych Wąsacz m.in. nie podjął działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za sprzedawane akcje PZU i doprowadził do wyboru w procesie prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza i która nie spełniała najpełniej celów i oczekiwań Skarbu Państwa oraz potrzeb spółki PZU, a także doprowadził do przyjęcia niekorzystnych dla Skarbu Państwa postanowień umowy sprzedaży".

Śledczy zarzucili Wąsaczowi m.in., że przy sprzedaży akcji PZU odstąpił od negocjacji równoległych z dwoma oferentami: firmą AXA oraz konsorcjum Eureko i BiG BG, i prowadził negocjacje wyłącznie z drugim z oferentów. Jak zauważyli śledczy, b. szef resortu nie zaprosił do negocjacji firmy AXA nawet wtedy, gdy w czasie przewidzianym na wyłączne negocjacje z konsorcjum Eureko i BiG BG nie udało się ustalić zasadniczych elementów umowy sprzedaży akcji.

Zdaniem śledczych Wąsacz "naruszył też zasady uczciwości i konkurencyjności", nie pytając AXA o to, jak wpłynęłoby na ofertę tej firmy ewentualne przyznanie jej (jak to miało miejsce w przypadku konsorcjum Eureko i BiG BG) roli inwestora strategicznego. Kolejny zarzut śledczych dotyczy tego, że w negocjacjach z konsorcjum Eureko i BiG BG najpierw ustalono cenę, a dopiero później miano negocjować wpływ konsorcjum na zarządzanie PZU.

W 2012 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję SO o zwrocie prokuraturze aktu oskarżenia. Troje sędziów SA uznało wtedy, że materiał zgromadzony przez prokuraturę w 700 tomach akt ma "rażące braki" i został "zachwaszczony". SA wymienił m.in. nieprzetłumaczenie na język polski 11,7 tys. stron akt; brak poświadczeń za zgodność kilkuset dokumentów i brak analizy 1800 stron billingów. "Prokurator ma zdecydować, czy te wszystkie materiały w ogóle są przydatne; a może to są śmieci, które trzeba wyrzucić z akt sprawy?" - mówił sędzia SA Jerzy Leder.

"Prokuratura naraża nas wszystkich na koszty, kierując ponowny akt oskarżenia w sprawie, która nie ma szans w sądzie" - mówił w 2013 r. obrońca Wąsacza mec. Grzegorz Długi (w październiku został wybrany na posła z listy Kukiz'15). Według niego żaden zarzut nie jest wystarczająco udokumentowany, a prokuratura tylko nieznacznie "odchudziła" akta. "Nadal jest tam jednak wiele rzeczy niemających niczego wspólnego ze sprawą" - dodał.

Pod koniec 2013 r. gdańska prokuratura skierowała ponownie do sądu akt oskarżenia. Akta uzupełniono i uporządkowano, m.in.: dodano brakujące tłumaczenia; analizy zestawień połączeń telefonicznych oraz transakcji bankowych. Zmniejszono liczbę dokumentów, które mają być przedstawione w procesie.

Według rzecznika tej prokuratury sprawa karna przedawni się w 2024 r. Zdaniem mec. Długiego, termin przedawnienia zależy od tego, jaką ostatecznie kwalifikację prawną przyjmie sąd (prokuratura stawia mu zarzut z art. 231 par. 2 Kodeksu karnego - za co grozi do 10 lat więzienia). Adwokat kwestionuje taką kwalifikację prawną. Zarazem podkreśla, że Wąsacz jest zainteresowany uniewinnieniem, a nie umorzeniem sprawy z powodu przedawnienia.

W 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP S.A. i Domów Towarowych "Centrum". Komisja uznała, że sprzedaż pakietu akcji PZU Eureko w 1999 r. doprowadziła do problemów, w tym rozpraw przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym. Uznano też, że wycena DT Centrum była zaniżona. W przypadku prywatyzacji TP S.A. Wąsacz miał niekorzystnie wybrać firmę doradczą, co miało doprowadzić do ok. 25 mln zł strat.

Podczas pierwszej rozprawy w 2006 r. TS uznał, że dokumenty Sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. W 2007 r. sprawa wróciła do TS. Wobec końca kadencji Sejmu proces Wąsacza formalnie się nie zaczął. W 2012 r. Sejm miał powołać posła PO Jerzego Kozdronia na oskarżyciela sejmowego ws. Wąsacza; poseł wyraził zgodę, ale poprosił o zwłokę w głosowaniu nad jego powołaniem, by mógł się zapoznać ze sprawą. Do głosowania nie doszło, a Kozdroń został wiceministrem sprawiedliwości.

Od tego czasu Sejm nie wyznaczył swego oskarżyciela przed TS. W 2014 r. ówczesny szef sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Andrzej Halicki (PO) zwracał uwagę, że sprawa odpowiedzialności konstytucyjnej Wąsacza może być przedawniona. Adwokat Wąsacza mówi zaś, że sprawa przed TS jest już przedawniona.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Proces Wąsacza za prywatyzację PZU odroczony do lutego

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!